18

237 25 7
                                    

* Dwa dni później *

Cieszę się gdy w końcu kończy się kolejna sesja. Od razu idę się przebrać.

- Luke, musimy porozmawiać - łapie mnie za ramię - Wow... Jest trochę twardsze niż za zwyczaj.- mówi zirytowana ściskając mój biceps.

- O czym chcesz gadać?- odwracam się w jej kierunku.

- Teraz muszę poruszyć dwa tematy.

- Streszczaj sie.- marszcze brwi.

- Czy ty chodzisz na siłownię?- puszcza mnie i krzyżuje ręce na piersiach.

- Tak.

- Czytałeś kontrakt? Zabronione są zmiany w wyglądzie przed uzgodnieniem tego ze mną.

- Co ma siłownia do wyglądu? - mówię rozbawiony.

- Twoje mięśnie będą bardziej wyraźne.

- Muszę mieć na to twoja zgodę?- prycham.

- Tak.

- No bez jaj. Nawet jak chciałbym iść do fryzjera to muszę mieć twoja zgodę?- prycham rozbawiony.

- Tak, Luke. Zgodziłeś się na to. Jeśli złamał byś umowę to musiałbyś płacić karę. Tym razem ci odpuszcze jeśli przeprosisz.

- Czyli jestem marionetką w twoich rękach?

- Nie. Po prostu twój wizerunek należy do firmy. Wszystko było w umowie, którą zmieniałeś.- kręci lekko głową.

- Kurwa, chce zobaczyć te umowę jeszcze raz. - drapie się po głowie.

- To musimy iść do mojego biura.

- W takim razie tylko się przebiore.- mówię i szybko to robie. Oczywiście przebieram się w przebieralni.

Kiedy już się przebieram idziemy do jej biura. Tam ona pokazuje mi umowę, gdzie rzeczywiście jest podpunkt mówiący, że przez okres trwania umowy mój wizerunek należy do firmy.

- Dobra, przepraszam.- mówię mając przed oczami umowę.

- A teraz słuchaj mnie uważnie.

- No?

- Pamiętasz sesje dla dużej firmy?- widać, że próbuje mi to powiedzieć tak żebym zrozumiał.

- Tak.

- Chcą cię mieć na pokazie mody, który odbywa się za tydzień w Los Angeles.- uważnie na mnie patrzy - Potrzebują tylko twojej zgody. Oczywiście, będziesz musiał wcześniej tam pojechać, a oni pokażą ci co i jak.

- Jak wygląda kwestia pieniędzy?

- Około pięćdziesięciu tysięcy. Będziesz miał do tego opłacony hotel i lot.

- Zgadzam się. - mówię.

- Dobrze. Ja już będę do nich dzwonić.

- Ja idę. Narazie.- nie czekając na odpowiedz po prostu wychodzę.

Jestem zły gdy opuszczam budynek.
Jestem wsciekły na siebie, że pominąłem taki podpunkt.

Wracam do domu. Esther zauważa mój zły humor.

- Co jest?- pyta.

- Mój wizerunek jest własnością mojej szefowej. Fajnie, prawda? - podchodzę do okna wkładając dłonie do kieszeni.

- To było w kontrakcie. Nie widziałeś?- pyta blondynka poprawiając swoje długie włosy.

- Przeoczyłem to.- siadam na kanapie, podpieram łokcie na kolanach i chowam twarz w dłoniach.

It'll be fine, honey || L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz