Rozdział dedykuję xyz_free ❤
---
* Kilka dni później *
/Luke/
Podchodzę do drzwi słysząc jak ktoś nachalnie w nie wali.
Za drzwiami stoi Pola, która jest tak pochłonięta pukaniem w drzwi, że prawie mnie uderza nie orientując się, że drzwi zostały otwarte.
Zdążam się jednak odsunąć żeby nie zostać uderzonym.
- Um... Przepraszam.- mówi i wchodzi do mieszkania, a ja zamykam za nią drzwi.
Szatynka idzie do salonu gdzie jest moja żona i staje przed nią.
- Ubieraj się.
- Co?- mówi zdziwiona Esther i patrzy to na kobietę, to na mnie - Po co?
- Dowiesz się w swoim czasie. Masz dziesięć minut, czekam na Ciebie w aucie.
Nim zdążam mrugnąć, słyszę trzask drzwi.
- C-co?- mówi zdziwiona Esther, gdy Pola wyszła z naszego mieszkania.
- Ubieraj się.- mówię.
- Okey.- w końcu niepewnie jedzie do przedpokoju.
Ubiera się w swoim tempie i opuszcza mieszkanie.
/Esther/
Będąc na dole szybko znajduje samochód mojej przyjaciółki i tam się udaje.
- Mogę wiedzieć co kombinujesz?- Pola otwiera mi drzwi po stronie pasażera.
- Powiedziałam ci już, dowiesz się w swoim czasie. Kawę masz w samochodzie.
- Mam się bać? - przesiadam się do auta, w szatynka składa mój wózek i wkłada go sobie do bagażnika.
- Tak, w bagażniku już mam linę i siekiere. Jak nie przestaniesz zadawać takich pytań to ich użyje. A teraz jedziemy na przejażdżkę. Przyznaj, kiedy ostatnio wychodziłaś?- wsiada na do auta od strony kierowcy, a ja zamykam drzwi.
- Z tydzień temu?- mówię starając sobie przypomnieć kiedy poszłam na molo.
- Eh... Esther. No dobrze. Zapnij pasy. Nadal jeżdżę jak wariatka.
- Tylko nas nie zabij.
- Na dzisiaj nie mam tego w planach. Esther... mam nadzieję, że nie trzymasz urazy za ostatnie nasze spotkanie.- odpala auto.
- Nie.- odwracam wzrok w kierunku okna.
- Nie chciałam cię obrazić, ale uznałam, że inaczej do Ciebie nie dotre.
- Mogłaś mi to inaczej powiedzieć.
- Tak nikogo nie słuchasz.
- Widać miałam powód.
- Oczywiście Esther, usprawiedliwiaj się dalej. Może na twojego męża to działa, na mnie nie.
- Mój mąż mnie rozumie. Poza tym nie mieszaj go w to.- patrze na nią.
- Twój mąż jest tak samo pokrzywdzony jak ty. Obwinia się, a ty mu na to pozwalasz. Tylko jego nikt po główce nie głaszcze.
- Możemy go nie mieszać do rozmowy, proszę?
- Boli cię, to już coś. Zostawmy to. Dzisiaj tak nie będziesz miała ochoty o nim myśleć.
- Hm? Czemu tak mylisz?
CZYTASZ
It'll be fine, honey || L.H.
FanfictionON - gotowy zrobić dla niej wszystko ONA - zbyt dumna by przyznać, że go potrzebuje ***** UWAGA! Opowiadanie może zawierać przekleństwa. Czytasz na własną odpowiedzialność. © 324Pikachu 2017/2018