36

225 23 7
                                    

Esther zasypia w moich ramionach, a chwilę później mój telefon zaczyna dzwonić.

Wyciągam go jak najszybciej z kieszeni żeby nie obudził blondynki.

Patrzę na wyświetlacz.

Calum.

Układam żonę delikatnie na łóżku i wychodzę z sypialni, tam odbieram.

- Halo?- mówię gdy odbieram i idę do kuchni.

- W końcu mogę się do ciebie dodzwonić. Dzwonie od kilku dni i nic, a przed chwila przyszedł mi sms od ciebie...

- Ta wiadomość jest już nie ważna.

- Um... ok.

- Po co chciałeś się do mnie dodzwonić?- pytam otwierając lodówkę, wzdycham widząc, że nic tam nie ma. Od razu zastanawiam się co przez ostatni czas jadła moja żona. Nie skupiłem się na tym, ale chyba znów straciła na wadzę...

- To nie rozmowa na telefon.

- Masz teraz chwilę? Bo możemy się spotkać i tak muszę odebrać od ciebie samochód i swoje rzeczy...

- Tak. Wróciłem właśnie z pracy.

- Niedługo w takim razie u ciebie będę.

- Czekam.- rozłączam się i wychodzę z mieszkania.

* Pół godziny później *

Wchodzę do mieszkania przyjaciela.

- Powiedz od razu... O czym chcesz gadać?- pytam patrząc na bruneta.

- Rozmawiałeś z Esther od waszej kłótni?- pyta czochrając swoje włosy.

- Niedawno z nią rozmawiałem.- idę za nim do salonu.

- Mówiła ci o sobie i Poli?- chłopak na mnie nie patrzy.

- Jeśli chodzi o zdradzę, to tak.

- Czyli wiesz. - uniósł kącik ust do góry.

- Muszę przyznać, że ta sprawa jebie na kilometr. Esther ma mocną głowę do picia, a jak sama mi powiedziała, wypiła pół wina i jeśli to prawda to...- Hood przerywa mój wywód.

- Z tego co się ostatnio dowiedziałem... Pola jej chyba czegoś dosypała i zgwałciła, albo upozorowała zdradę. Ona chce żebyście się rozeszli.- mówi z przerażającym spokojem.

- Jeśli to prawda to ją rozszarpie. Esther nie wie, prawda?- wycedzam przez zęby.

- Nie i niech lepiej nie wie. Bynajmniej narazie.

- Czemu?

- Pokażmy Poli, że wygrywa.

- Po co?

- Musimy mieć jakieś dowody o tym, że was prześladuje czy cokolwiek, a jeśli Esther by wiedziała to by nie wyglądało naturalnie.

- To pojebane.

- Ale to jedyny sposób by pozbyć się Poli...

- Czemu jesteś tego taki pewny?

- Po prostu zaufaj mojemu pomysłowi.

- Nie wiem czy chce się bawić w coś takiego. Jestem zbyt tym wszystkim zmęczony.

- Zaufaj mi, Hemmings. Jak będziesz miał dowody to wtedy możemy pójść z tym na policje czy do sądu.

- Czemu ci na tym zależy? - marszcze brwi.

- Powiem szczerze... Nie tylko was Pola chce skrzywdzić. Mnie też skrzywdziła, okey? Nie każ mi tego tłumaczyć...- chłopak spuścił wzrok.

- No ok... - wzdycham.

Cholernie ufam temu chłopakowi, żeby uznać, że kłamie. On nigdy by mnie nie okłamał.

Rozmawiam z nim jeszcze chwile i potem wychodzę ze swoimi rzeczami. Wisiadam do swojego auta i jadę do sklepu.

* Dwie godziny później *

Siedzę w domu na kanapie i czekam aż wstanie moja żona by móc coś zamówić. Nie chce mi się gotować.

Patrzę w ekran telewizora i nagle słyszę ciche, powolne kroki. Patrzę na nią i czuje irytację widząc, że idzie bez kul.

- Gdzie masz kule? - pytam kiedy siada obok mnie.

- Nie złość się.- kładzie głowę na moim ramieniu i wsuwa dłoń w moje włosy na karku - Rany. Twoje włosy są krótsze, nie zauważyłam tego wcześniej. Nawet prawie nie mam za co cię pociągnąć na karku, ale... podoba mi się twoja nowa fryzura.

Potrzę na nią, a ona uśmiecha się i całuje mnie w policzek.

- Cieszę się, że ci się podoba, księżniczko.

- Muszę zrobić coś ze sobą.- łapie za kosmyk swoich włosów i wzdycha - Zaniedbałam się.- widzę smutek w jej oczach, ale jest on widoczny tylko przez chwilę - Wyglądam gorzej od ciebie, a powinnam lepiej!- krzyczy i zaczyna się śmiać.

- Dla mnie zawsze jesteś piękna.- obejmuje ją ramieniem w talii i ocieram swój nos o jej.

- Wiem.- uśmiecha się - Ale poważnie powinnam coś z sobą zrobić...

- Skoro to sprawi, że poczujesz się lepiej, to rób co chcesz.- cmokam ją w usta i sięgam do kieszeni. Wyjmuje portfel i podaje blondynce kartę - Wydaj ile chcesz.

- Teraz to wygada jakby zależało mi na kasie...

- Wiem, że tak nie jest. Weź te kartę i wydaj ile chcesz.

- Może pojechałbyś ze mną?- delikatnie bierze kartę z mojej ręki i kładzie ją na stoliku.

- Nie mam ochoty. Weź ze sobą kogoś.

- Wole ciebie.- zaczyna ocierać swój nos o mój policzek.

- Kochanie...- zaczynam jęczeć.

- Pójdziesz ze mną?

- Będziesz mnie prosić póki się nie zgodzę?- wywracam oczami.

- Tak.- całuje mnie w policzek.

- Dobra, zgoda.- wzdycham.

- Wiedzaiałam, że się zgodzisz.- nim zdążę cokolwiek powiedzieć czuje jak łapie moją twarz w dłonie i całuje.

---

Zaczyna się robić słodko, ale czy na długo? 👹

It'll be fine, honey || L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz