50. Gildia Szeptu

53 7 21
                                    

Droga była kreta, ciemna, a jedynym źródłem światła był mały medalion z literką "S". Przy każdym rozwidleniu czy skrzyżowaniu było mnóstwo symboli. Sztylety, krople, pochodnie, oko, ale Noel i Torita obchodził tylko jeden symbol przekreślonej nutu.

- Chodzimy już chyba z godzinę. Jesteś pewna że powiedział nam prawdę?

Powiedział chłopak idąc powoli za ukochaną.

- Ufam mu to powinno wystarczyć.

Odpowiedziała czarnowłosa. Po chwili para doszła do wielkich drewnianych drzwi.

- Widzisz doszliśmy.

Powiedziała uradowana dziewczyna na co Torit uśmiechnął się mówiąc.

- Wolałbym dość gdzie indziej.

- Później skarbie.

Rzuciła Noel i bacznie przyglądała się drzwiom.

- Tu gdzieś musi być mechanizm.

Powtarzała Noel, a Torit z trudem powstrzymywał śmiech, widząc jak dziewczyna maca drzwi i ściany.

- Co tak Cię bawi pomógłbyś mi.

Torit podszedł do drzwi i zapukał. Zza drzwi można było usłyszeć ciężkie kroki. Ktoś spojrzał przez wizjer i widząc pare zapytał.

- Kim jesteście i czego chcecie?

- Jestem Noel, a to Torit mamy sprawę do mistrza gildii.

Dziewczyna pokazała strażnikowi medalion. Demon otworzył drzwi wpuszczając ich oboje do środka. Torit i Noel szli za strażnikiem przez marmurowy korytarza na którego ścianach, były przymocowane potężne i ciężkie pochodnie. Co raz częściej mijali komnaty i innych członków gildii. Doszli do wielkich drewnianych drzwi z szarego drewna z onyksowymi zdobieniami.

- Szukajcie Kestora.

Powiedział demon i otwarł drzwi, za którymi było mnóstwo bawiących się osób, stoły były syto zastawione, bar pełny różnorakich trunków, a na wielkiej scenie grała orkiestra.

- Dobra od czego zaczynamy?

Zapytał chłopak przeczesując dłonią swoje czarne włosy.

- Od najlepiej poinformowanej osoby.

Powiedziała dziewczyna i poszła w stronę barmana.

- Część.

Zaczęła Noel.

- Witam co podać.

- Właściwie to kogoś szukam mógłbyś mi pomóc?

- O kogo chodzi?

Zapytał demon podnosząc prawa brew.

- Szukam Kestora.

- Ten stary łajdak powinien być przy kominku.

Rzekł wskazując im ręka stronę w która powinni iść. Para ruszyła w wskazanym kierunku mijając bawiące się towarzystwo.

- Który z was to Kestor?

Zapytała patrząc na grupkę demonów siedzących przy ognisku i grających w karty.

- Ja.

Odpowiedział białowłosy demon w średnim wieku, jego żółte oczy potrafiły przerazić nie jedną osobę, ale nie Noel.

- Potrzebuję twojej pomocy.

Rzekła pewnym głosem.

- Pomocy?

Zapytał rozdając karty sobie i jej.

- A czego potrzebuje Noel córka Amadeusza największego świra w piekle?

- Więc wiesz kim jestem.

- Hahahaha gildia nie zajmuje się tylko kradzieżami, ale także zbieraniem informacji.

- Muszę dostać się niepostrzeżenie do wnętrza zamku.

Wyjaśniła biorą karty i ustawiając je w dłoni.

- Dwie.

Powiedziała odkładając ową liczbę kart i dobierając z talii.

- Jedną.

Powiedział Kestor.

- To jak pomożesz mi?

- Może. Kareta.

- Dwie pary. Jak to może?

- No widzisz...

Zaczął tasując karty.

- ... do zamku dostać jest się trudno, po za tym są tam straże i najważniejsze co z tego będę miał.

Demon rozdał karty.

- Trzy. A co byś chciał.

- Dwie. A co możesz mi zaproponować?

- Amnestia? Full.

- Co nam po amnestii. Trójka.

Kestor ponownie przetasowań kart i rozdał je.

- A co powiesz na złoto?

Spytała Noel patrząc w swoje karty.

- A o jakiej sumie mówimy? Trzy.

- Jedna piąta skarbca. Żadna.

- To pozwoli rozbudować nasza mała gildie. Duży strit.

- I dodatkowo praca jako szpiedzy. Poker Królewski.

***
Kolejny rozdział poświęcony Noel i jej celowi. Jak myślicie czy Kestor pomoże naszej bohaterce? Napiszcie w komentarzach.

Córka Demonów [Tom 1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz