Rozdział 18

4.4K 223 8
                                    

Cały czas myślałam o przepowiedni Trealawney. Mogę stracić coś dla mnie ważnego, ale mogę temu zapobiec? O co tu chodzi? Nie, to chyba nie odnosi się do mojego snu...  Muszę się uspokoić, przecież przepowiednie tej kobiety rzadko się spełniają, może nawet się pokusić do stwierdzenia że wcale.

Właśnie zmierzałam na ostatnią lekcję, czyli eliksir. Snape zabił by mnie gdybym się spóźniła, a jeszcze kawał drogi. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam że jest godzina 13:55. Czyli mam 5 minut a jeszcze sporo drogi do klasy. Pora przyśpieszyć. Biegłam korytarzem mijają innych uczniów, którzy patrzyli się na mnie jak na głupią. Nie przyjęłam się tym tylko pędziłam dalej. Nagle przy najbliższym zakręcie wpadłam na jakąś rzeźbę i się przewróciłam a książki leżały wokół mnie.

-Jaka niezdara- płakał ze śmiechu Irytek.

-Ehh... Bardzo zabawne- zgromiłam go wzrokiem.

-Gdzie tak pędzisz gazelo?- zaśmiał się po raz kolejny.

-Nie mogłeś się powstrzymać?- zapytałam z wyrzutem- biegnę na lekcję eliksirów, bo za chwilę się spóźnię- warknęłam.

-Właśnie to już punktualnie 14.00, więc już jesteś spóźniona- po raz kolejny się zaśmiał.

-Co!? Niemożliwe!- rzekłam, po czym się podniosłam i pozbierałam podręczniki, które leżały wokół mnie i pobiegłam do wyznaczonego miejsca. Nienawidziłam tego poltergeista, ale w tym momencie mu dziękowałam. Gdyby mi nie powiedział, która godzina pewnie jeszcze bym tam siedziała. Dotarłam pod drzwi sali od eliksirów. Stresowałam się i to jeszcze bardziej, niż podczas Tiary Przydziału. Dobra. Raz się żyje. Zapukałam i weszłam do środka.

-No proszę, panna Smith. Już myślałem, że w nie doczekamy pani obecności na dzisiaj lekcji- powiedział chłodnym głosem Snape.

-Ja zaraz wszystko wytłumaczę...- próbowałam się obronić. Gdyby nie ten wypadek i Irytek, to bym się na pewno nie spóżniła.

-Ale...

-Dobra, koniec tłumaczeń- taaa, gdybyś mnie do głosu dopuścił, to może bym coś powiedziała- minus 10 punktów dla Hufflepuffu a teraz siadaj, nie będziemy sobie lekcji marnować- powiedział  bez uczuciowo po czym zajęłam miejsce obok Rona.

-Chyba ma gorszy dzień niż zwykle, dziś Gryffindor stracił już 25 punktów. A to dopiero początek.

-Za co?- zapytałam

-No wiesz Seamus rozmawiam z Deane'm na początku lekcji, Lavender zadawała za dużo pytań na samym wejściu, a Harry no wiesz jak to Harry, nietoperz go nie lubi więc coś wymyślił.

-Jak ja go nie lubię.

-No proszę, dopiero co przyszła i już rozwala lekcję a pan Weasley jej w tym pomaga- usłyszeliśmy głos Snape- minus 5 punktów dla każdego z domu- oznajmił chłodnym głosem.

-Co go ugryzło? Może ktoś mu umył włosy jak spał- szepnął Ron- a nie, wszystko w porządku, włosy dalej tłuste jakby oblał je olejem- powiedział rudzielec na co się zaśmiałam.

-Coś chcecie dodać?- zgromił nas wzrokiem Snape, a my szepnęliśmy tylko że nie i opuściliśmy głowę.

Przez resztę lekcji siedzieliśmy z Ronem praktycznie nieruchomo. Postanowiliśmy się już nie odzywać no chyba że nietoperz o coś zapytać bo nie chcieliśmy narobić sobie szlabanu przed samym Finałem Turnieju.

Jesteś Tylko Moja ✴ Cedrik Diggory  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz