23

195 23 8
                                    

* Piątek *

Przez ostatnie cztery dni nie miałem odwagi powiedzieć Esther, że muszę wyjechać służbowo.

Czuję, że ona tego nie zrozumie.

Dlatego dzwonie do Poli i proszę ją by zajęła się Esther podczas mojej nieobecności.

Ma z nią jechać do kliniki i się tam nią zająć.

Zrobić to co ja powinienem robić.

Brzydze się sobą, że wybieram prace ponad nią.

Wychodzę jeszcze zanim blondynka się obudzi. Pola już jest u nas w mieszkaniu. Nie mogłem zostawić Esther samej. Nie może być sama gdy dowie się, że zostawiam ją, gdy ma mieć operację.

Czuje się jak tchórz, którym poniekąd jestem. Chciaż gdybym mógł to chciałbym być z nią w klinice, ale muszę zarobić na rehabilitacje.

Moja żona ma już opłaconą operację.

Zrobiłem to już dawno.

Wsiadam do auta i łapie się za głowę. Nie mogę uwierzyć, że na prawdę stawiam teraz prace ponad Esther. W sumie to nie mam wyboru...

Jadę do firmy, a później na lotnisko. Po kilku godzinach jestem już w innym mieście.

/Esther/

Budzę się. Jestem zdziwiona, że obok mnie nie ma mojego męża.

- Luke! Lucas!- krzycze, ale blondyn się nie pojawia.

Wiedziałam, że "Lucas" to nie jego imię, ale lubiłam go tak kiedyś nazywać.

Uśmiecham się na wspomnienie swojego męża, który małymi rzeczami wprawiał mnie w stan euforii.

Kiedyś cieszyły nas mały rzeczy...

Chce żeby to wróciło.

W końcu decyduje podnieść się z łóżka.

Przysuwam sobie wózek i przesiadam się na niego.

Wyjeżdżam z sypialni i zaczynam szukać blondyna z błękitnymi oczami.

Doznaje szoku gdy w kuchni zamiast mojego męża jest Pola.

- Co ty tu robisz? - pytam patrząc na nią jak krząta się po kuchni.

- Robię ci śniadanie, nie widać? Kawa na stole.

- Gdzie Luke?

- Luke ci wszystko wyjaśnił w liście, leży pod kubkiem z kawą.- wskazuje na kubek, a ja od razu wyciągam spod niego kartkę.

Rozkładam kartkę i czytam. Od razy widzę, że to pismo Hemmings'a. Pomimo to, że jest facetem to ma całkiem schludne pismo.

" Esther,
Przepraszam, że dowiadujesz się w taki sposób. Musiałem wyjechać służbowo. Bałem ci się powiedzieć to w oczy, sam nie wiem czemu...
Pola będzie przy tobie w klinice. Ja przyjadę do ciebie od razu po powrocie. Obiecuję.
Jak coś dzwoń. Luke."

- Czy on robi sobie żarty? - czuje złość, ale i pewnego rodzaju zranienie.

- Nie denerwuj się, Esther. Luke teraz zarabia na twoją rehabilitację. Pieniądze będą wam potrzebne po zabiegu.- szatynka karci mnie wzrokiem.

- Ja rozumiem, ale... W sumie on zawsze taki był. Rzadko co potrafi powiedzieć coś w prost.- odkładam kartkę na stół.

- Ja mu się w sumie nie dziwię. Twój wzrok potrafi czasem zabić.

- Muszę spakować jeszcze parę rzeczy.- mówię nie chcą dążyć dalej tematu i wyjeżdżam z kuchni do salonu.

- Spakuj się, zjedz i wyjeżdżamy. Nie ma czasu.- słyszę jej głos z pomieszczenia obok.

Kilka godzin później, spakowane oraz najedzone, jesteśmy w drodze do kliniki, a po kilku kolejnych jesteśmy już w klinice.

Witam się z lekarzem.

Jak się okazuje to znajomy Poli.

Chwilę rozmawiamy i Pola zawozi mnie do mojego pokoju na czas pobytu tutaj.

Nagle słyszę dzwonek telefonu. Wyjmuje go i odbieram.

- Tak?- pytam.

- Jak tam? Wszystko w porządku?- słyszę troskę w głosie blondyna.

- Tak. Właśnie weszliśmy do pokoju... Czemu mi nie powiedziałeś?- mówię po chwili.

- Nie chciałem cię zawieźć.

- I tak to zrobiłeś!- unoszę głos.

- Wiem.- wzdycha - Przepraszam.

- Myślisz, że coś to pomoże?

- Za niedługo się zobaczymy. Przestań do cholery histeryziwać.- warczy.

Jestem zdziwiona. On nigdy nie powiedziała do mnie w te sposób... On się zmienia...

- Przepraszam.- mówi znowu - Kiedy masz zabieg?- pyta jakby nigdy nic.

- Jutro.- przymykam powieki.

- O której?

- Nie wiem. Po prostu jutro mam zabieg i tyle w temacie.

- Nie dąsaj się, Esther.

- Jestem po porostu rozczarowana.

- Wynagrodze ci to. Obiecuję.

- Nienawidzę twoich obietnic.- rozłączam się.

- Wszystko w porządku?- pyta Pola.

- Tak.

Jest mi smutno, że go tu ze mną nie ma.

Prawdopodobnie dopiero w przyszłym tygodniu go zobaczę. Nie chciałam się nim przejmować, ale nie mogłam o nim nie myśleć.

* Następnego dnia *

Szykowałam się do zabiegu, ale Luke zasypywał mnie milionem pytań. Martwi się.

Sms mówią wszystko...

Czy się boje?
Muszę przyznać, że boje się i to strasznie.
Jak się czuje?

Dobrze.

Pyta niemal o wszystko...

Muszę przyznać, że mimo wszystko cieszy mnie jego zainteresowanie.

Nagle przychodzą po mnie pielęgniarki i zabierają mnie na zabieg. Zabieg trwa kilka godzin...

---
Jak rozdział?

Mogę wrzucić jeszcze jeden jak ktoś chce XD

It'll be fine, honey || L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz