Podesłane przez jaszczurznikad ,bardzo ci dziękuję♥️
Październik
- Czemu ona ci to robi? W sumie, czemu robi to nam? - jęknąłem boleśnie, wbijając paznokcie w podłogę.
- To nie kara, a przysługa. Ubolewała, że nie może ci dać nic na urodziny, więc... Podpowiedziałem jej. - odrzekł, kładąc się koło mnie z przebiegłym uśmiechem. - Przecież będziemy tam razem, nie ma się co bać. Rozwalimy ten domek.
- Od kiedy ty w takim bojowym nastroju, co?
- Od zawsze.
***
- Już żałuję. - mruknąłem, bawiąc się uchwytem walizki.
- Fraaanuś, tydzień w samym sercu lasu. Tylko nasza trójka i nic więcej, przecież to będzie super!
- Ta, super. Co niby będziemy tam robić? Razem z Donną? To znaczy nie zrozum mnie źle, ale...
- Spokojnie! - machnął ręką. - Ona bedzie sobie chodzić po lesie, a my możemy przewrócić ten domek do góry nogami, będzie fajnie. Jeździmy tam tylko raz w roku i pierwszy raz bierzemy kogoś ze sobą. Czuj się zaszczycony. - pstryknął mnie w nos, na co się skrzywiłem.
- Obyś miał rację.
***
- No, chłopcy, cała góra jest dla was. - Donna uśmiechnęła się i zaciągnęła świeżym, leśnym powietrzem. - Radzę wam się przejść, taki spacer dobrze wam zrobi. Gerard się tu nie zgubi, zna to miejsce lepiej niż ktokolwiek. - i nie zwracając na nas uwagi zabrała walizki do środka ładnego, drewnianego domku.
- To jak, Franuś? Ufasz mi?
- No, chyba nie mamy nic innego do roboty. - wzruszyłem ramionami.
Chłopak oprowadził mnie chyba po całym lesie i naprawdę znał go chyba lepiej niż własną kieszeń. Ostatecznie uznał, że idziemy w jego ulubione miejsce. To jest, nad strumyk.
Usiedliśmy tam na maleńkim moście i przez chwilę podziwialiśmy widoki w kompletnej ciszy. Co jak co, miał wyczucie. To miejsce było po prostu przepiękne. Wiecie, wszędzie kolorowe liście, czysta woda, przez którą widać było kamyczki poukładane na dnie. Co dziwne o tej porze roku, świeciło słońce. Gerard z zachwytem wpatrywał się w wodę, machając nogami w powietrzu. Jego twarz rozjaśniał uroczy uśmiech, a ja w tym świetle widziałem idealnie jego delikatnie piegi. Wyglądał pięknie.- Frank? - rzekł nagle, nie patrząc na mnie. - Zakochałeś się kiedyś?
Zabił mnie tym pytaniem.
- Chyba nie. - rzekłem po chwili zawahania. - Czemu pytasz?
- Bo chciałbym wiedzieć, co się wtedy czuje. Jak myślisz?
- No nie wiem. - podparłem się z tyłu rękoma i wbiłem pusty wzrok w niebo. - Pewnie cały czas myślisz o tej osobie, no nie wiem, opiekujesz się nią, troszczysz... To serio trudne pytanie.
- Tak myślałem. - mruknął, skubiąc rękaw bluzy.
- A co? Zabujałeś się w kimś? - żartobliwie rąbnąłem go w ramię.
- Jeszcze nie wiem. - westchnął. - Chodźmy stąd, zimno mi.
Dziwne, dopiero tak mu się podobało...
Uwaga, ważny przekaz: kochani, jeśli ktoś jest dla was ważny, w taki czy inny sposób, to powiedzcie mu to. Nie zachowujcie się jak te dwa pajace!
CZYTASZ
We must kill a blue bird
Fanfiction"Chcę opisać wam tu cudownego i niepowtarzalnego chłopca. Chłopca, który zmienił moje życie. Chłopca, którego zabiliśmy." "You may say I'm a dreamer But I'm not the only one."