12

247 23 2
                                    

Rozdział dedykuję xyz_free

Przepraszam, ale nie chce mi się dodawać dedykacji xd takiej prawdziwej dedykacji

Rozdział dedykuję ponieważ od tej pory rozdziały powstawały przy naszej współpracy ;)

Nie jest to duża współpraca, ale współpraca to współpraca xd

Od teraz co jakiś czas będę jej dedykować rozdziały ;)

Nie przedłużam już xd

---

/Esther/

* Następnego dnia, rano *

Wstaje rano i rozglądam się po sypialni.
Jego nie ma...

Czuje pewnego rodzaju zawód.

Przysuwam wózek bliżej łóżka i przesiadam się na niego. Sprawia mi to niemałą trudność.

Szczerze nienawidzę tego wózka.

Jadę nim do kuchni. Jedyne co mnie cieszy to to, że drzwi są na tyle szerokie, że spokojnie mogę się poruszać po domu.
Przemieszczając się do kuchni uważnie rozglądam się za swoim mężem, jednak jego nigdzie nie ma. Mimo to wszystko jest sprzątnięte. Jedyną pamiątką po wczoraj jest czerwona plama na ścianie.

Jadę do kuchni.

Od razu zauważam tam gotowe śniadanie. Codziennie mi je robi...

Zaczynam je jeść. Biorę do ręki leżąca gazetę i zaczynam ją przeglądać. Moją uwagę przykuwa jeden artykuł, a szczególnie zaciekawia mnie jedno zdjęcie.

Rysy kobiety wydają mi się bardzo znajome. Zaczynam czytać związany ze zdjęciem artykuł. "

Znany neurochirurg przeprowadził ostatnio bardzo skomplikowaną operację, która zakończyła się sukcesem."

Znałam tylko jedną tak szaloną osobę, która podjęła by się niemożliwego - Pola.

Była moją przyjaciółką zanim poznałam Hemmingsa. Urwał się nam kontakt, kiedy wyjechała na studia medyczne do innego miasta. Dostała propozycje studiowania na jedej z najlepszej uczelni w kraju. Nie mogła jej odrzucić.

Chciałabym wiedzieć co u niej słychać. W sumie, nic nie stoi mi na przeszkodzie, żeby się z nią skontaktować. 

Znowu jest w naszym rodzinnym mieście.
Ciężko było zdobyć jej numer telefonu. Nadal ceni swoją prywatność. Biorę telefon do ręki i wpisuje numer. Ktoś odbiera po kilku sygnałach.

- Pola Khan przy telefonie, z kim mam przyjemność?

- Ester Mitchell...- nie zdążam dokończyć zdania, bo zostaje mi ono przerwane.

- Nie mogę uwierzyć, że do mnie dzwonisz. Ile lat już minęło? Jestem teraz w naszym mieście*. Możemy spotkać się na kawę?

- Myślę, że tak. Tylko... Wolałabym jakbyśmy spotkały się u mnie niż gdzieś na mieście...- mówię wyobrażając sobie poruszanie się po mieście na wózku.

- Esther Michell nie chce gdzieś wyjść? Chyba mamy dużo do nadrobienia. Wyślij mi swój adres, a ja już do ciebie jadę. Mam dzisiaj wole popołudnie. Pasuje Ci?

- Jasne.- mam ochotę powiedzieć, że pasuje mi każdy termin, ale powstrzymuje się - Zaraz wyśle ci adres.

- To czekam. Do zobaczenia!

- Do zobaczenia.- mówię i moja rozmowczyni się rozłącza.

Odkładam telefon nie ukrywając zdenerwowania. Stresowałam się spotkaniem ze starą znajomą, a raczej przyjaciółką.

Przypominam sobie, że muszę wysłać adres, dlatego łapie za telefon i od razu wysłałam wiadomość z adresem, a potem ponownie odkładam telefon.

Jadę do pokoju i biorę jakieś ubrania, a za chwilę zakładam je zamiast piżamy. Nie mam pojęcia za ile może być u mnie Pola.

* Pół godziny później *

Słyszę dzwonek do drzwi. Szybko przesiadam się z kanapy na wózek i jadę otworzyć drzwi. Kiedy jestem przy drzwiach, wzdycham i łapie za klamkę oraz je otwieram, jadąc trochę do tyłu.

- Witaj Esther. Wskoczyłam jeszcze do naszej kawiarni i kupiłam twoją ulubioną kawę... Mam nadzieję, że się nic nie zmieniło.

Wchodzi do mieszkania pewnym krokiem nawet na mnie nie patrząc. Jak zawsze w szpilkach. Ubrana w marynarkę w kolorze pudrowego różu wygląda niezwykle elegancko.

Czuję się, jak kopciuszek patrząc na swoje ubranie. Dawno niczego sobie nie kupiłam...

- Ester, gdzie Ty jesteś do diabła? Nie masz nóg, że się tak wleczesz?

- Myślisz, że drzwi same się przed tobą otworzyły?- prychnęłam - Nie bądź głupia.

- Wybacz, przyzwyczaiłam się do odźwiernych lub do pomocy domowej, która otwiera drzwi. Pomijając to... Gdzie jesteś? Jestem ciekawa jak wyglądasz.

- Ty na pewno nie jesteś głupia? Jestem obok ciebie.- mówię trochę zirytowana, ale poniekąd się cieszę, że mnie nie zauważyła.

- Co Ty mówisz... - odwraca się szybko i spogląda na mnie - Esther, nie wiedziałam...

- Skąd miałaś wiedzieć? O mnie w gazetach nie piszą.- prycham próbując poniekąd uspokoić swoje nerwy.

W końcu zamykam drzwi.

- Nic się nie zmieniłaś Esther, może po za dodatkowym sprzętem. Trzymaj kawę i opowiadaj mi wszystko.- podaje mi kawę, trzymam ją jedną ręką, A drugą wprawiam wózek w ruch.

Idziemy do salonu.

Tam opowiadam starej przyjaciółce wszystko co się wydarzyło odkąd wyjechała. Mówię o poznaniu swojego męża, o wypadku i wielu innych rzeczach... Ale co chodzi o wypadek, to nie wdaje się w szczegóły.

W tym monecie usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu.

- To chyba Luke.- mówię, będąc pewna, że to mój mąż.

W sumie się nie mylę, pojawia się on po chwili w salonie. Nie odzywając się do mnie, idzie do kuchni.

- Od mojego wypadku strasznie mu odbija.- mówię będąc zła, że nie przywitał się ze mną po powrocie.

Pola ma już coś powiedzieć, ale słyszymy głos Luke'a z kuchni.

- Mów za siebie, Esther.- nie trzeba się wsłuchiwać żeby usłyszeć złość w jego głosie.

- Ja już pójdę.- odzywa się szatynka.

Najwyraźniej wyczuła napiętą atmosferę pomiędzy mną, a Luke'iem. Było mi za to wstyd.

- Czemu?- udaje, że nie wiem o co chodzi.

- Przypomniałam sobie o czymś co muszę zrobić.

- Dobrze.- przesiadam się na wózek i odprowadzam przyjaciółkę do drzwi.

Tam się z nią żegnam. Gdy drzwi się zamykają od razu jadę poszukać Luke'a.

* naszym mieście - Esther przed poznaniem Luke'a mieszkała w tym mieście gdzie mieszkają obecnie

---

Czy to powrót? Może... xD

Jak rozdział?

Rozdział specjalnie jest taki, a nie inny xd

W ogóle to chyba pierwszy raz jest perspektywa Esther XD

Jak myślicie... Pola może być kimś ważnym dla fabuły?

W ogóle co myślicie o tej postaci?

It'll be fine, honey || L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz