* Pięć lat później *
Siedzę na kocu i patrze na swoją żonę, która goni naszego czteroletniego syna - Chase'a.
- Chodź do mamy!- krzyczy za nim i w tym momencie go łapie i przewraca się z nim na ziemię. Chłopiec siedzi na niej i się cieszy.
- Idź teraz pomęczyć tatę. - słyszę szept żony.
Chłopiec od razu przytakuje i biegnie w moją stronę.
- Pobaw się ze mną! - krzyczy mój syn, a ja kątem oka widzę jak Esther podnosi się z ziemi i otrzepuje swoje spodenki.
- Chase... Pora już chyba wrócić do domu.- mówię.
Trzeba przyznać, że ja jestem tym gorszym rodzicem, tym bardziej surowym, a moja żona tym fajnym.
- Nie.- kręci głową.
- Tata ma rację. Wracajmy już.
- Nie!- krzyczy, a ja wywracam oczami i wstaje. Biorę go na ręce. Maluch od razu zaczyna mnie bić po torsie - Puść mnie!
- Idź z nim do auta.- mówi Esther zbierając nasze rzeczy.
- To ja powinienem to sprzątać.- mówię do niej.
- Nie przesadzaj.- widzę jak bierze do ręki aparat - Uśmiech! - krzyczy do nas, przez co nasz syn się uspokaja i się uśmiecha.
Młody bardzo lubi zdjęcie.
Żona robi nam zdjęcie, a ja zaczynam się śmiać.
- Trochę głupia metoda na uspokojenie malucha.
- Ale skuteczna.- mówi biorąc nasze rzeczy w rękę i idąc przed siebie.
- Chce do mamy.- słyszę głos syna.
- Mama ma zajęte rączki.- poprawiam sobie małą istotkę na rękach.
Mały robi obrażoną minę.
Po chwili już wszyscy siedzimy w samochodzie i jedziemy do domu.
Przed narodzinami Chase kupiliśmy mały dom. Nie jest on duży, ale nam wystarcza. Szybko na niego zarobiłem pracując jako model.
Co chodzi o prace modela... Pracuje tam dorywczo. Głównie siedzę w warsztacie i grzebie w samochodach. Dzięki pomocy Rosalie zatrudnili mnie w najlepszym warsztacie w mieście. Esther pracuje u Rosalie jako fotograf. Często moja żona przynosi swojej szefowej, a zarazem przyjaciółce (o dziwo bardzo dobrze się dogadują), zdjęcia jakiś miejsc czy krajobrazów. Rosalie często wrzuca je do magazynu, którego jest współwłaścicielką. Magazyn jest oczywiście modowy co spokojnie pasuje do jej agencji. Nadal nie wiem jak ona godzi te dwie firmy.
Kiedy jesteśmy już w domu, Esther od razu idzie położyć spać naszego syna, a ja siadam w salonie.
Szczerze to po jej wypadku i ciągłym odpychaniu mojej osoby, nigdy nie sądziłem, że będziemy znów doładować się tak jak kiedyś i będziemy żyć tak jak kiedyś.
Chociaż to źle powiedziane.
Nie żyjemy tak jak kiedyś, bo teraz mamy naszego małego skarba.
Przez całą ciążę byliśmy cholernie ostrożni, pomimo zapewnień lekarzy, że jej operacja plus ciąża nie zagrozi ani jej ani dziecku.
Jej rodzice bardzo dużo nam pomagali. Byli szczęśliwi gdy powiedzieliśmy im o wnuku. To ich jak narazie jedyny wnuk, więc jest ich oczkiem w głowie.
Rozpieszczają go owiele bardziej niż Esther. Moja żona zna jeszcze jakaś granice, ale jej rodzice... Staramy się panować nad tym ich rozpieszczaniem, ale nie zawsze nam to wychodzi.
Po pół godzinie blondynka przychodzi do mnie i od razu się we mnie wtula.
Odgarniam jej włosy z twarzy, które obecnie sięgają trochę za ramiona, pewnego razu coś jej odwaliło i po prostu je ścieła.
- Mały zasnął?- pytam.
- Tak.- siada na mnie i od razu zaczyna mnie całować.
- Esther?
- Tak?
- Chase na pewno śpi?- wspominałem, że to ja jestem ten bardziej odpowiedzialny? Nie? To teraz o tym mówię.
- Tak.- śmieje się i całuje mnie w szczękę - Musisz jutro iść do pracy?- pyta lekko zasmucona.
- Głupie pytanie.- teraz to ja przejmuje inicjatywę.
Lubię nasze zwykle rozmowy, które są praktycznie bez sensu i niewiele znaczą.
Nasz związek wyewolułował odkąd pojawił się nasz syn. Ten maleńki człowieczek naprawił to czego myślałem, że nie da się naprawić. Naprawił to, co posuło się po wypadku.
Na początku byłem gotów stawić temu czoła, to ja cały czas byłem przy Esther i ją wspierałem pomimo, że ona mnie odpychała.
Niemal cały czas mówiłem jej " Będzie dobrze, kochanie"
---
Takim oto krótkim epilogiem kończymy to opowiadanie.
Musze przyznać, że jestem dumna, sama z siebie, jak wyszło to opowiadanie. Może nie każdy rozdział mi się podoba, ale to właśnie one wraz z tymi idealnymi tworzą wspólną całość.
Mam nadzieje, że to opowiadanie wam się podobało.
Dziękuję wam, że byliście ze mną i czytaliście te historie. Mam nadzieje, że aż tak bardzo was nią nie zawiodłam Xd
Czekam na wasze opinie, a teraz czas na podsumowanie na dzień dzisiejszy (26.05.2018):
- Wyświetlenia: 2850
- Głosy/Gwiazdki: 483
- Komentarze: 256
Naprawdę wam dziękuję, że śledziliście losy bohaterów :)
Zapraszam was na "Follow Me" i "The Blue of his eyes"❤❤
CZYTASZ
It'll be fine, honey || L.H.
FanficON - gotowy zrobić dla niej wszystko ONA - zbyt dumna by przyznać, że go potrzebuje ***** UWAGA! Opowiadanie może zawierać przekleństwa. Czytasz na własną odpowiedzialność. © 324Pikachu 2017/2018