14. Wrota Otchłani

105 24 15
                                    

- Czy coś jeszcze mój panie?

Zapytała seksownie Darwira podchodząc blisko Amadeusza i kładąc dłoń na jego kolanie.

- Możesz coś dla mnie zrobić, ale to może być dla Ciebie trudne.

Odpowiedział Amadeusz. Darwira powoli przesówała dłoń coraz wyżej.

- Z roskoszą zrobię co tylko pan roskarze.

Demonica przygryzła wargę.

- To doskonale. Zastąp mnie chwile w LOL-u, a ja pójdę się załatwić.

Powiedział władca wstając i idąc do toalety. Darwire zamurowało.

- Co za ... ech może następnym razem się uda.

Powiedziała demonica wychodząc z sali. W tym samym momęcie do sali wchodził zaniepokojony skryba.

- Panie!

- CO!

Wykrzyczał Amadeusz z ubikacji.

- Panie coś chce wyjść przez Wrota Otchłani!

Władca wybiegł z toalety prosto do garderoby, po chwili wyszedł odziany w srebrną zbroje.

- W drogę

Amadeusz i skryba ruszyli do stajni.

- Panie, a wojska?

Zapytał skryba wchodząc za Amadeuszem do stajni

- A po co mi wojska?

Skryba ciężko westchnął, ale nic już nie powiedział. Władca rozglądał się po stajni myśląc czym najszybciej dotrze do Wrót Otchłani.

- To jest idealne.

Powiedział Amadeusz patrząc na czarnego gryfa. Władca szybko osiodłał gryfa i powiedział do skryby.

- Skrybo uporządkuj rachunki do mojego powrotu.

I odleciał w stronę Wrót Otchłani. Po dotarciu na miejsce zauważył swoją siostrę Veretis.

- Siostra co ty tu robisz?

Zapytał Amadeusz z uśmiechem zeskakując z gryfa.

- Zapewne w tym samym celu co ty braciszku.

Władca szepnął coś do gryfa, po czym ten odleciał.

- Więc co się dzieje?

Zapytał Amadeusz z uśmieszkiem na twarzy.

- Sądze że to może być ...

Veretis nie dokończyła ponieważ ogromne wrota zostały wywarzone. Gdy pył opadł dwaj władcy zobaczyli dwudziestometrową, umięśnioną bestie która w prawej ręce trzymała płonący bicz. Na głowie potwora były dwa duże rogi które sprawiały że bestia była przerażająca.

- Bracie powiedz mi co tu robi Włodarz? Miałeś wszystkich wyciągnąć zanim zamknąłeś wrota.

Zapytała Veretis patrząc na brata zabójczym spojrzeniem.

- Hehe chyba mi się zapomniało.

Odpowiedział władca z lekkim uśmiechem.

- Ale spoko pogadam z nim i będzie luzik nie mógł przecież aż tak zdziczeć prawda.

Amadeusz ruszył w stronę włodarza i krzyknął z uśmiechem.

- Hej włodarzu co u Ciebie ...

Władca nie dokończył ponieważ dostał od besti pięścią tak mocno że odleciał na kilkadziesiąt metrów rozwalając po drodze kilka kamieni i drzew.

- Czyli jednak zdziczał.

Wystękał do siebie Amadeusz leżąc na ziemi. Nagle zobaczył nad sobą czarnowłosego mężczyznę z szaleńczym uśmiechem na twarzy o zielonych oczach.

- Cześć Amadeuszu co robisz?

Zapytał mężczyzna podając władcy rękę by pomóc mu wstać.

- Robie sobie herbate.

- HERBATE ! TO JA TEŻ POPROSZE ! ! !

Wykrzyczał czarnowłosy. Za nim stał brunet z krótkimi włosami o bladej cerze, który zrobił facepalma.

- Czego chcesz Asterjosie? I kim jest ten koleś?

Zapytał Amadeusz pokazując palcem na mężczyznę.

- To Baltazar i potrzebuje twojej pomocy.

Odpowiedział czarnowłosy.

- A w czym mam Ci pomóc?

- Więc słuchaj ...

Zaczął Asterjos lecz sprzątnął go wielki głaz. Amadeusz wciąż patrzył na miejsce gdzie przed chwilą jeszcze stał czarnowłosy i powiedział.

- Więc o co chodzi?

Baltazar złapał się za głowe i powiedział do siebie.

- Kurwa kolejny Asterjos.

Wtem w Baltazara uderzyła z wielką siłą lecąca Veretis.

- Może przestaniecie gadać i mi pomożecie?!

Amadeusz pobiegł w stronę włodarza wskoczył mu na plece i zaczął wbijac mu sztylety. Widząc to Asterjos także wskoczył na bestię, wyczarował sztylety które zaczął wbijać w ciało włodarza. Amadeusz krzyczał.

- NIGDY NIE MIAŁEŚ ATAKOWAĆ RODZINY KRÓLEWSKIEJ ! ! !

A Asterjos krzyczał.

- NIE SŁYSZE TO ON KRZYCZA, ALE DOBRZE CI MÓWI ! ! !

Veretis i Baltazar patrzyli na tą cąła scenę z powagą.

- Może im pomożemy?

Zapytał Baltazar na co Veretis odpowiedziała.

- Nawet zabawnie to wygląda.

Mężczyzna spojrzał na Veretis i powiedział.

- W sumie masz racje.

Po kilku godzinach Włodarz padł z wycięczenia. Amadeusz i Asterjos powoli szli w stronę Baltazara i Veretis. Asterjos padł na twarz, a Amadeusz na niego.

- Złaź ze mnie.

Powiedział z trudem czarnowłosy.

- Za chwilę.

Powiedział Amadeusz po czym zagwizdał. W tem przyleciał czarny gryf wziął w szpony Amadeusza i Asterjosa i poleciał do zamku centralnej części piekła.

- A my?

Zapytał Baltazar unosząc prawą brew.

- Zaprowadze Cię.

Powiedziała Veretis i ruszyła do przodu.

***
Asterjos pochodzi z opowiadania Demons Earth od Wkurwiony_poeta na który serdecznie zapraszam. Komentujcie, gwiazdkujcie i co tam chcecie. Wiem dupy nie urywa i przepraszam za błędy.

Córka Demonów [Tom 1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz