*Kilka dni później*
Esther pojechała do Poli, a do mnie ma wpaść kumpel. Mamy we dwóch obejrzeć mecz. Dawno tego nie robiliśmy...
Jeśli już oglądaliśmy jakiś mecz to u niego w domu lub w barze, ale nigdy u mnie...
Tym razem jednak jest inaczej.Czekam na przyjaciela. Ten pojawia się dziesięć minut przed rozpoczęciem meczu.
Idę mu otworzyć.
- Wchodź.- mówię do bruneta.
- Dzięki.- przybijamy sobie męską piątkę.
Zamykam za nim drzwi, a on zdejmuje buty rozglądając się po przedpokoju.
Wchodzimy w głąb mieszkania. Brunet rozgląda się po wszystkich meblach.
- Mówiłeś, że masz duży telewizor, ale nie, że aż taki...- mówi patrząc na moją ogromną plazme.
Kupiłem ją ostatnio.
- To nowy nabytek.- wzruszam ramionami i siadam na kanapie, a mój kumpel przelatuje wzrokiem po szafce na której są zdjęcia.
Esther w końcu postanowiła, że będą tam stać nasze wspólne zdjęcia. Kupiła nawet nowe ramki. Byłem obojętny na to czy te zdjęcia będą stać na półce czy leżeć w szufladzie.
Mój znajomy wyraźnie zainteresował się zdjęciami.
- To Esther?- pyta pokazując mi zdjęcie dziewczyny. To jedyne zdjęcie, które zrobiłem ja i na którym jest sama dziewczyna.
Śmieszne jest to, że zna Esther z moich opowieści, a nigdy jej nie widział. Po prostu nigdy nie było okazji by ich razem poznać. Mimo to chłopak często o nią pyta.
- Tak.- otwieram butelki z piwem.
- Wiesz, co? - zaczyna się śmiać, a ja marszcze brwi - Znam ją. Znam twoją Esther.
- Skąd niby?
- Chodziliśmy razem do szkoły. Niezła osóbka. - uniósł jeden kącik ust do góry - Często kupowała u mnie trawę lub prochy.
Brunet nie ukrywał przede mną swojej przeszłości. Nie przeszkadzało mi to kim był, w końcu każdy może popełnić błędy.
Zdziwiony patrzę na bruneta, który siada obok mnie. Nigdy nie uwierzę w to, że Esther mogłaby ćpac czy palić trawę. Ona nawet papierosów nie pali...
- Musiałeś ją z kimś pomylić.- mówię święcie przekonany o tym co mówię.
- Błagam cię. Tej dziewczyny nie da się z nikim pomylić.
- Mało ludzi jest na ziemi?
- Wydaje mi się, że po prostu nie wiesz sporo rzeczy o swojej kobiecie.- bierze butelkę, która przed chwilą otworzyłem.
- Wiem o niej wszystko.
- To ćpunka, Luke. Była ćpunka, która poszła nawet na odwyk, a potem na terapię.- upija łuk piwa.
- Pierdolisz głupoty.
- Skoro tak uważasz... Jej rodzina uważa, że nie żyje. Śmieszne jest to, bo w końcu jest twoją żoną i żyje.- zaśmiał się.
- Ewidentnie musiałeś ją z kimś pomylić. Jej rodzice zginęli w wypadku.- teraz to ja upijam trochę piwa.
- Ja ci mówię, że nie... Powiem tyle... Jeśli ma za uchem tatuaż księżyca to znamy te samą Esther i nie ma opcji o pomyłce.
Moja żona ma maleńki tatuaż księżyca za prawym uchem. Nie chce w to wierzyć...
- Prawe czy lewe ucho?- decyduje się zadać to pytanie. Do końca chce wierzyć, że to jednak nie ona, że to nie ją ma na myśli brunet.
CZYTASZ
It'll be fine, honey || L.H.
FanfictionON - gotowy zrobić dla niej wszystko ONA - zbyt dumna by przyznać, że go potrzebuje ***** UWAGA! Opowiadanie może zawierać przekleństwa. Czytasz na własną odpowiedzialność. © 324Pikachu 2017/2018