Pogadałem z nim trochę, choć to bardziej on mówił, ja słuchałem. W pewnym momencie zauważyłem, że bardzo uważnie mi się przypatruje. Zupełnie, jakby chciał dokładnie zapamiętać każdy, nawet najmniejszy fragment mojej twarzy.
— Czemu się tak na mnie patrzysz? - dopiero to wyrwało go z zamyślenia i obrzucił mnie spojrzeniem swoich szmaragdowych oczu, w których tańczyły wesołe iskierki.
— Po prostu jesteś strasznie ślicznym chłopcem. - zaśmiał się uroczo, a mnie zmroziło. Co on mi chciał przekazać?
— Ale wiesz... Ja nie jestem homo ani nic z tych rzeczy... - na moją uwagę odrzucił głowę za siebie i ponownie wybuchnął histerycznym śmiechem. Przyznam, zaczynał pasować mi do powszechnego obrazu wariata.
— A uważasz... - zaczął, nadal nie mogąc się opanować — Że trzeba być gejem, żeby powiedzieć chłopcu, że jest śliczny? - nagle zamarł — Może i to była głupia uwaga. Uraziłem cię? - wlepił we mnie zaciekawione spojrzenie, a ja niepewnie pokręciłem głową.
— No to świetnie! - poderwał się na równe nogi, na co się wzdrygnąłem. Ten człowiek był jak huragan. - Ile mamy jeszcze lekcji?
— Jedną.
— No to super, odprowadzę cię później do domu.
— Skąd wiesz, że mieszkamy po drodze? - zmarszczyłem brwi.
— No jeśli nie, to nadłożę drogi. Jest świetna pogoda, więc żadna strata. - przeciągnął się jak kot.
Nie rozumiałem tego człowieka.
***
Jak powiedział, tak zrobił. Odprowadził mnie pod same drzwi, a później przytulił na pożegnanie. Nie miałem pojęcia, co o tym myśleć. Był strasznie dziwny.
— Mamo, jestem! — krzyknąłem od progu, ściągając buty. Było cicho, więc ojciec jeszcze nie wrócił.
— To świetnie Franuś, właśnie zrobiłam obiad! — zawołała z kuchni.
— Jak było w szkole? - zapytała, stawiając przede mną talerz z zupą. No, lepsze to niż nic.
— Nawet nie tak źle, poznałem...
— Przepraszam synku, ale najpierw to ja ci coś powiem, bo wiesz, później zapomnę. - uśmiechnęła się przepraszająco. — Ktoś kupił tę posiadłość po pani Everglott, no wiesz, tę obok nas.
— Kto się skusił na tę ruinę? - zapytałem z umiarkowanym zdziwieniem, niechętnie mieszając łyżką w talerzu z szarą cieczą.
— Jakaś kobieta w średnim wieku, z synem. To jakiś dziwny chłopak, czerwone włosy, rozumiesz? - pokręciła głową z dezaprobatą.
Rozumiałem na tyle dobrze, że zachłysnąłem się zupą.
CZYTASZ
We must kill a blue bird
Fanfiction"Chcę opisać wam tu cudownego i niepowtarzalnego chłopca. Chłopca, który zmienił moje życie. Chłopca, którego zabiliśmy." "You may say I'm a dreamer But I'm not the only one."