* Następnego dnia *
Zakładam kurtkę i buty.
- Jadę obejrzeć auto.- mówię, a Esther pojawia się za chwilę w przedpokoju.
- Nie zapomnij tylko naszego samochodu.- rzuca mi kluczyki, które od razu łapie - Pojechać z tobą?
- Nie. Nie możesz jeździć autem.
- Ten jeden raz mógłbyś przymknąć oko.- puszcza mi oczko.
- Chyba oszalałem.- łapie się za głowę - Ubieraj się.
- Super! - krzyczy jak małe dziecko i idzie szybko do sypialni. Jest to na tyle szybkie, że można uznać to za wolny bieg.
- Esther! Nie wolno ci biegać.- warczę.
- Rehabilintant nie ma nic przeciwko temu, żebym chodziła bez kul.
- Po pierwsze, chodziła, a nie biegała, a po drugie to nie jest lekarz. Proszę Cię, żebyś chodziła, jeśli tak bardzo nie nawidzisz tych kul. Tylko powoli.
- Czyli ty właśnie zgodziłeś się bym chodziła bez kul?- pojawia się w przedpokoju, a ja widzę jak się krzywi.
- Co ci jest?- podchodzę do niej.
- Chyba miałeś rację bym nie biegła.- śmieje się gorzko.
- Boli?- patrze w jej oczy.
- Trochę?- uśmiecha się.
- Może zostań w domu...
- Nie.- kręci głową - Dam rade. Po prostu troszeczkę przesadziłam.
- Zadzwonię po Calum'a.- wyjmuje telefon, a blondynka w ekspresowym tempie mi go zabiera.
- Ja będę prowadzić.
- Jeszcze za wcześnie.- piorunuje ja wzrokiem.
- Dam rade. Ustawisz mi nieco inaczej fotel kierowcy niż zawsze i będzie dobrze.- chowa sobie mój telefon do tylnej kieszeni.
- Boję się Esther.- kładę jej dłoń na policzku - To głupi pomysł... Nie masz nawet prawka.
- Oboje wiemy, że umiem prowadzić samochód. Będzie dobrze...
- Esther...
- Będę prowadzić jeden z samochodów jak zdecydujesz się kupić tego chevroleta. To nie jest daleko więc spokojnie dojadę.
Krzyżuje ręce na klatce piersiowej i zaczynam bić się z myślami. Wiem, że Esther umie prowadzić auto, sam jej tego uczyłem, ale mimo to nie ma uprawnień do prowadzenia auta i jeszcze to, że niedawno miała operację. Ale z drugiej strony wątpię by Cal mógł ze mną pojechać, a nie chce płacić pieniędzy jakiemuś obcemu facetowi za to, że przyprowadzi mi auto pod dom...
- Luke?- dziewczyna macha mi dłonią przed twarzą.
- Hm? Co?- patrze na nią.
- Nie zarysuje ci auta. Po za tym coś mi się należy za to, że znalazłam ci garaż niedaleko domu gdzie będziesz mógł naprawiać swoją kupę złomu.- kładzie ręce na swoich biodrach.
- Będziesz mogła prowadzić tylko musimy uważać na policje.
- Przecież wiem.- prycha - To jak? Jedziemy?
- Tak.
Dziewczyna szybko się ubiera. Ja pomagam jej tylko założyć buty, bo uparła się na trampki...
Potem wychodzimy z domu i jedziemy obejrzeć mój wymarzony samochód.
* Jakiś czas później *
CZYTASZ
It'll be fine, honey || L.H.
FanfictionON - gotowy zrobić dla niej wszystko ONA - zbyt dumna by przyznać, że go potrzebuje ***** UWAGA! Opowiadanie może zawierać przekleństwa. Czytasz na własną odpowiedzialność. © 324Pikachu 2017/2018