Dedykacja dla xyz_free
---
/Esther/
*Następnego dnia *
Jestem zdziwiona, kiedy słyszę pukanie do drzwi. Marszczę brwi i przesiadam się na wózek. Jadę je otworzyć.
Jestem zdziwiona, kiedy zauważam Pole za drzwiami.
- Em... Cześć? Co tu robisz?- przesuwam się żeby zrobić miejsce dla przyjaciółki by mogła spokojnie wejść do mojego mieszkania.
- Jak to co? Przyszłam Cię odwiedzić, myślałam, że to oczywiste. Mam dzisiaj wolne, więc pomyślałam, że wpadnę. Mam kawę!
- Um... Nie spodziewałam się ciebie tu... Gdybym wiedziała to bym kazała Luke'owi posprzątać...
- Daj spokój. Nie przyszłam oglądać twojego mieszkania. Przyszłam pogadać.
- Pogadać?- dziwię się - O czym?
- O tobie Esther.
- A konkretniej? - udajemy się do salonu.
- Widzę jak się zmieniłaś, widzę, że coś jest z Tobą nie tak. Chcę Ci jakoś pomóc.- szatynka siada na kanapie.
- Nie prawda. Nie potrzebuje pomocy. Rozmawiałaś z Luke'iem, tak? To on nagadał ci takich głupot?!- czułam wsciekłość.
- Nie trzeba być geniuszem, żeby się domyślić, że coś jest nie tak. Dlaczego do wszystkiego mieszasz swojego męża?
- To sprawa moja i Luke'a. Po co chcesz to wiedzieć?- marszcze gniewnie brwi.
- Odtrącasz od siebie wszystkich, krzywdząc i siebie i innych. Nie widzisz tego? Wózek Cię wcale nie usprawiedliwia. Jak chcesz się dalej nad sobą użalać, proszę bardzo - Pola wstaje.
- O co ci teraz do cholery chodzi? Nikogo nie odtrącam.
- Twój wzrok mówi wszystko. Kogo Ty oszukujesz, siebie? Zadzwoń jak wróci stara Esther.
- O co wam wszystkim naprawdę chodzi? Najpierw Hemmings, ten jebany kutas, ma do mnie jakieś pretensje, a teraz ty? O co wam chodzi?
- Jebanym kutasem nazywasz mężczyznę, który wypruwa sobie żyły, żeby zarobić na twoją operację? Jesteś skończoną idiotką, jeżeli tego nie widzisz. Jesteś skończoną idiotką, jeżeli nie widzisz co robisz, co on dla Ciebie robi. Pójdę już.- rusza w stronę drzwi.
- Masz rację idź, skoro nie widzisz jaka jest prawda. Robicie te złą ze mnie.- mówię za nią.
- Śmieszna jesteś, Esther.- mówi,a ja rzucam w jej stronę kubkiem z kawą. Kawa ląduje na ścianie. Niestety jej nie trafia.
Potem kobieta wychodzi, a ja znów zostaje sama.
/Luke/
* Kilka godzin później *
Wchodzę do mieszkania i od razu słyszę płacz. Mojej uwadze nie umyka plama po kawie na ścianie, mam ochotę o nią zapytać, ale się powstrzymuje. Szybko zdejmuje buty i wchodzę do salonu. Esther siedzi na kanapie z lampką wina i płacze.
- Esther?- pytam siadając obok niej.
- Co?- podnosi na mnie swoje zapłakane oczy.
- Co się dzieje? - przesuwam się blisko niej i delikatnie ją obejmuje.
- Czy na prawdę jestem aż tak do dupy?- wtuliła się we mnie.
- Nie... Nie jesteś.- całuje ją w głowę i wyjmuje z jej dłoni naczynie z winem.
Jestem pewien, że jej już wystarczy.
- Nie kłam, proszę. - mówi zaciskając dłoń na mojej koszulce.
- Nie kłamie.- łapie jej twarz w dłonie i unoszę do góry - Nie jesteś i nigdy nie byłaś do dupy.- odgarniam długie blond kosmyki z jej twarzy. Jej srebrne oczy są zaczerwienione tak samo jak policzki, co świadczy o tym, że płacze już od dłuższego czasu.
- Przytul, błagam.- mówi zaciskając powieki.
- Nie błagaj.- mówię cicho przytulając ją delikatnie, ale stanowczo do siebie.
- Boje się, wiesz?- czuje jej dłoń która gładzi mój biceps.
- Czego?- opieram swoją głowę na jej.
- Tego wszystkiego. Operacji...
- Hej. Będę przy tobie. Nie pozwolę ci zostać z tym samej. Nigdy na to nie pozwolę.
- Przepraszam, Luke.- odsuwa się ode mnie.
- Nie. Nie przepraszaj za nic. Ja tego nie chce.- łapie jej policzki w dłonie i zaczynam ocierać spływające nadal po jej policzkach łzy, a potem odgarniam włosy, które znów opadają jej na twarz, za uszy.
- Nie rób tak.- kręci głową.
- Jak? Mam ci nie okawywać czułości? Martwię się o ciebie, skarbie.
- Nie chce byś to robił.- zbliżam swoje usta do jej i delikatnie całuje.
Nie pamiętam kiedy ostatnio to robiłem, wiedziałem, że pocałunek był przepełniony smutkiem.
Teraz z moich oczu zaczynają płynąć łzy.
- Luke...- mówi odsuwa się trochę ode mnie - Czemu płaczesz?
- Płacze, bo pozwoliłem ci iść samej na te sesje, a potem pozwoliłem cierpieć i odsunąć się od sobie, a tak nie powinno być...
- Shh...- kładzie swój palec na moich ustach - Już dobrze. Nie win się.
- Nigdy sobie tego nie wybacze, skarbie.- kręcę głową.
- Luke...- dziewczyna sięga po swoją lampkę z winem i mi ją podaje - Napij się.- kładzie głowę na moim ramieniu.
Próbuje mnie uspokoić chociaż nie potrafi sama się uspokoić.
- Nie chce alkoholu.- mówię od razu.
- Dobrze.- mówi i odstawia lampkę.
- Nie chce cię stracić, Esther.
- Ja ciebie już straciłam, Luke.- zaczyna płakać jeszcze bardziej.
- Nie mów tak.- przytulam ją do ciebie.
- Marnuje ci tylko życie. Nie chce żebyś marnował je ze mną.- ona już prawie ryczy.
- Ja go nie marnuje.- od razu zaprzeczam.
- Serio chcesz spędzić życie z kimś na wózku?
- Esther... Nie będziesz jeździć na wózku do końca życia. W przyszłym tygodniu będę miał całą kwotę na operację. Będziesz chcodzić, słyszysz?
- Jesteś dla mnie za dobry.- rozpłakuje się jeszcze bardziej.
Wtula głowę we mnie i ryczy.
- Shh... Dzięki tobie mam chociaż cel. Chce cię uszczęśliwić.- przytulam ją do siebie.
Ona już mi nic nie odpowiada tylko niedługo potem usypia wtulona we mnie.
To co mi dziś powiedziała to w dużej części przez alkohol. Wiem to, bo na trzeźwo nie miała by odwagi tego powiedzieć. Jestem jej za to wdzięczny.
---
Jak rozdział?
CZYTASZ
It'll be fine, honey || L.H.
FanfictionON - gotowy zrobić dla niej wszystko ONA - zbyt dumna by przyznać, że go potrzebuje ***** UWAGA! Opowiadanie może zawierać przekleństwa. Czytasz na własną odpowiedzialność. © 324Pikachu 2017/2018