* Dwa dni później *
Cieszę się gdy w końcu kończy się kolejna sesja. Od razu idę się przebrać.
- Luke, musimy porozmawiać - łapie mnie za ramię - Wow... Jest trochę twardsze niż za zwyczaj.- mówi zirytowana ściskając mój biceps.
- O czym chcesz gadać?- odwracam się w jej kierunku.
- Teraz muszę poruszyć dwa tematy.
- Streszczaj sie.- marszcze brwi.
- Czy ty chodzisz na siłownię?- puszcza mnie i krzyżuje ręce na piersiach.
- Tak.
- Czytałeś kontrakt? Zabronione są zmiany w wyglądzie przed uzgodnieniem tego ze mną.
- Co ma siłownia do wyglądu? - mówię rozbawiony.
- Twoje mięśnie będą bardziej wyraźne.
- Muszę mieć na to twoja zgodę?- prycham.
- Tak.
- No bez jaj. Nawet jak chciałbym iść do fryzjera to muszę mieć twoja zgodę?- prycham rozbawiony.
- Tak, Luke. Zgodziłeś się na to. Jeśli złamał byś umowę to musiałbyś płacić karę. Tym razem ci odpuszcze jeśli przeprosisz.
- Czyli jestem marionetką w twoich rękach?
- Nie. Po prostu twój wizerunek należy do firmy. Wszystko było w umowie, którą zmieniałeś.- kręci lekko głową.
- Kurwa, chce zobaczyć te umowę jeszcze raz. - drapie się po głowie.
- To musimy iść do mojego biura.
- W takim razie tylko się przebiore.- mówię i szybko to robie. Oczywiście przebieram się w przebieralni.
Kiedy już się przebieram idziemy do jej biura. Tam ona pokazuje mi umowę, gdzie rzeczywiście jest podpunkt mówiący, że przez okres trwania umowy mój wizerunek należy do firmy.
- Dobra, przepraszam.- mówię mając przed oczami umowę.
- A teraz słuchaj mnie uważnie.
- No?
- Pamiętasz sesje dla dużej firmy?- widać, że próbuje mi to powiedzieć tak żebym zrozumiał.
- Tak.
- Chcą cię mieć na pokazie mody, który odbywa się za tydzień w Los Angeles.- uważnie na mnie patrzy - Potrzebują tylko twojej zgody. Oczywiście, będziesz musiał wcześniej tam pojechać, a oni pokażą ci co i jak.
- Jak wygląda kwestia pieniędzy?
- Około pięćdziesięciu tysięcy. Będziesz miał do tego opłacony hotel i lot.
- Zgadzam się. - mówię.
- Dobrze. Ja już będę do nich dzwonić.
- Ja idę. Narazie.- nie czekając na odpowiedz po prostu wychodzę.
Jestem zły gdy opuszczam budynek.
Jestem wsciekły na siebie, że pominąłem taki podpunkt.Wracam do domu. Esther zauważa mój zły humor.
- Co jest?- pyta.
- Mój wizerunek jest własnością mojej szefowej. Fajnie, prawda? - podchodzę do okna wkładając dłonie do kieszeni.
- To było w kontrakcie. Nie widziałeś?- pyta blondynka poprawiając swoje długie włosy.
- Przeoczyłem to.- siadam na kanapie, podpieram łokcie na kolanach i chowam twarz w dłoniach.
CZYTASZ
It'll be fine, honey || L.H.
FanfictionON - gotowy zrobić dla niej wszystko ONA - zbyt dumna by przyznać, że go potrzebuje ***** UWAGA! Opowiadanie może zawierać przekleństwa. Czytasz na własną odpowiedzialność. © 324Pikachu 2017/2018