6.

1.1K 188 130
                                    

Pierwszy raz byłem w jego domu kilka dni po naszej rozmowie na ulicy. Zaciągnął mnie tam prawie siłą, a ja też niezbyt protestowałem. Ojciec alkoholik potrafi nieźle nadszarpnąć nerwy każdemu.
Jego mama była cudowną kobietą. Serio. Nie chciała nas puścić na górę, do jego pokoju. Cały czas narzekała, że taki przystojny ze mnie młodzieniec, a tak potwornie wychudzony. Wpakowała we mnie kilka kawałków szarlotki, musiałem też wypić kakao, żebym w ogóle dostał pozwolenie na zwiedzenie dalszej części domu. Urocza kobieta.
Po pokoju Gerarda spodziewałem się wiele i wcale się nie zawiodłem. Widzieliście kiedyś w życiu hipisa, punka, artystę, wielbiciela klasycznego kina i muzyka w jednym*? No, ja też nie. Ale ten pokój wyglądał tak, jakby należał właśnie do takiej osoby.
Ściany były żółte, wszędzie stały roślinki. Kaktusy, paprotki i jakieś jasnoróżowe, maleńkie kwiatki, których nazwy nie znałem. Na ścianach wisiały plakaty i nie zrozumcie mnie źle, ale na zestawienie Beatlesów obok Misfits parsknąłem opętańczym śmiechem. Na biurku rozrzucone leżały książki Stephena Kinga, ale bardziej zainteresowało mnie to, co znajdowało się pod nimi. Szkice. Dużo szkiców. I to cholernie dobrych. Chciałem je dokładnie przejrzeć, ale gospodarz doskoczył do mnie niespodziewanie.

- Nie patrz! - zakrył kartki swoimi małymi dłońmi.

- Dlaczego? Przecież są świetne!

- No ale... Ale... - zarumienił się intensywnie, na to zaprzestałem swoich prób. - Kiedyś ci je pokażę. - uśmiechnął się przepraszająco, po czym odłożył kartki na równy stosik i wdrapał się na piętrowe łóżko.

***

- Wiesz co, Frank? - zagaił po krótkiej chwili. - Kojarzysz mi się z nim.

Wskazał swoją maleńką dłonią na plakat z wizerunkiem potwora Frankensteina, na co nieco się obruszyłem

- No wiesz co...

- Serio, poza śliczną buzią nic a nic się nie różnisz.

- Poruszam się i zachowuję jak niedorozwój? - uniosłem pytająco brew, na co czerwonowłosy wybuchnął perlistym śmiechem.

- Nie o to mi chodziło! - wyjąkał. - Po prostu siedziałeś wtedy sam na korytarzu i od razu mi się z nim skojarzyłeś. Bo byłeś taki samotny, ale ujmujący. A wszyscy bali się podejść. Wyjaśnij mi, dlaczego tak jest? - zapytał, wlepiając we mnie swoje olbrzymie, szmaragdowe oczy.

- No nikt nie chciał się nigdy przyjaźnić z taką patologią. - uśmiechnąłem się pod nosem.

- No coś ty? - wydawał się poruszony. - To tylko dlatego, że twój tata pije?

- Nie wiem. Usłyszałem też raz, że wyglądam jakby matka znalazła mnie na śmietniku razem z całym dorobkiem. - parsknąłem wymuszonym śmiechem, na co Gerard się wzdrygnął.

- Przecież wyglądasz w porządku! - ujął moją twarz w swoje maleńkie dłonie. - Masz buzię jak aniołek, chciałbym cię narysować.

- Hej, hej, nie zapędzaj się. - odsunąłem się od niego, na co posłał mi kolejne pytające spojrzenie. - Wiesz, dam ci radę. Nie obnoś się w szkole z tym, że jesteś homo, bo cię zniszczą. Nie żartuję.

- Ale ja nie jestem homo! - gwałtownie zaprotestował. - Ja po prostu bardzo lubię ludzi. Wszystkich. Ten cały podział na płcie... Bez sensu. - rzucił się na łóżko i wlepił wzrok w sufit.

- To nieistotne. Tutaj te poglądy po prostu nie przejdą. Żyjemy w konserwatywnym społeczeństwie, tu mężczyzna i kobieta mają przydzielone role i muszą się ich trzymać. Kiedyś mieliśmy w szkole lesbę. Tyle ją tyrali, że aż się powiesiła. - czekałem na jego reakcję, ale on po prostu spojrzał na mnie smutno. Nie poznawałem go.

- Brałeś w tym udział, Frankie?

- Nie, po co. Ale też nie zareagowałem, więc to jakby współudział, nie?

- To dobrze, ale równocześnie źle. Nie rozumiem, jak można patrzeć na ludzkie cierpienie i nie kiwnąć palcem. To strasznie okrutne. Chciałbym zmienić podejście ludzi do takich spraw. - widocznie się rozmarzył, mętny wzrok wlepił w okno, a ja obserwowałem igrające na jego twarzy promienie słoneczne. W ogóle, ta cała chwila była jakaś podniosła.

- Tu ci się to nie uda. To małe miasteczko, Gee. Ludzie nie lubią tu wyjątków.

- "Może powiesz, że jestem marzycielem, ale nie jestem jedynym". To Lennona, znasz?

- Oczywiście, że znam. Ale to tylko piosenka, więc...

- Ta piosenka niesie ze sobą najważniejsze przesłanie jakie słyszałem w życiu. Mam nadzieję, że ty też kiedyś je zrozumiesz. A ja ci w tym pomogę.



*To ja

We must kill a blue birdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz