59. Nowy Pomysł

27 3 9
                                    

Noel obudziła się na szpitalnym łóżku w białym pokoju, czując ogromny ból w prawym barku. Spojrzała w stronę drzwi przez które wszedł lekarz z Toritem. Czarnowłosa zamknęła oczy udając że śpi.

- Panie doktorze kiedy Noel się obudzi? To już trzeci dzień.

Zapytam chłopak idąc wraz z lekarzem w stronę łóżka pacjentki.

- Może wstać w każdej chwili.

- A co z dzieckiem.

- Ciąża nie jest zagrożona. Jeśli w ciągu godziny się nie obudzi, podłączymy kolejną kroplówkę.

- Teraz potrzebuje odpoczynku.

Torit pochylił się nad dziewczyną i pocałował ją w czółko.

- Wyjdziesz z tego kochanie.

Powiedział chłopak łapiąc dziewczynę za dłoń.

- Mam nadzieję.

Odpowiedział Noel otwierając oczy.

- Noel!

Krzyknął radośnie Torit, którego pacjentka pociągnęła do siebie i mocno przytuliła.

- Straciłam trzy dni coś się działo?

Zapytała nie przestając przytulać bruneta.

- Dwa morderstwa, trzy egzekucję, jeden nieudany zamach na kapitana straży i jeden udany.

- Czyli dzień jak co dzień?

Oboje się uśmiechnęli i roześmiali.

- A tak na prawdę to nic ciekawego, skryba się wszystkim zajął.

- Najważniejsze że czuję się świetnie, jeszcze dzisiaj wypływamy czy stocznia...

Zaczęła czarnowłosa, lecz Torit wyprzedził jej pytanie.

- Działa i pracuje pełną parą.

- Doskonale.

Po kilku godzinach Noel, Torit i Torus wraz z strażą przyboczną byli już w stoczni.

- Kochanie, a jak zamierzasz wpłynąć do stoczni wschodniego królestwa tak by nas nie zatopili?

Noel spojrzała na kochanka wyraźnie zakłopotana.

- O tym nie pomyślałam, ale coś na pewno wymyślę.

- Oby bo nie mam zamiaru opuszczać statku w tak głupi sposób.

Do dwójki podszedł postawny diabeł pokryty trocinami.

- Witam królowo.

Ukłonił się nisko.

- Statek będzie gotowy dopiero za około kilka godzin.

- To źle miałam nadzieję że wypłyniemy teraz, ale to mi podsunęło całkowicie inny pomysł dostania się do miasta. Może wam to nawet zająć tydzień. Wracamy do zamku szybko.

Torus zrobił obrót o sto osiemdziesiąt stopni i pognał do zamku z Toritem i Noel na grzbiecie. Po chwili cała trójka była na zamku.

- Jaki masz plan Noel?

- Możliwość zatopienia statku jest zbyt duża zwłaszcza w obecnej sytuacji, a ja walka pochłonie zbyt dużo ofiar. Przeteleportujemy się do miasta.

- Nie mogliśmy tak zrobić z poprzednimi miastami?

- No właśnie z poprzednimi miastami byłby problem, tylko tutaj, u mojego ojca i Veretis są wystarczająco silni przyzywacze mogący teleportować osoby w całości do innego miasta.

- A co jak przyzywacz w wschodnim mieście wykryje przerzut?

- Będziemy musieli działać szybko i precyzyjnie. Najważniejsze nie dać się zobaczyć obserwatorom.

- Kim są obserwatorzy?

- Zobaczysz. DO PRZYZYWACZA!

Cała trójka ruszyła do pracowni demona w którym zostali półnagą demonicę i przyzywacza w samej bieliźnie.

- Pani?

Powiedział zdziwiony przyzywacz szybko się ubierając tak samo jak jego półnaga asystentka.

- My tylko...

Zaczął lecz Noel szybko mu przerwała.

- Mam w dupie co robiliście, potrzebuje byś przeniósł naszą trójkę do wschodniego miasta.

- Trójkę?

Powtórzył demon.

- Tak Torus idzie z nami.

- Torus będzie zwracał uwagę mieszkańców.

- On ma racje.

Powiedział Torit. Czarnowłosa przykucnęła obok Torusa i pogłaskała go po główce.

- Musisz tu zostać maluszku.

Torus pomruczał i pisnął.

- Wiem mały, ale zaufaj mi.

Powiedziała delikatnie Noel i jeszcze raz pogłaskała szkarada po głowie, który tylko mruknął.

- Po wszystkim na pewno się zobaczymy.

- Jak będziecie gotowi to zapraszam na środek sali.

Para poszła do wskazanego miejsca i czekała. Demon zaczął szeptać jakieś zaklęcie by po chwili pod nogami Torita i Noel pojawił się portal.

- Możecie odczuwać mdłości jeśli nigdy nie podróżowaliście portalami.

Rzekł przyzywacz po czym para znalazła się w jakimś starym zamkniętym od dawna sklepie. Torit od razu podbiegł do konta i zwymiotował. Noel poszła w jego ślady.

- Ty też nigdy nie podróżowałaś?

Zapytał chłopak.

- Nie, po prostu jestem w ciąży. Musimy szybko opuścić to miejsce bo zaraz zaroi się tu od straży.

Noel poszła na tyły sklepu szukając tylnego wyjścia.

- Torit tutaj!

Krzyknęła czarnowłosa wyważając drzwi. Torit i Noel szybko zniknęli w uliczkach miasta.

- Jakiś plan?

Zapytał Torit wychodząc na jedną z ruchliwszych ulic. Noel szybko go złapała i wciągnęła z powrotem do zaułka.

- Patrz widzisz tą wierzę z ruszającym się wielkim okiem?

Powiedziała dziewczyna wychylając się trochę zza rogu. Torit zerknął i zaniemówił pierwszy raz widząc coś takiego. Znów się schowali.

- To właśnie jest obserwator jest ich kilkadziesiąt w całym mieście, monitorują i dbają o porządek, a to...

Wskazała na czterech żołnierzy w lekkich, nie krępujących ruchy srebrnych zbrojach i maga w czarnej szacie z złotymi zdobieniami. W dłoniach miał kostur i ciemnofioletowego drewna zakończony złota kulą, od której biło słabe światło.

- ... to są patrole najgroźniejsi są magowie. Ich zaklęcia bazują na ogniu i ziemi, jako że pochodzę z królewskiego rodu magiczny ogień mi nie zaszkodzi, ale Ciebie w chwilę zmieni w kupkę popiołu.

- Optymistycznie.

Zauważył Torit.

***
Jak się podoba kolejny rozdział? Zapraszam do rozmów w komentarzach. Czemu tak szybko dodałem? Otóż mam wenę.

Córka Demonów [Tom 1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz