* Trzy tygodnie później *
Przez cały czas chciałem się pozbyć Poli, jednak mi się nie udało.
Moja misja powiodła się dopiero gdy wróciliśmy z Esther do domu. Dopiero wtedy mogłem zostać sam na sam z żoną.
- W końcu w domu.- uśmiecha się, ostatnio często to robi.
- Cieszysz się, co?- cmokam ją w policzek.
- I to bardzo.- rozgląda się po pokoju.
Zauważam jej przerażenie gdy jej wzrok ląduje na stoliku, a dokładniej na fotografii.
Szybko podchodzi tam o kulach i bierze zdjęcie do ręki.
- Skąd je masz?- mówi nie patrząc na mnie.
- Znalazłem je gdy wróciłem do domu. Leżało na ziemi. Wiesz doskonale, że nie przeszukuje twoich rzeczy. Chce z tobą o tym pogadać. Chce wyjaśnień.- siadam na kanapie, a ona robi to samo.
- Powinnam ci była powiedzieć już dawno temu...- patrzy na mnie srebrnymi oczami.
- Możesz zrobić to teraz.
- Kochałam kiedyś Polę...
Czuje się jakby ktoś dał mi w twarz.
- Ale już... To było bardziej zauroczenie... To co do ciebie czuje jest inne, silniejsze.- przytula się do mnie. Nie odpycham jej.
- Jesteś bi?- pytam patrząc przed siebie.
- Ja... Kiedyś może tak. Teraz mam wątpliwości.
- To znaczy?
- Czuje, że pociagają mnie już tylko mężczyźni. Nie umiem już spojrzeć na kobietę jako obiekt westchnień.
- Czyli nie jesteś, bo tego nie da się zmienić.
- Może i nie... Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe, Luke.
- Nie. Jest okey... Po prostu mieliśmy nie mieć przed sobą tajemnic. Ukrywałaś to, to skąd mam być pewny, że nie masz innych tajemnic?
- Nie mam tajemnic. Po prostu uznałam, że nie ma po co o tym mówić, bo to nie ważne.
- To jest ważne, a nawet bardzo ważne. Co jeśli Poli nadal na tobie zależy?
- Nie zostawię cię. Ja cię kocham. Nie ważne co by się stało.
Mam ochotę w to wierzyć, ale nie umiem.
Obejmuje ją w końcu delikatnie ramieniem, a ona wtula się we mnie bardziej.
- Kocham cię, słyszysz?- pyta, a ja czuję jej dłoń na karku. Lodowate opuszki palców dziewczyny zaczynają delikatnie poruszać się na mojej skórze.
- Słyszę.- sadzam ją na swoje kolana.
- Chce coś prodobnego usłyszeć teraz od ciebie.- uważnie patrzy mi w oczy i łapie moją twarz w swoje dłonie.
- Kocham cię.- cmokam ją w usta.
- Masz wątpliwości.- mówi.
Widzę zawód w jej oczach.
- Twoje oczy to mówią.- dodaje po chwili.
Przeklinałem w tym monecie swoje oczy. One zawsze były dla niej jak otwarta księga.
- Przepraszam, jestem po prostu zmęczony. - próbuje znaleźć wymówkę.
Zamykam oczy.
- Nie kłam, Hemmings.- czuje jak ciągnie mnie za włosy i unosi moją głowę delikatnie do góry - Nienawidzę gdy to robisz.- jedną ręką ciągnie mnie mocniej za włosy, a drugą łapie mój podbródek.
Otwieram oczy krzywiąc się trochę.
Dziewczyna uważnie patrzy w moje oczy.
- Pieprzone oczy.- warczy i zaczyna mnie całować.
Jestem zdziwiony, ale oddaje pocałunki. Po chwili moja ręką znajduje się z tyłu jej głowy, a druga obejmuje ją w pasie.
- Co ty robisz?- pytam odsuwając ją trochę od siebie.
- Całuje swojego męża. Najgorszego, a zarazem najlepszego, mężczyznę mojego życia.
- Teraz jestem najlepszy?- prycham - Jeszcze niedawno byłem jak trędowaty.- mrużę oczy.
- Chyba mnie nie zrozumiałeś.- uśmiecha się - Jesteś okropny, ale cię kocham.
Tak, to już zdecydowanie MOJA Esther. Słodka na swój sposób, cyniczna, wredna i, co najważniejsze, lubiąca stawiać na swoim i chcąca by było wszytko jak ona chce, ale zarazem bardzo dyskretna. W skrócie... Cholernie skomplikowana.
W tym momencie chce, żebym powiedział jej jak bardzo ją kocham i nie sprzeciwiał się temu co ona chce. Znam ją, więc to wiem.
- Teraz powinnaś przyznać, że pomimo, że jestem taki okropny, to byłem najcudowniekszym mężem pod słońcem, przed twoją operacją.
- Nie za wysoko się cenisz?
Zdecydowanie lubimy się droczyć.
- Musisz to przyznać. Możesz jeszcze wspomnieć, że jestem najprzystojniejszy.
- Co chodzi o wygląd to... Gorzej trafić nie mogłam...- wywraca teatralnie oczami - Mogłam wybrać kogoś przystojniejszego, a wybrałam cholernego Hemmings'a o blond włosach i niebieskich oczach bez wyrazu. Co ma mi się podobać?- prycha.
Wiedzę w jej oczach pieprzone iskierki.
- Szalejesz za blondynami z niebieskimi oczami.
- Masz racje. Wybrałam ciebie dlatego, że spełniałeś te kryteria i jedno inne kryterium. Tylko ty byłeś dla mnie dostatecznie wysoki. Nie chciałam być z kimś niewiele wyższym od siebie.
- Uwaga, bo ci uwierzę.
- Gdyby nie twój wzrost wzięłabym pierwszego lepszego blondyna z błękitnymi oczami.- mruczy.
- W takim razie pozostaje pytanie czemu ja wybrałem ciebie?- postanawiam ją podrażnić.
- Bo ci się spodobałam. Widziałam jak na mnie patrzyłeś gdy pojawiłam się w twojej klasie. Patrzyłeś na mnie jak na boginie.- mruczy mi do ucha i je całuje.
- Ja na ciebie?- prycham - Nie oszukujmy się... Byłem tobą wtedy tylko zainteresowany, bo byłaś nowa.
- Jasne.- kręci głową - Wyróżniałam się.
- Ciekawe czym... Płaskim tyłkiem? Twoim dużym wzrostem? Tym, że byłaś przesadnie chuda i wszystko na tobie wisiało?
Od razu pożałowałem ostatniego zdania.
Blondynka spuściła wzrok.
- Doskonale wiesz, że miałam problemy z odżywianiem...
- Wiem, bo to dzięki mnie zaczęłaś jeść.- odgarniam jej włosy z twarzy by widzieć całą jej buzię.
- Nie wracajmy do tego.
- Wiesz, że przez ten miesiąc również schudłaś?- kładę jej dłoń na policzku.
- Ty też, Luke. To moja wina.
- Mi się to nawet trochę przydało.- gładzę kciukiem jej policzek - Ale u ciebie zaczyna to wyglądać nie zdrowo. Ogólnie wiem, że jesteś strasznie szczupła, ale...
- Rozumiem co chcesz powiedzieć.- wtula twarz w moją dłoń - Nie chce byś się o mnie martwił.
- Jest okey.
- Może... Zamówimy pizze?
- Nie pytaj tylko to zrób.- całuje ją w czoło.
Wypadek w jakiś sposób ją zmienił. Chce wrócić do starej siebie, ale nie może. Moim kolejnym celem jest pomóc jej w stu procentach wrócić do siebie. Do dawnej siebie.
Widzę, że nie czuje się dobrze we własnej skórze. Kiedyś było by jej to obojętne lecz teraz... Widzę, że nawet jej własna utrata wagi coś w niej ruszyła.
---
Jak rozdział?
Jakieś przypuszczenia co może być dalej?
CZYTASZ
It'll be fine, honey || L.H.
Hayran KurguON - gotowy zrobić dla niej wszystko ONA - zbyt dumna by przyznać, że go potrzebuje ***** UWAGA! Opowiadanie może zawierać przekleństwa. Czytasz na własną odpowiedzialność. © 324Pikachu 2017/2018