Rozdział 33

3.7K 176 11
                                    

-Harry!- pulchna, ruda kobieta uścisnąła chłopaka- a ty pewnie jesteś Rose? Witaj!- również mocno mnie uścisnęła.

-Harry! Rose!- krzyknęli Ron i Hermiona a potem się na nas dosłownie rzucili.

-Też się cieszę że was widzę- zaśmiałam się.

-Witaj brzdącu- usłyszałam bliźniaków, a George zmierzchwił mi włosy.

-Wiecie że tego nie lubię.

-Wiemy- zaśmiał się Fred i uczynił to co jego brat wcześniej.

-Idźcie na górę, teraz odbędzie się zebranie Zakonu a potem kolacja- usłyszeliśmy panią Weasley, a my udaliśmy się na górę do reszty.

-Długo to jesteście?- zapytał Rona i Hermionę Harry, gdy znaleźliśmy się sami w pokoju na górze.

-No praktycznie od początku wakacji- mruknął Ron.

-Czemu tak wcześnie?

-No wiesz, Zakon i te wszystkie sprawy...

-Czemu mi nic nie powiedzieliście?

-Naprawdę chcieliśmy Harry, ale nie mogliśmy- rzekła Hermiona.

-Gdybyście byli prawdziwymi przyjaciółmi to byście powiedzieli- warknął.
-To nie tak...- broniła się orzechowłosa.

-Przecież my nic nie wiemy o żadnych sprawach związanych z zakonem i w ogóle...- rzekł Ron.

-To czemu nic mi nie napisaliście? Chociaż o tym że tu jesteście?
-Harry zrozum. Dumbledore nam zabronił- powiedziała Hermiona.

-DUMBLEDORE WAM ZABRONIŁ?! TO MNIE JUŻ TU BYĆ NIE MOGŁO? WIDOCZNIE ON NIE MA DO MNIE TYLE ZAUFANIA CO MYŚLAŁEM.

-Harry..

-DOKONAŁEM WIĘCEJ RZECZY NIŻ WY RAZEM WZIĘCI. KTO OBRONIŁ SIĘ PRZED DEMENTORAMI, KTO STANĄŁ DWA MIESIĄCE TEMU OKO W OKO Z SAMYM VOLDEMORTEM, KTO POKONAŁ BAZYLISZKA?!
-Zrozum...

-BYLIŚCIE PRZEZ TEN CZAS TU RAZEM, PODCZAS GDY JA TKWIŁEM ZAMKNIĘTY W CZTERECH ŚCIANACH U DURSLEY'ÓW.

-STOP!- krzyknęłam- Harry, Dumbledore wie co robi i tak prędzej czy później dowiesz się o co chodzi.

-ALE ROSE, TY NIC NIE ROZUMIESZ!

-TAK, BO TY ROZUMIESZ WSZYSTKO! HARRY JESTEŚ MOIM PRZYJACIELEM, ALE NIE JESTEŚ PĘPKIEM ŚWIATA!

-Skończcie się tak wydzierać? Bo to wszystko słychać- nagle do pokoju teleportowali się bliźniacy.

-Dopiero co opanowali teleportacja a już nie mogę normalnie chodzić- mruknął Ron pod nosem.

-To o co chodzi? Bo aż się ściany trzęsą od tych waszych krzyków- usiadł na kanapie Fred.

-Nie twoja sprawa- warknęłam.

-No proszę. Kto by pomyślał że potrafisz być taka zadziorna i wredna- rzekł George.

-Może nadałabyś się na Ślizgonkę? Co ty robisz w Hufflepuffie?- zapytał Fred.

-Widoczne więcej moich cech tam pasuje- odrzekłam bez uczuć.

-To powiecie o co chodziło?- zapytali bliźniacy.

-Zakon...- mruknęła Hermiona.

-Po co im powiedziałaś?- zapytał Ron.

-Oj i tak by się dowiedzieli.

-No a dokładniej?- zapytał George.

-Dokładnie to nie bądź taki wścibski- syknęłam.

-Ty byś naprawdę była dobrą Ślizgonką.

Chwilę potem Ron mniej więcej opowiedział o co poszło,a bliźniacy zaczęli się śmiać.

-I to wszystko? Jesteście jak dzieci- zaśmiał się Fred.

-Dobrze że wy tacy dojrzali- przewróciłam oczami.

-Co ty taka nie w sosie?- zdumił się rudzielec- masz te dni?

-Fred!- wrzasnęłam i rzuciłam w niego najbliższą rzeczy. Miałam do wyboru książkę i poduszkę. Co wybrałam? Oczywiście książkę, niech go zaboli.

-Ał!- krzyknął i spadł na podłogę co spotkało się ze śmiechem Harry'ego, Rona, Hermiony i George'a.

-Dobra możemy wam w jakiś sposób pomóc- powiedział George, wycierając łzy ze śmiechu.

-To znaczy?- zapytał Harry.

-To znaczy że mamy takie coś- rzekł i pokazał nam jakieś uszy.

-Co to niby jest?- zapytała Hermiona.

-Uszy Dalekiego Zasięgu, moja droga- odpowiedział Fred.


Jesteś Tylko Moja ✴ Cedrik Diggory  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz