"Chciałbym, żebyśmy uczcili ten dzień razem"

23.1K 1.4K 888
                                    

Słońce świeciło mi prosto w oczy, przez co przeklnąłem cicho pod nosem. Wyciągnąłem z paczki jednego papierosa, po czym szybko go odpaliłem. Gdy dym wypełnił moje płuca, poczułem uczucie ulgi. Bo znowu ciążyło na mnie to, że nie ma ze mną Zack'a. 

- Boże, stary, mam nadzieje, że ty to wszystko widzisz - powiedziałem, zaciskając powieki z całej siły. Nie zwracając uwagi na to, że prawdopodobnie będę miał spodnie brudne od piachu, usiadłem przy szarej płycie mojego przyjaciela, ponownie zaciągając się papierosem. 

Jeszcze trzy lata temu, mogliśmy palić razem. Zabijać się w ten sposób razem. A teraz jedyne co mi pozostało, to marzyć o tym, abyśmy po drugiej stronie, mogli jeszcze kiedykolwiek razem zapalić, tak jak kiedyś. 

- Jane mi powiedziała, że mnie kocha, wiesz? - Zapytałem. Nie przejmowałem się tym, że ludzie gdyby usłyszeli to, co mówię, uznaliby mnie za wariata. Wspominałem o tym nie raz, że nawet jeśli wiem, że nie dostanę odpowiedzi od Zack'a, to gdzieś w środku czułem, jakby był obok mnie. Słuchał mnie, tak jak kiedyś. - Nawet nie wiesz, jak bardzo się z tego cieszę - potrząsnąłem głową, zaciągając się nikotyną. - Czekałem na ten moment trzy lata, które wypełniała tylko pustka i żal, po stracie ciebie i jej. Ale ją na szczęście odzyskałem. Ciebie niestety nie odzyskam. Chyba, że spotkamy się po drugiej stronie, bo to akurat jedno z moich największych marzeń. 

Nie mogłem pojąć tego, jak człowiek bardzo potrafi się zmienić. Nie miałem marzeń. Nie miałem, bo uważałem, że one i tak się nie spełniają, a są to jakieś nikomu niepotrzebne gówna. Jednak z biegiem czasu zrozumiałem, że bez nich się po prostu nie da żyć. Bo nawet jeśli bym chciał, zawsze będę o czymś marzyć. Nawet nieświadomie. 

- Chciałbym, żebyśmy uczcili ten dzień razem - mruknąłem, gasząc papierosa o mały kamień. - Stary, kurwa, potrzebuję cię teraz - zacisnąłem dłonie w pięści, czując ukłucie w okolicy serca. - Brakuje mi ciebie i gdybym tylko mógł cie teraz spotkać i powiedzieć cokolwiek bym chciał, to powiedziałbym, że dziękuje ci za wszystko - przełknąłem głośno ślinę. - Nic więcej. 

Nie wiem, ile tak siedziałem, patrząc tylko i wyłącznie na wygrawerowane w płycie pomnikowej imię i nazwisko Zack'a. To był impuls, że wyciągnąłem telefon z kieszeni, aby wejść w galerie ze zdjęciami. Gdy tylko znalazłem zdjęcie, przedstawiające mnie i Zack'a, gdy siedzieliśmy na motorze, aż zachłysnąłem się powietrzem. Wiele razy patrzałem na to zdjęcie wieczorem, gdy leżałem w łóżku w Nowym Jorku, nie mogąc zasnąć. Czując silny uścisk w klatce piersiowej, szybko wygasiłem ekran.

- Jake, stary - uniosłem głowę, napotykając się na wpatrzonego we mnie Luke'a. Prychnąłem pod nosem, od razu odwracając wzrok. - Jake - warknął chłopak. 

- Czego?- Szybko podniosłem się z ziemi, mierząc chłopaka surowym spojrzeniem. Luke zawiązał ręce na klatce piersiowej, ciężko wzdychając. 

I to naprawdę nie tak, że go nienawidziłem. Nie nienawidziłem go. Przeżyliśmy ze sobą zbyt wiele fajnych chwil, aby go teraz nienawidzić. Ja po prostu miałem żal do jego osoby, że odebrał mi to, na czym mi zależało. 

- Ile ty tu już siedzisz, co? - Uniósł brwi, zbijając mnie kompletnie z tropu. 

- To chyba nie jest twój interes - burknąłem, a mięśnie w moim ciele powoli zaczęły się napinać. 

- Jake, nie rób sobie ze mnie wroga - Luke zaciskając szczękę, pokręcił głową na boki. - Kurwa, ja... ja wiem, że zawaliłem wtedy i to przeze mnie wasz związek się rozjebał, ale... Nie skreślaj mnie przez to, co robiłem jako dzieciak, który głupio zakochał się w dziewczynie swojego najlepszego przyjaciela - otworzyłem usta, żeby coś powiedzieć, jednak szybko je zamknąłem, nie wiedzą tak naprawdę, co mógłbym odpowiedzieć. 

Wybacz, ale wciąż cię kocham ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz