Opisuję te magiczne czasy siedząc w wygodnym fotelu przy kominku, otulony w kolorowe koce, ze starym kotem śpiącym spokojnie na moich kolanach. Sielski obrazek, prawda? Może i tak. Nazwałbym go takim, gdyby nie szalejąca w moich myślach (i na zewnątrz) burza.
Zabiłem go. Tego jestem pewien. To ja byłem tym, który zabił Gerarda Waya.
Każdy kto to być może kiedyś przeczyta, pomyśli teraz, że zwariowałem. Dlatego właśnie mam pewne obawy z przelewaniem myśli na papier. Ale skoro terapeuta uważa że to pomoże, czemu nie?
Wracając.
Od jego śmierci minęło trochę czasu. Każdy normalny człowiek zapomniałby o tym i poszedł dalej, ale ja? Ja nie jestem w stanie. Nawet mając te dwadzieścia osiem lat i w miarę ustatkowane życie, codziennie poświęcam choć chwilę na wspominanie Gerarda.
Kieyś często nawiedzał mnie w snach. Zawsze polegały na tym samym - przed oczami przemykały mi wspomnienia wspólnie spędzonych dni, ale później... Później był tylko on. Siedział w swoim oknie, z nogami przerzuconymi swobodnie na zewnątrz. Dokładnie widziałem żółte kosmyki jego włosów opadające niesfornie na czoło, zarumienione policzki i... Uśmiech. Smutny. Gdy patrząc na mnie, kręcił głową.
Czy boję się ich ze względu na zmarłego ukochanego? Zdecydowanie nie. Boję się ich ze względu na siebie.
Wiem, dlaczego mnie odwiedza. Zawiodłem go na całej linii.
Wziąłem za żonę dziewczynę z okolic. Jamia jest naprawdę cudowną kobietą, czułą i troskliwą matką, ale... To już nie jest to, co z Gerardem. Zupełnie jakbym żył nie swoim życiem. Jej ojciec mnie nienawidzi i w sumie słusznie. Sam zabiłbym mężczyznę, który tak nieczule traktowałby moją córkę. Ja także siebie za to nienawidzę, ale nie umiem inaczej.
Pracuję w warsztacie teścia, nie zarabiam tam jednak kroci - połowę i tak co miesiąc przelewam na edukację Jack'a, bo odkąd ojciec się zapił, matka ledwo wiąże koniec z końcem. Mały jest cudowny - w przeciwieństwie do mnie, bardziej przypomina mamę niż ojca. Gerard pewnie śmiałby się, że mimo młodego wieku jest ode mnie wyższy.
Od razu widać też, że poradzi sobie w życiu lepiej ode mnie - świetnie się uczy, ma mnóstwo znajomych i nikomu nie daje wejść sobie na głowę. To zabawne, przypomina mi bardziej brata Gerarda, bądź jego samego. Kogoś, kto marzy i nie będzie wstydził się mówić to, co myśli.
Chociaż wiecie... Mi też zdarza się budzić to wewnętrzne dziecko. Szczególnie w sezonie letnim, gdy pędzę nad to nasze ukochane jezioro i nie przejmując się ubraniami, z dzikim krzykiem wskakuję do ciepłej wody. I czasem... Dosłownie przez chwilę jestem w stanie zobaczyć go na brzegu. Słodko się do mnie uśmiecha i macha wesoło, pokazując mnie siedzącemu obok małemu chłopcu.
Ale tak tylko mi się wydaje, prawda?
Well, chyba mogę nazwać to zakończeniem. Nie macie pojęcia jak cholernie ciężko było mi to pisać, bo... Przerwa, brak weny i tak dalej. Chciałabym wam podziękować, szczególnie tym, którzy byli tu ze mną od początku tego opowiadania. Często wracam wspomnieniami do czasów w których zaczynałam je pisać, jak bardzo odrywało mnie od szarej, smutnej rzeczywistości.
Kilka słów sprostowania dla osób, które właśnie szukają mojego adresu by ubić mnie żywcem w moim własnym domu - Gerard musiał umrzeć. W sumie całe to opowiadanie jest taką metaforą dorastania w małym miasteczku i tego, jakie to trudne dla osób które się wyróżniają - nie strojem, choć ten wątek także się tu pojawił - bardziej chodzi mi o ludzi, którzy jeszcze mają siłę marzyć o lepszym świecie dla nas wszystkich. Frank nie był na tyle pewny siebie, by pokazać jak bogate ma wnętrze. Cała jego relacja z Gerardem jest symbolem walki z samym sobą. Walki, którą niestety przegrał.
Także wybaczcie mi, ale nie mogłam nic poradzić na takie zakończenie. Było zaplanowane od samego początku. I nie zabijajcie mnie, bo mam jeszcze kilka ciekawych (przynajmniej dla mnie) pomysłów, które chcę przelać na opowiadania.
Jeszcze raz dziękuję,
Chemicalhellrose.
CZYTASZ
We must kill a blue bird
Fanfiction"Chcę opisać wam tu cudownego i niepowtarzalnego chłopca. Chłopca, który zmienił moje życie. Chłopca, którego zabiliśmy." "You may say I'm a dreamer But I'm not the only one."