Rozdział 6

5.9K 274 14
                                    

-Na początek przywitajmy naszych gości- rzekł Dumbledore- oto delegacja Durmstrangu oraz ich dyrektor Igor Karkarow.

Nagle do sali weszli potężni mężczyźni przyodziani w grube płaszcze. Wśród nich wypatrzyłam Wiktora Kruma. Po chwili całe pomieszczenie opanowały szepty typy "Patrzcie! To Krum" czy "Zobacz! Wiktor Krum! To napewno on!". Uczniowie Durmstrangu dali niezły pokaz, po którym dyrektor Hogwartu ponownie przejął głos.

-A teraz czas na damy z Beauxbatons oraz ich dyrektorkę Madame Maxime- rzekł a po chwili pojawiły się dobrze znajome mi twarze i te szaty...

Uczennice z Francuskiej Szkoły Magii dopiero co weszły na salę, a już większość chłopaków zaczęła się ślinić. Co oni w nich widzą? Nie wiem, zresztą o gustach się nie dyskutuje. Wśród delegacji z Beauxbatons zauważyłam Fleur Delacour, którą jako jedyną w miarę lubiłam. Po zakończonym "przedstawieniu"  dyrektorka mojej byłej szkoły zajęła miejsce obok pozostałych dyrektorów.

-Skoro Wszyscy jesteśmy, proponuję rozpocząć ucztę!- powiedział Albus.

Delegacja z Durmstrangu zajęła miejsce przy stole Ślizgonów a Beauxbatons przy stole Krukonów. Dzięki Bogu że nie u nas.
Po skończonej uczcie Dumbledore dokładnie objaśnił zasady Turnieju Trójmagicznego. W skrócie chętni uczniowie, którzy ukończyli siedemnaście lat mają wrzucić nazwiska do czary ognia, a ona wybierze uczestników. Jestem ciekawa kto nimi będzie.

***

-Hej Rose!- zauważyłam bliźniaków biegnących w moją stronę.

-Cześć klony. Co tam u was?- zapytałam.

-Cudownie brzdącu- zaśmiał się Fred.

-Właśnie pracujemy nad sposobem dostania się do Turnieju Trójmagicznego- rzekł George.

-Po pierwsze: serio brzdącu? Po drugie: naprawdę myślicie że to wam się uda? Drops wcale nie jest taki głupi.

-Tak, będziesz naszym brzdącem. Musieliśmy cię jakoś nazwać a skoro jesteś młodsza to wiesz- zaśmiał się Fred i zmierzchwił mi włosy.

Po chwili Fred przerzucił mnie przed ramię i razem z Georgem pobiegli do zamku.

-Gdzie mnie zabierzcie?

-Zaraz zobaczysz- odpowiedzieli rudzielcy.

Chwilę potem znajdowaliśmy się przed wejściem do pokoju wspólnego Gryfonów. George wypowiedział hasło, a następnie zaciągnęli mnie do do swojego dormitorium.

-I po co mnie tu przyprowadziliście?- zapytałam.

-Żeby mieć pewność że nie uciekniesz- zaśmiał się George odstawiając mnie na ziemię.

Resztę dnia spędziliśmy na śmianiu się i opowiadaniu sobie różnych ciekawych historii. Nie zauważyłam kiedy zrobiło się już późno i musiałam wracać do swojego dormitorium. Bliźniacy stwierdzili że mnie odprowadza. W drodze powrotnej spotkaliśmy Harry'ego Pottera.

-Witaj Harry!- odpadli bliźniacy.

-Hej- rzekł Harry.

-To jest Rose, Rose to Harry- powiedział Fred, po czym przywitaliśmy się- Ten brzdąc to nasza przyjaciółka, którą poznaliśmy na peronie.

-Brzdąc?- zdziwił się Potter.

-Nawet nie pytaj...- odpowiedziałam na co George zmierzchwił mi włosy.

-Dobra, chodź Rose, bo już późno- rzekł Fred, na co George i Harry się zaśmiał a ja zgromiłam ich wzrokiem.

-To do zobaczenia Harry- krzyknęłam.

-Cześć Rose!- odpowiedział.

Całą drogę do mojego dormitorium śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Gdy dotarliśmy przed pokój wspólny Hufflepuffu przytuliłam ich na pożegnanie na co się zarumienili, a mnie to rozbawiło. Pomachałam im jeszcze na pożegnanie i zniknęłam w pokoju wspólnym Puchonów.

Jesteś Tylko Moja ✴ Cedrik Diggory  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz