Rozdział 62

2.8K 166 25
                                    

Ostatnie wydarzenia wyprowadziły mnie z równowagi i to bardzo. Cedrik zdradza mnie z Cho, Malfoy niby jest we mnie zakochany, a na deser dalej męczą mnie te sny.

Jadłam właśnie śniadanie w Wielkiej Sali, kiedy przyleciała sowia poczta. Dostałam jeden list od bliźniaków. Postanowiłam, że przeczytam go po posiłku.

-Hej– nagle Cedrik pocałował mnie w czubek głowy i usiadł obok mnie. Zszokowało mnie jego zachowanie, ale nic mu nie odpowiedziałam
–Coś cię gryzie?– ponownie nie usłyszał odpowiedzi– halo, ziemia do Rose! Czemu się nie odzywasz?

-Sam sobie odpowiedz na to pytanie– rzekłam, po czym wstałam i skierowałam się w stronę dormitorium.

Stwierdziłam, że odczytam list.

Kochana Rosie!

Mamy nadzieję że u ciebie wszystko w porządku. Ta jedzą cię już nie męczy prawda? SUM-y zdane? Nie obrazisz się chyba jak do ciebie kiedyś wpadniemy co? Wiemy że krótki list ale nie mamy talentu do pisania. Ucz się tam dobrze a jak będzie się coś działo to pisz!

Twoje cymbały

Gdy skończyłam czytać automatycznie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Strasznie mi ich brakowało.

Szłam dalej, kiedy na kogoś wpadłam.

-Przepraszam się Rose– rzekł Neville i podał mi rękę abym wstała.

-To moja wina, zagapiłam się, wybacz– odparłam– dzięki.

-Co u ciebie?

-W porządku.

-Widzę, że coś jest nie tak.

-Dobra, ostatnio trochę się pokomplikowało.

-Jak nie chcesz mówić, to nie mów, ale wiedz, że ci zawsze pomogę.

-Dziękuje Neville– rzekłam i przytuliłam chłopaka.

-Cześć wam– nagle pojawiła się Luna.

-Hej– odpowiedzieliśmy równocześnie.

-Ja już muszę iść– odpowiedział Neville.

-Chyba mnie nie lubi– stwierdziła Luna.

-Według mnie to lubi cię i to bardzo– zaśmiałam się.

-Skoro tak twierdzisz. A właśnie Rose, to nie przypadkiem twoje?-zapytała się i pokazała mi pufka, którego trzymała w rękach.

-Moje...- było mi głupio, że nie dopilnowałam swojego zwierzęcia– gdzie go znalazłaś?

-Skakał sobie po błoniach.

-Po błoniach?!

-No tak, nie mam pojęcia jak się tam znalazł.

-Ja też–westchnęłam, a blondynka podała mi pufka.

***

Dziś odbył się mecz Quidditcha, lecz Hufflepuff nie grał i to na szczęście. Nie wiem jak wytrzymałabym z Cedrikiem. Grał za to Gryffindor, któremu kibicowałam. Mecz zakończył się oczywiście wygraną wychowanków domu lwa, a Ron wygrał puchar.

Następnego dnia odbył się egzamin z Astronomii, powiem tak Umridge przesadziła i to bardzo. Hagrid zniknął, McGonagall w szpitalu. Co do samych SUM-ów to chyba całkiem nieźle mi poszło.

-Rose, powiesz mi o co ci chodzi?– nagle zaczepił mnie Cedrik.

-Robisz mi to na złość czy naprawdę jesteś taki głupi?

-Ale co na złość? Wytłumacz mi.

-Tam idzie odpowiedź– wskazałam palcem na Cho, która szła w naszym kierunku, po czym na pięcie odwróciłam się i poszłam do pokoju wspólnego.

Było dosyć późno, więc postanowiłam iść spać. W końcu co lepszego mam do roboty? Położyłam się i momentalnie zasnęłam, gdyż to wszystko mnie już męczyło.

Nagle błysnęło zielone światło. Czarodzieje walczyli ze sobą zawzięcie. Jeden z nich był cały blady, bez nosa, w czarnej, długiej szacie. Drugi zaś miał włosy lekko za ramiona oraz brodę, a ubrany był zwyczajnie. Nagle ten pierwszy wypowiedział słowa, na które mało kto by się odważył, a ten drugi padł martwy.

Obudziłam się cała zalana potem, trzęsłam się ze strachu. A co jeśli to było prawdziwe, jak to się wydarzy, albo co gorsza, trwa w tym momencie? Podobnie było z Cedrikiem.

Wybiegłam z dormitorium i skierowałam się na korytarz, nie ważne, że byłam w piżamie. Nagle wpadłam na Harry'ego.

-Rose? Co ty tu robisz?!

-Wiesz co, mnie interesuje co ty tu robisz?

-Mogę ci zaufać, prawda?

-No jasne.

-Chodzi o Syriusza.

-O Syriusza?– zdziwiłam się– miałeś sen, wizje, czy cholera wie co to jest?

-Tak, ty też?

-Też.

-Dobra zaczynam się bać.

-Nie tylko ty.

-Co z tym robimy?– zapytał.

-Nie wiem Harry, nie wiem.

Jesteś Tylko Moja ✴ Cedrik Diggory  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz