"Mam tylko jedno marzenie, wiesz?"

28K 1.4K 1.1K
                                    

Napiszę wam, kiedy włączyć muzykę :P

- Co to za klub? - Zapytałam, wysiadając z samochodu mojego przyjaciela. - Nigdy tu nie byłam. Nawet o nim nie słyszałam - potrząsnęłam głową. Luke przewracając oczami, zaśmiał się cicho i podszedł do mnie, kładąc mi rękę na ramieniu. 

- Tak naprawdę, to nawet nie wiem, co to za klub - wzruszył rozbawiony ramionami, a ja westchnęłam ciężko, posyłając mu litujące się spojrzenie. - No co? Kate mi ostatnio o nim coś mówiła. 

- Jeśli ci o tym mówiła, to prawdopodobnie była to aluzja, żebyś ją tu zabrał - parsknęłam śmiechem, a ten zmierzył mnie surowym spojrzeniem i szybko ściągnął rękę z moich barków. - Dlaczego wam, facetom trzeba wszystko tłumaczyć? - Westchnęłam dramatycznie i stanęłam za grupką nastolatków, którzy tak jak ja i Luke, planowali się dziś zabawić. Dziwnie się czułam, pod odstrzałem ich spojrzenie. Czy to, że byłam od nich starsza o mniej więcej cztery lata, wykluczało mnie z imprezowania? Hej! Miałam tylko dwadzieścia jeden lat, kiedy miałabym się bawić, jak nie teraz? 

- Wiesz, wolałem jednak zabrać tu ciebie - posłał mu sugestywne spojrzenie, a ja z cichym chichotem, skinęłam głową na znak, że rozumiem. 

Naprawdę nie wiem, jak udało się Lukowi przekonać mnie, abym gdziekolwiek wyszła. Nadal w głowię miałam Jake'a, a serce nadal miałam ściśnięte. Wydawało mi się nawet, że przez te kilka dni, kiedy przechodziłam małe załamanie, trochę schudłam, ale nie przejmowałam się tym zbytnio. 

Gdy w końcu nadeszła nasza kolej, Luke zapłacił należne za naszą dwójkę pieniądze, o co oczywiście kłóciliśmy się jak para małolatów, bo cholera, nie lubiłam, kiedy za mnie płacił. Jednak to zostało nam od czasów licealnych. Za każdym razem, gdy wspólnie szliśmy na imprezę, kłóciliśmy się, ale to Luke zawsze ją wygrywał.

Wchodząc do środka, od razu uderzył we mnie zapach potu, alkoholu i dymu papierosowego, przez co lekko się skrzywiłam. 

- Kurwa - wymamrotałam, jednak mój towarzysz i tak tego nie usłyszał. Najnowsza piosenka Alana Walkera, idealnie zagłuszała mój głos. - Luke! - Krzyknęłam mu do ucha, przez co posłał mi surowe spojrzenie. 

- Nie jestem jeszcze głuchy - westchnął, na co wytknęłam mu język, co przyjął z lekkim uśmiechem. 

- Boże, tak bardzo chcę się najebać! - Wyrzuciłam ręce w górę, a ten parsknął śmiechem. - Chodź, idziemy po drinki - chwyciłam jego i pociągnęłam chłopaka w kierunku baru. Widząc młodego chłopaka, który ledwo co wyrabiał się z zamówieniami, miałam ochotę parsknąć śmiechem, jednak się od tego powstrzymałam. Usiadłam na jednym ze stołków barowych i z uśmiechem na twarzy, oczekiwałam na swoją kolej. 

Sama nie wiem, dlaczego miałam taki dobry humor. Być może powodem tego, była tęsknota za rozerwaniem się. Teraz, gdy powoli zaczęłam wkraczać w dorosłe już życie, nie miałam czasu na wieczne imprezy tak, jak było to w latach licealnych, kiedy praktycznie każdego weekendu mogłam wyjść i zabawić się w klubie. Tęskniłam za tymi czasami. 

Pieprzony paradoks. Gdy jesteś nastolatkiem, chcesz jak najszybciej osiągnąć te upragnione osiemnaście lat, uniezależnić się. A później, gdy upragniona dorosłość przyjdzie, a z nią coraz to gorsze problemy, oddałbyś wszystko, aby wrócić do młodzieńczych lat. 

- Cześć! - Krzyknął zza baru chłopak, próbując przekrzyczeć muzykę, grającą w tle. - Co wam podać? 

- Ja poproszę mojito - odpowiedziałam od razu, a chłopak skinął głową i przeniósł wzrok na Luke'a. 

- Piwo - mruknął. Barman pokazał nam dwa uniesione w górze kciuki, po czym podszedł do alkoholi po drugiej stronie. - Jane - usłyszałam głos Luke'a obok siebie, przez co odwróciłam głowę w jego stronę. - O co chodziło ostatnio? 

Wybacz, ale wciąż cię kocham ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz