Upewnijcie się, że czytaliście poprzedni ;)
---
*Wieczorem*
- Wiesz co?- powiedział Marcus uważnie przeglądając, a raczej kończąc przeglądać, mój kontrakt.
- Co?- patrze na niego otwierając butelkę z piwem.
- Nie widzę tu haczyków.- mówi patrząc na mnie.
- Ja czytając to przed twoim przyjściem, też nic nie zauważyłem. Dlatego wydało mi się to podejrzane.- biorę łyk piwa.
- Przejrze to jeszcze raz jeśli chcesz.
- Nie. Nie ma tu żadnych haczyków to ci ufam, okey? Ale pomóż mi to trochę przerobić. Coś dodać i coś odjąć od tej umowy.
- Jasne. Jak chcesz.- przytakuje i bierzemy się do pracy.
* Następnego dnia *
Z poprawionym kontraktem udaje się do gabinetu Rosalie. Trochę nie poważnie zachowuje się poruszając się po budynku jakby to był mój dom, ale mam w to wypierdolone.
Podchodzę do drzwi jej gabinetu, wcześniej pytając jej asystentki czy jest w gabinecie, a ta od razu mi przytakuje.
Wchodzę do pomieszczenia słysząc "proszę".
- Hemmings?- jest wyraźnie zdziwiona.
- Mam poprawiony kontrakt.- kładę jej na biurku teczkę.
- Mogę zobaczyć?- pyta biorąc teczkę.
- Po to ci to przynoszę.
Ona szybko zaczyna sprawdzać na nowo napisany kontrakt.
- Może być.- kiwa głową - Teraz go podpiszesz? - pyta.
- Teraz tak.
- To podpisuj.- mówi i podaje mi długopis, a ja podpisuje kontrakt.
Po chwili kobieta zaczyna sprawdzać czy wszystko podpisałem dobrze i sama się podpisuje w odpowiednich miejscach.
- Proszę i gotowe. Teraz oficjalnie dla mnie pracujesz.- wstaje i podaje mi dłoń - Ciszę się i mam nadzieję na owocną współpracę.
- Ja również.- ściskamy sobie dłonie.
- Jutro bądź w firmie. Jak mówiłam będę miała ważnych klientów i chce cię polecić, a oni mogą chcieć cię zobaczyć.
- Dobrze.- przytakuje.
Po chwili żegnam się z Rosalie i wychodzę z gabinetu, a jeszcze później z budynku i udaje się do swojego auta.
* Następnego dnia *
Trochę zestresowany przekraczam poraz pierwszy dzisiejszego dnia próg gabinetu szefowej. Kobieta uparła się bym uczestniczył w jej spotkaniu. Ubrałem z tej okazji swoją jedyną marynarkę. Nie była stara i nie odstawała od panującej obecnie mody.
- Nie wyglądam źle?- pytam poprawiając marynarkę.
Nie miałem pojęcia, ale jakoś bardziej zacząłem przejmować się tym jak wyglądam.
- Wyglądasz jak nowy kontrakt współpracy z dużą marką odzieżową.- mówi i podchodzi do mnie.
- Czyli nie jest źle.- mruknąłem i włożyłem ręce do kieszeni spodni.
- Zobaczymy czy cię wyborą. Pamiętaj jak cię zawołam to przyjmujesz na twarz najlepszy uśmiech na jaki cię stać. Zrozumiano?
- Tak.- przeczesuje palcami swoje włosy.
CZYTASZ
It'll be fine, honey || L.H.
FanfictionON - gotowy zrobić dla niej wszystko ONA - zbyt dumna by przyznać, że go potrzebuje ***** UWAGA! Opowiadanie może zawierać przekleństwa. Czytasz na własną odpowiedzialność. © 324Pikachu 2017/2018