19

243 19 3
                                    

Rozdział dedykuję xyz_free

---

* Kilka dni później *

/Luke/

Podchodzę do drzwi słysząc jak ktoś nachalnie w nie wali.

Za drzwiami stoi Pola, która jest tak pochłonięta pukaniem w drzwi, że prawie mnie uderza nie orientując się, że drzwi zostały otwarte.

Zdążam się jednak odsunąć żeby nie zostać uderzonym.

- Um... Przepraszam.- mówi i wchodzi do mieszkania, a ja zamykam za nią drzwi.

Szatynka idzie do salonu gdzie jest moja żona i staje przed nią.

- Ubieraj się.

- Co?- mówi zdziwiona Esther i patrzy to na kobietę, to na mnie - Po co?

- Dowiesz się w swoim czasie. Masz dziesięć minut, czekam na Ciebie w aucie.

Nim zdążam mrugnąć, słyszę trzask drzwi.

- C-co?- mówi zdziwiona Esther, gdy Pola wyszła z naszego mieszkania.

- Ubieraj się.- mówię.

- Okey.- w końcu niepewnie jedzie do przedpokoju.

Ubiera się w swoim tempie i opuszcza mieszkanie.

/Esther/

Będąc na dole szybko znajduje samochód mojej przyjaciółki i tam się udaje.

- Mogę wiedzieć co kombinujesz?- Pola otwiera mi drzwi po stronie pasażera.

- Powiedziałam ci już, dowiesz się w swoim czasie. Kawę masz w samochodzie.

- Mam się bać? - przesiadam się do auta, w szatynka składa mój wózek i wkłada go sobie do bagażnika.

- Tak, w bagażniku już mam linę i siekiere. Jak nie przestaniesz zadawać takich pytań to ich użyje. A teraz jedziemy na przejażdżkę. Przyznaj, kiedy ostatnio wychodziłaś?- wsiada na do auta od strony kierowcy, a ja zamykam drzwi.

- Z tydzień temu?- mówię starając sobie przypomnieć kiedy poszłam na molo.

- Eh... Esther. No dobrze. Zapnij pasy. Nadal jeżdżę jak wariatka.

- Tylko nas nie zabij.

- Na dzisiaj nie mam tego w planach. Esther... mam nadzieję, że nie trzymasz urazy za ostatnie nasze spotkanie.- odpala auto.

- Nie.- odwracam wzrok w kierunku okna.

- Nie chciałam cię obrazić, ale uznałam, że inaczej do Ciebie nie dotre.

- Mogłaś mi to inaczej powiedzieć.

- Tak nikogo nie słuchasz.

- Widać miałam powód.

- Oczywiście Esther, usprawiedliwiaj się dalej. Może na twojego męża to działa, na mnie nie.

- Mój mąż mnie rozumie. Poza tym nie mieszaj go w to.- patrze na nią.

- Twój mąż jest tak samo pokrzywdzony jak ty. Obwinia się, a ty mu na to pozwalasz. Tylko jego nikt po główce nie głaszcze.

- Możemy go nie mieszać do rozmowy, proszę?

- Boli cię, to już coś. Zostawmy to. Dzisiaj tak nie będziesz miała ochoty o nim myśleć.

- Hm? Czemu tak mylisz?

It'll be fine, honey || L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz