Mina zabrała mnie do teatru, była zafascynowana sztuką chyba bardziej ode mnie albo po prostu dobrze udawała. Zastanawiałem jak to wszystko dalej się potoczy jak skończy się dla nas ten wieczór. Myślami byłem gdzieś indziej, zastanawiałem się co robi teraz Kamil. Czy siedzi w salonie i ogląda telewizor, czy może położył się już spać i właśnie śni o mnie. Siedziałem obok Miny, ale myślami byłem przy nim, sam nie mogłem tego zrozumieć. Sztuka skończyła się i mogliśmy już iść, zeszliśmy na dół do szatni po nasze kurtki, pomogłem Minie się ubrać, a potem sam zrobiłem to samo.
- Gdzie teraz idziemy? - zapytałem.
- Możemy iść do mnie, zrobimy szybko jakąś kolację, pogadamy - odparła.
Kiwnąłem głową, w końcu to tylko kolacja, nic więcej. Niczego przecież Minie nie obiecywałem, nie dawałem jej żadnych sygnałów, więc nie powinna sobie robić nadziei, że z dzisiejszego wieczoru wyjdzie coś więcej. Wsiedliśmy do jej samochodu, zawiozła mnie na drugi koniec miasta, mieszkała w niewielkim domku, w dość cichej okolicy. Takiej, w której chciałbyś wychowywać swoje dzieci. Ulica nie wyglądała na ruchliwą, dookoła było dużo drzew, a kawałek dalej widziałem nawet mały strumyk. Otworzyła drzwi i weszliśmy do środka, wszędzie stały dość stare meble, w salonie wisiał niewielki telewizor plazmowy, czuć było pleśń. Mina chyba nie miała za dużo pieniędzy, budynek potrzebował remontu, jakiejś odnowy.
- Wybacz mi ten bałagan, ale nie pomyślałam wcześniej, żeby posprzątać, nie spodziewałam się gości - powiedziała.
- Nie ma sprawy, przecież i tak przyszedłem tu tylko na kolacje, a nie inspekcje czy masz porządek w domu, nie zrobię ci testu białej rękawiczki, mogę ci to obiecać.
Zaśmiała się, poszła do kuchni, żeby przygotować nam coś do jedzenia, a ja kręciłem się po jej domu, oglądałem zdjęcia powywieszane na ścianach, książki leżące na półkach, szukałem czegoś na czym mógłbym zawiesić oko na dłużej, ale niczego nie znalazłem. Zapachy z kuchni stały się coraz intensywniejsze, aż w końcu Mina powiedziała, że już wszystko gotowe, poszedłem do kuchni i ze smakiem zjadłem to co mi przygotowała. W trakcie jedzenia rozmawialiśmy o mało ważnych rzeczach, w sumie ta rozmowa była trochę na siłę, ja nie chciałem rozmawiać, a Mina robiła wszystko, żebym tylko się do niej odzywał. Po skończeniu kolacji wstałem i skierowałem się do wyjścia.
- Pero zaczekaj, zostań tutaj na noc, przecież ten wieczór może się skończyć o wiele lepiej - powiedziała i chwyciła mnie kurtkę.
- Nie, Mina, lepiej będzie jak już sobie pójdę, jakoś trafię do domu nie musisz się o mnie martwić - odparłem.
- Masz zostać, nie zaakceptuje innej odpowiedzi - powiedziała i popchnęła mnie na kanapę.
Usiadła na moich kolanach i pocałowała mnie, przez chwilę jej uległem, ale kilka sekund później w mojej głowie zapaliła się ostrzegawcza lampka i odepchnąłem ją. Wstałem i podszedłem do drzwi.
- Pero, przepraszam - usłyszałem jej głos, chyba zaczynała płakać.
- Nigdy więcej tego nie rób - odparłem i po prostu wyszedłem z jej domu.
Ruszyłem chodnikiem w stronę miasta, nie wiedziałem jak trafić do domu, ale nie chciałem dzwonić do nikogo. Po tym jak potraktowałem mamę i Kamila, nie powinienem teraz do nich dzwonić i z podkulonym ogonem prosić ich o pomoc. Postanowiłem ukarać sam siebie za wszystkie słowa, które wyszły dzisiaj z moich ust. Kawałek od domu Miny był malutki park, znalazłem w nim jedną ławkę. Położyłem się na niej i poszedłem spać. Może chłód sprawi, że w końcu się ogarnę, może samotność wreszcie pomoże mi odnaleźć drogę.

CZYTASZ
do you remember? || proch
Fiksyen PeminatKONTYNUACJA "LOST". Kiedy Peter i Kamil odnaleźli wspólną droge, ich życie stało się bajką, ale jak to zawsze w bajkach bywa czar kiedyś musiał prysnąć. Peter ulega wypadkowi w skutek, którego traci pamięć. Nie pamięta nic, nie poznaje nawet swoich...