43

211 25 6
                                    

Mam coraz większe wrażenie, że zaczynam powoli pisać to opowiadanie tylko dla siebie ;_;

---

*Następnego dnia*

Wchodzę do budynku, w którym pracuje i od razu woła mnie do siebie recepcjonistka. Podchodzę do niej.

- Cześć.- opieram się łokciami o lade.

- Cześć.- uśmiecha się, a ja widzę nawet jak się ramieni i próbuje to ukryć.

Wywracam oczami. Nie robie tego zbyt dyskretnie, bo zaraz na twarzy dziewczyny pojawia się zazenowanie.

- Pani Winston kazała ci przekazać, że dziś o dziesiątej masz nowa sesje. Masz się stawić pod jej gabinetem punkt dziewiąta trzydzieści.

Patrzę na swój zegarek na nadgarstku.

Dziewiąta czterdzieści.

- Teraz mi to mówisz? Mogłaś zadzwonić lub wysłać sms'a, że mam być wcześniej.- warczę i odchodzę.

Pośpiesznie idę do windy, która akurat się otwiera i stoi w nich Rosalie.

- O! Myślałam, że cię już nie będzie.- mierzy mnie wzrokiem - Wiesz, że nie lubię spóźnialskich?

- Nie dostałem informacji, że mam być wcześniej.- wchodzę do windy.

- Przecież prosiłam byś został poinformowany.- mruczy.

- Ale nie zostałem.- krzyżuje ręce na klatce piersiowej.

- Dobrze, dobrze. Chodźmy już.- klika odpowiednie piętro, a ja opieram się o jedną ze ścian windy.

- Co tym razem się stało?- zadaje mi to pytanie nie patrząc na mnie.

- Nic. Wszystko jest w porządku.

- Luke, szanuje to, że masz rodzinę i życie prywatne, ale staraj się to trochę rozgraniczać. Mam dość twojej skwaszonej miny. To jest biznes, Luke. Nie mogę pozwalać ci na tak nie profesjonalne podejście do niej.

- Na co ty liczysz od zwykłego mechanika samochodowego?

- Teraz już modela.- poprawia mnie i na mnie patrzy.

- Nie ważne. Liczy się to, że nie jestem stworzony do tej pracy.

- Nie musisz być. Po prostu przy klientach musisz umieć zachować kamienną twarz lub pogodny wyraz twarzy.

W tym momencie winda się zatrzymuje i oboje wychodzimy.

- Postaram się to zmienić. Ale ty też musisz trochę uszanować to, że nie wszystkie emocje da rade się ukryć.- zaczynamy iść przed siebie.

- Wiem o tym, ale ty zawsze masz niezadowolony wyraz twarzy.- poprawia swoje rude włosy.

- Poprawie się.- mruczę.

- Mam nadzieję, bo szkoda by było stracić kogoś takiego jak ty.

- To przymknij na to oko.

- Muszę przestrzegać zasad.

- Dobra.- pochodzimy do jednych drzwi, a ja otwieram je przed kobieta.

- Idź się przebrać. Ubrania masz na wieszaku w przebieralni.- mówi gdy drzwi za nami się zamykają.

Bez słowa idę się przebrać.

Kiedy zmieniłem spodnie i już miałem zmieniać górną część garderoby, do mojej przebieralni bez zapowiedzi weszła Rosalie.

It'll be fine, honey || L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz