Rozdział 49

3K 165 17
                                    

Za chwilę muszę stawić się u Umbridge. Znowu. Wychodziłam już z dormitorium kiedy zahaczyłam o coś i wypadł mój wisiorek. Srebrny wisiorek z zawieszką feniksa, który dostałam od Lupina. Kompletnie o nim zapomniałam. Postanowiłam, że go założę, bo w sumie jest nawet ładny. Co ja mówię. W życiu nie miałam piękniejszego naszyjnika.

-Hej Rose!– przywitał się ze mną Harry, który czekał pod Pokojem Wspólnym Hufflepuff'u.

-No cześć, idziemy?– odrzekłam.

-No pewnie, ciekawe co dziś będziemy robić.

-Wolę tego nie wiedzieć.

-W sumie ja też ale wolałbym być przygotowany.

-No fakt– rzekłam– źle ci z tym, że nie ma cię na treningu Quidditcha, co?

-Nie.

-Przecież widzę, Harry. Mnie nie oszukasz.

-Dobra, nie czuję się z tym najlepiej. A ty już miałaś trening?

-Mam jutro.

-Okej. Zobacz jesteśmy przed różowym królestwem ropuchy i kotów– powiedział Harry, na co się zaśmiałam.

-Coś chcesz znowu powiedzieć, Potter?– nagle drzwi otworzyła nam Umbridge.

-Nie, nie, nic.

-Dość gadania! Wchodzić!

-Więc co mamy robić?– zapytałam.

-Nic nowego– uśmiechnęła się drwiąco– pergamin i pióra są już przygotowane- rzekła, a my zajęliśmy miejsca.

-Co mamy napisać?– zapytał Harry.

-Nie będę obrażał mienia Ministerstwa Magii i podważał metod wychowawczych profesor Umbridge– nie powiem, że trochę to długie. Babsko widocznie miało wenę twórczą. Po jej słowach przystąpiliśmy do pisania.

Już po kilku zdaniach napis zaczął mi się wypalać na ręce obok poprzedniego. Piekło i bolało strasznie, jednak nie chcieliśmy dać jej wygrać i pisaliśmy dalej.

Pisaliśmy już niecałe dwie godziny. Jak to ja, oczywiście chciałam pokazać, że mnie to nie rusza i zapisałam prawię cały pergamin, podczas gdy Harry był dopiero w połowie. Spojrzałam na chłopaka. Widać było, że ma łzy w oczach, jednak tak jak ja nie chce odpuścić.

Po kolejnej godzinie pisałam już z drugiej strony pergaminu, a Harry kończył pierwszą stronę.

-No cóż, widzę, że jesteście odporni na takie rzeczy, lub udajecie. A może wam dam drugi pergamin?– uśmiechnęła się wrednie, a w tym momencie poczułam jak robi mi się cieplej w okolicy piersi i szyi. Nagle zauważyłam, że mój wisiorek zaczął świecić.

W tym momencie Umbridge złapała się za głowę i podparła ręką o biurko. Było widać, ze coś z nią jest nie tak.

-Dobra starczy! Przyznajcie się, że coś robicie! Rzuciliście jakiś czar!

-Ale, my nic nie zrobiliśmy- wyjąkaliśmy.

-To ty!– zwróciła się do mnie– to wszystko twoja wina! Gadaj!

-Ja nic...- przerwała mi.

-Wynocha!– krzyknęła– już!– rzekła, a my pośpiesznie wyszliśmy z gabinetu.

-Co jej się stało?– zapytał Harry– jeszcze tak wściekłej to jej nie widziałem.

-To chyba przeze mnie- wymamrotałam.

-Co?

-No jakiś czas temu dostałam od Lupina wisiorek– rzekłam, po czym pokazał go Harry'emu– znaczy nie tak od niego, ale należał do mojej mamy i on mi go przekazał. Podobno on może mieć jakąś moc i na razie nikt nie wie dokładnie o co chodzi.

-Zaraz, dlaczego Lupin ci go przekazał?

-Bo on jest moim Ojcem Chrzestnym.

-Lupin?– zdziwił się Harry

-No tak.

-Jak?

-Usiądźmy– pokazałam na ławkę– i ci wszystko wytłumaczę, bo to dość długa historia– rzekłam, a następnie wszystko chłopakowi opowiedziałam, od rodziców po Lupina.

-Ale, ale... Co?– wymamrotał– twoi rodzice nie żyją?

-Też się zdziwiłam, ale taka jest prawda. Tylko proszę cię nikomu nie mów. Sama o tym powiem kiedy będę gotowa.

-Nie masz się o co martwić, nic nie powiem. Trzymaj– powiedział, po czym wręczył mi paczkę chusteczek.

-Ale po co mi to? Ja nie płaczę.

-Spójrz tam– wskazał na moją rękę, która była cała we krwi– trochę przesadziłaś z tym pisaniem.

-Ja tylko chciałam jej pokazać, że z nami tak łatwo nie wygra.

-Mogłaś pisać w moim tempie, albo wolniej. Tak to byś nie miała takiej otwartej rany.

-Przeżyję.

-Dobra idziemy już? Jest po dwudziestej drugiej.

-W sumie możemy– odrzekłam i udaliśmy się w stronę naszych dormitorium.


Jesteś Tylko Moja ✴ Cedrik Diggory  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz