Straciłem nad wszystkim kontrolę, jakiś głos w mojej głowie zaczął szeptać: "Daj mu siebie, przecież dobrze wiesz, że na to zasłużył, dobrze wiesz, że tego chcesz". Uległem, nie miałem ochoty się opierać. Jego dotyk wydał mi się taki znajomy, jakby był czymś co towarzyszyło mi każdego dnia, ale na dobrą sprawę od czasu wypadku pierwszy raz znaleźliśmy się w takiej sytuacji, może to wspomnienia zaczęły wracać? Nie miałem pojęcia, ale cieszyłem się, że mogę spędzić te noc z nim. Miałem tylko nadzieję, że nie ucieknie jak kilka lat temu. Zasnął szybciej niż ja, kiedy byłem już pewien, że śpi, to i ja postanowiłem zasnąć, trzymając w objęciach wszystko co miałem, wszystko o czym marzyłem.
Kiedy obudziłem się rano, Kamil cały czas był przy mnie, nie okazał się złudzeniem, nie okazał się snem, był piękną rzeczywistością. Obserwowałem jak jego klatka piersiowa unosi się i opada w rytm jego oddechu. Wszystko zaczęło się wydawać takie znajome, ale miałem też uczucie jakbym patrzył na to wszystko przez mgłę. Jakbym nie brał w tym wszystkim udziału, tylko stał obok i patrzył przez okulary, które zaparowały. Wystarczyło je zdjąć albo wytrzeć, zacząć brać udział w tym co dzieję się obok. Przypomnieć sobie wszystko i po prostu żyć. Dla siebie, dla innych, a przede wszystkim dla niego. Kamil był kimś, z kim chciałem wszystko przetrwać. Od kiedy wyjechałem z nim, nawet przez sekundę nie pomyślałem o Minie, a to chyba już o czymś świadczy.
Kilka minut później otworzył delikatnie oczy, zamrugał kilka razy. Odwrócił lekko twarz, a czubek jego nosa prawie dotykał mojego, uśmiechnął się.
- Cudownie budzić się i mieć takie widoki obok siebie - powiedział.
- Ja też się cieszę, że cię widzę, jeśli chcesz wiedzieć - odparłem.
Wpatrywałem się w jego oczy, a on w moje, chciałem, żeby ta chwila trwała wiecznie, naprawdę czułem, że jestem we właściwym miejscu. Nieważne, że nie pamiętam jak wszystko wyglądało wcześniej, ważne, że wiedziałem jak ma wyglądać moje życie w przyszłości. Nie mogło w nim zabraknąć Kamila, nie było takiej opcji. Chwyciłem go za rękę, patrzyłem na nasze splecione dłonie, on też na nie spojrzał.
- Nie masz pojęcia jak bardzo mi tego brakowało. Kiedyś potrafiliśmy przeleżeć cały ranek, trzymając się za ręce, wszystkie ważne sprawy traciły znaczenie, wystarczyło, że byłeś obok, a ja wiedziałem, że to nasze miejsce, nasz czas i nikt nie może tego zmienić - powiedział Kamil - Cieszę się każdą chwilą, którą mogę z tobą spędzić. Każdą sekundą, każdym gestem, bo warto się cieszyć z małych rzeczy.
Małe rzeczy. Kiedy usłyszałem te dwa słowa coś przyszło mi do głowy, nie do końca potrafiłem określić co, ale to chyba jakieś wspomnienie, chyba związane z Kamilem, chociaż nie byłem tego do końca pewien. Może to miało jakiś związek z samochodem, czy nie zostawiłem tam jakiejś małej rzeczy? Może ona w końcu mi wszystko przypomni, skoro tak wbiła mi się w pamięć, to chyba była ważna. Chyba nawet bardzo.
Gwałtownie uniosłem się z łóżka, rzuciłem się po ubrania i zacząłem je po kolei na siebie wkładać. Kamil patrzył na mnie zdziwiony, spojrzałem na niego i rzuciłem:
- Ubieraj się, jedziemy do domu.
- Ale jeszcze nie zabrałem cię we wszystkie miejsca, które chciałem ci pokazać, nie możemy teraz tak po prostu wrócić, to jeszcze nie wszystko - odparł.
- Kamil, to teraz nieważne. Zabierzesz mnie tam później, musimy jechać do domu, natychmiast.
![](https://img.wattpad.com/cover/108672428-288-k841310.jpg)
CZYTASZ
do you remember? || proch
FanfictionKONTYNUACJA "LOST". Kiedy Peter i Kamil odnaleźli wspólną droge, ich życie stało się bajką, ale jak to zawsze w bajkach bywa czar kiedyś musiał prysnąć. Peter ulega wypadkowi w skutek, którego traci pamięć. Nie pamięta nic, nie poznaje nawet swoich...