Rozdział 52

3K 162 9
                                    

Chodziłam właśnie korytarzami Hogwartu i myślałam, że zaznałam chwilę spokoju. Właśnie, myślałam.

-

Witaj brzdącu!- usłyszałam Georga'a, obok którego zaraz pojawił się Fred.

-Witajcie klony- odrzekłam- co was do mnie sprowadza?

-A to już przyjść nie możemy?- zapytał Fred.

-Ja nic wam nie zabraniam.

-Stresujesz się pierwszym meczem?- odezwał się George.

-Nie zagram w pierwszym meczu.

-Co, ale dlaczego?

-Cedrik powiedział, że byłoby lepiej gdybym nie grała.

-Ale czemu? Przecież dobrze sobie radzisz - powiedział George, na co po chwili miałam odpowiedzieć, jednak wtrącił się Fred.

-Mówiłem ci! On jest jakiś dziwny, robi ci nadzieję, udaję przyjaciela, a potem zabrania grać!- oburzył się.

-Nie! Nie o to chodzi- zaśmiałam się.

-A niby o co?

-O to- uniosłam rękę.

-Co ci się stało?

-Nic nowego.

-To znaczy?

-Rana po ostatnim szlabanie jeszcze się nie zagoiła i nadal leci mi krew. Co dwie, albo trzy godziny muszę zmieniać opatrunek.

-To aż takie poważne?

-Tak, a Cedrik zabronił mi grać, żeby nic mi się nie stało- rzekłam, a Fred się zawstydził.

-To co idziemy gdzieś?- niezręczną sytuacje uratował George.

-No możemy przejść się na błonia.

Na miejsce dotarliśmy dość szybko i postanowiliśmy trochę pospacerować.

-Mam do was pytanie- rzekłam.

-Zamieniamy się w słuch- powiedział Fred.

-Chcielibyście uczyć się obrony przed czarną magia?

-A co robimy w szkole?- zapytał George wyraźnie rozbawiony.

-Jak to dla ciebie jest obrona przed czarną magią to w sumie koniec tematu.

-No dobra, mów o co chodzi.

-Bo według mnie, Rona, Hermiony i Harry'ego to już za długo się ciągnie.

-Jaśniej.

-Twierdzimy, że ropucha nic nie umie.

-To wiemy.

-I uznaliśmy, że możemy sami się uczyć.

-Jak?

-Organizowalibyśmy jakieś spotkania, a Harry był by nauczycielem.

-Dobry pomysł.

-Tylko jest jeden problem, bo Harry jeszcze się nie zgodził. W tej chwili Ron wraz z Mioną próbują go przekonać- powiedziałam- jak coś to się zgadzacie?

-No pewnie!- krzyknęli jednocześnie, a ja się zaśmiałam- o co chodzi?

-O nic- nadal się śmiałam- brakowało mi tego.

-Czego?- zapytał George.

-Naszych spotkań, w ogóle was.

-Jakie to słodkie, zaraz rzygnę tęczą!- powiedział Fred, za co dostał ode mnie kuksańca w bok.

-Ja tu próbuje być miła, a ty wyjeżdżasz mi z takim czymś!

-Właśnie, próbujesz. Jeszcze trochę poćwiczysz i będzie okej- rzekł, po czym zmierzwił mi fryzurę.

-Że niby ja nie jestem miła?- udałam, że jestem obrażona.

-Oj chodźcie już do zamku, bo zaraz się znowu pokłócicie!- zaśmiał się George, po czym w dobrych nastrojach udaliśmy się do szkoły.

Jesteś Tylko Moja ✴ Cedrik Diggory  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz