* Kilka godzin później *
/Luke/
Czekam na jakiekolwiek wiadomości od Poli.
Ta niewiedza mnie dobija.
Mam ochotę wsiąść w pierwszy lepszy samolot i lecieć do Esther.
Chodzę w kółko po hotelowym pokoju i co chwila zerkam na telefon.
Po chwili dostaje wiadomość.
Od Pola: Już po wszystkim. Esther właśnie zasnęła, wszystko poszło znakomicie ;)
Wzdycham z ulgą, czytając wiadomość i cieszę się jak dziecko.
Esther będzie chodzić.
Jestem tak bardzo szczęśliwy, że nie wiem co ze sobą zrobić.
* Trzy godziny później *
Sztab ludzi przygotowywuje mnie do pokazu, kiedy dzwoni mój telefon.
Od razu po niego sięgam, chociaż widzę karcące spojrzenie stylistki.
- To ważne.- mówię do niej widząc imię swojej żony, a ona odchodzi wywracając oczami - Halo?- odbieram.
- Cześć.- słyszę jej słaby głos.
- Wszystko w porządku? - mówię zmartwiony.
- Trochę boli, ale zaraz przejdzie, bo dostałam już leki.
- Rozmawiałaś z lekarzem?
- Tak. Powoiedział, że tydzień muszę się powstrzymać przed chodzeniem, ale później będę mogła w miarę normalnie chodzić. Będę musiała tylko chodzić na rehabilitacje przez miesiąc. Po dwóch miesiącach będzie kontrola i dopóki rehabilintant nie powie, że mogę chodzić bez kul, to będę musiała się o nich poruszać.
- To świetnie, Esther.
- Cieszysz się?
- Tak i to cholernie. Już niedługo będziesz znów chodzić.- uśmiecham się.
- Chciałabym zobaczyć twój uśmiech. Jestem pewna, że teraz się uśmiechasz.
Prycham. Zna mnie najlepiej ze wszystkich osób stąpających po ziemi.
Od razu proszę o rozmowę wideo na ekranie telefonu.
- Pracujesz?- mówi widząc mnie.
- Zaraz wychodzę na wybieg.- mówię.
- Ty? Na wybiegu?- zaczyna się śmiać, ale za sekundę pojawia się na jej twarzy grymas - Bez jaj. Żartujesz.
- Nie.- kręcę głową - Muszę kończyć...- mówię widząc wkurwioną stylistkę.
- Rozumiem.
- Odpoczywaj. Kocham cię.- uśmiecham się do niej.
- Ja ciebie też.- widzę iskierki w jej oczach i zaraz się rozłącza.
Odkładam telefon, a stylistka od razu zaczyna kończyć swoją pracę.
* Kilka dni później *
Wchodzę do domu po tygodniu pracy.
Nienawidzę tej pracy, ale kuszą mnie pieniądze, które z niej dostaje.
Wchodzę do salonu i widzę zdjęcie leżące na ziemi, odkładam torbę podróżną pod ścianę i idę podnieść zdjęcie.
Marszczę brwi widząc zdjęcie całującej się Esther z Polą. Wyglądają nieco inaczej, dlatego uznaje, że to zdjęcie sprzed kilku lat.
Odwracam je i zaczynam czytać.
" Żebyś nigdy o mnie, kochanie, nie zapomniała. Pola."
Czuje się głupio...
Esther jest biseksualna?
Była kiedyś z Polą?
Zadaje sobie pełno pytań. Mam ochotę od razu zapytać o to Esther, ale powstrzymuje się i postanawiam, że zrobię to gdy wróci do domu.
Ja muszę wiedzieć o co chodzi.
Siadam na kanapie i ponownie przyglądam się zdjęciu.
Uznaje za absurdalne to, że Esther mogłaby być biseksualna.
Kręcę głową i uznaje, że to musi być zdjęcie zrobione dla żartu. To jedyny scenariusz w którym jestem wstanie uwierzyć.
Kładę zdjęcie na stoliku i idę szybko wziąć prysznic, bo mam jechać do swojej żony.
* Dwie godziny później *
Wchodzę do kliniki w której jest moja żona i od razu wypytuje o nią w recepcji.
Pielęgniarka podaje mi numer pokoju, a ja od razu tam idę.
Kiedy jestem niedaleko, słyszę jej głos.
- Luke!- krzyczy, a ja odwracam się w jej stronę.
Idzie do mnie o kulach, a obok niej idzie Pola.
Chce do niej podejść, ale mi nie pozwala.
- Stój!- mówi gdy chce wykonać jakikolwiek ruch.
Czekam aż ona do mnie podejdzie. Robi to w swoim tempie. Gdy się znajduje obok mnie, puszcza obie kule na ziemię i łapie mnie za szyję tuląc do siebie.
Kule walą o ziemię, a ona się tym nie przejmuje. Czuje jak moczy moją koszulkę. Sam mam ochotę zacząć płakać.
- W końcu mogę cię przytulić na stojąco.- mówię płaczliwym głosem. Oboje wiemy, że to łzy szczęścia.
Pola podnosi kule i odsuwa się od nas.
- Nie powinnaś chyba tego robić. Bynajmniej jeszcze.- mówię łapiąc ją delikatnie za biodra.
- Lekarz mówi, że mogę, bo nie straciłam władzy w nogach po wypadku. Mogę stać bez kul, ale nie mogę się bez nich poruszać.
- Nie za wcześnie zaczęłaś chodzi o kulach?
- To wszystko jest spowodowane przez to, że miałam cały czas władze w nogach, ale nie mogłam stać ze względu na kręgosłup. Myśleli, że pomimo tego, że po wypadku miałam czucie to szybko je stracę, jednak tak się nie stało.- odsuwa się ode mnie, a ja cały czas trzymam ją za biodra.
- Musisz jeszcze uważać. Jesteś świeżo po operacji. Nie powinnaś jeszcze chodzić ze względu na szwy.- bardzo delikatnie przejeżdżam opuszkami palców po jej dole kręgosłupa. Nie dziwi mnie fakt, że natrafiam na opatrunek.
- Dlatego, idioto, chodzę o kulach. Raczej poniekąd dlatego.- łapie moją twarz w swoje maleńkie dłonie i zaczyna gładzić kciukami moje policzki.
- Od razu idioto?- unoszę jedną brew do góry.
- Tak. - chce mnie pocałować, ale musi stanąć na palcach.
- Nie wolno ci.- karce ją i sam schylam się trochę by ją pocałować.
Esther nie należy do najniższych, jest wysoka, ale mimo to nadal muszę trochę się do niej schylić.
Jest zadowolona, bo śmieje mi się w usta.
Odsuwam się od niej, a ona bierze kule od szatynki i idziemy do jej pokoju. Przed wejściem zatrzymuje Pole.
- Możesz już sobie iść. Dzięki, że zajmowałaś się nią przed tydzień, ale już ja tu jestem.- sam nie mam pojęcia skąd w moim głosie bierze się tyle nienawiści do szatynki. Może to przez zdjęcie.
Ona mnie ignoruje i wchodzi do Esther, a ja teraz mam jeszcze większą ochotę, żeby się jej pozbyć.
---
Jak rozdział? :)
CZYTASZ
It'll be fine, honey || L.H.
FanfictionON - gotowy zrobić dla niej wszystko ONA - zbyt dumna by przyznać, że go potrzebuje ***** UWAGA! Opowiadanie może zawierać przekleństwa. Czytasz na własną odpowiedzialność. © 324Pikachu 2017/2018