"Nie pójdziemy do łóżka"

25K 1.4K 1.1K
                                    

- Dociśnij to mocniej, kurwa! 

- Ja pierdole, usiądź i skacz, czy to tak ciężko zrozumieć? 

Warknąłem pod nosem, przewracając oczami na Jane, która mordowała mnie wzrokiem. Czy to możliwe, żeby już miała te swoje humorki ciążowe? Po prostu od samego rana, irytował ją nawet zbyt głośno chodzący zegar i oczywiście, komu się za wszystko obrywało? No właśnie. 

Zrezygnowana dziewczyna usiadła na mojej walizę, w której mieściła się cała reszta moich ciuchów, których nie zabrałem ostatnim razem. Patrząc z zirytowaniem na Jane, klęknąłem przy niej, próbując uporać się z zamkiem, tej pieprzonej walizki. 

- W końcu - warknęła, gwałtownie się podnosząc, gdy nasze starania w końcu doszły do skutku. Westchnąłem ciężko, rozglądając się dookoła. Nic, kompletna pusta. Wszystkie meble z mojego dawnego już pokoju, przewiozłem do nowego mieszkania.

Czyli tak naprawdę, miałem na razie gotową tylko łazienkę (znaczy prawie, trzeba jeszcze wprowadzić kilka poprawek), a w całości moją sypialnię. Więc tak na dobrą sprawę, zostało mi w chuj dużo pracy tam. Gdyby nie brak kasy, już dawno miałbym, wszystko skończone, no ale cóż. 

- Idę pogadać z babcią i... - machnąłem ręką. Jane nie obdarzając mnie spojrzeniem, mruknęła coś pod nosem. Ponownie już tego dnia, przewróciłem na nią oczami i wyszedłem z pokoju, zamykając za sobą cicho drzwi, bo ewentualny trzask, mógłby wywołać wojnę. A tego nikt nie chciał, zwłaszcza, kiedy Jane szalały hormony. 

Po cichu wszedłem do salonu, gdzie zastałem babcię, która wpatrzona była w ekran telewizora. W jednej dłoni, trzymała pilot, w drugiej zaś chusteczkę. Skrzywiłem się lekko, słysząc jak zaciąga nosem. Myślałem, że już dawno pogodziła się z moją wyprowadzką, jednak jak zwykle się myliłem. Westchnąłem krótko i podszedłem do kobiety, siadając od razu obok niej. Wiedziała, że to ja, jednakże nawet nie obdarzyła mnie spojrzeniem. 

- Babciu - westchnąłem. Miałem ochotę przewrócić oczami i parsknąć śmiechem, bo kobieta przeżywała to tak, jakbym znowu wyjeżdżał na drugi koniec świata. A to było tylko około trzydziestu kilometrów. - No weź. 

- No co? - Zapytała z oburzeniem. 

- No nie płacz - z ledwością powstrzymywałem śmiech. I kobieta to widziała, bo patrzyła na mnie z niedowierzaniem. 

- Łatwo ci mówić - potrząsnęła głową. Westchnąłem ciężko, bezradnie opuszczając dłonie wzdłuż ciała. - To jest Jane, prawda? - Spytała cicho, czym kompletnie zbiła mnie z tropu. Skinąłem tylko głową, przyglądając się kobiecie badawczo. Ta tylko się uśmiechnęła i nagle złapała mnie za dłoń, lekko ją ściskając. - Wróciliście do siebie? 

- Co? Nie - zaprzeczyłem od razu, krzywiąc się nieznacznie. Chciałbym z nią być i to chyba nawet widać, jednak nadal nie było na to szans. Gdy Alex wróci, wszystko wróci do normy. Oni wezmą ślub, będą mieli dziecko i będą żyli razem, szczęśliwi. A ja, będę patrzył na szczęście kobiety, którą kocham z boku. Bo to jedyne, co mi zostało. 

- Spróbuj. 

- Co? 

- Spróbuj ją odzyskać, Jake. 

- O czym ty mówisz? Ona za kilkanaście dni wychodzi za mąż. 

- Narzeczony nie ściana, na się przesunąć - zaśmiała się, a ja wytrzeszczyłem oczy. Przez chwilę wpatrywałem się w kobietę, po czym gwałtownie się podniosłem, kręcąc głową na boki. 

- Nie ma szans. Nie zniszczę jej życia. 

- Pozwól sobie na trochę szczęścia, dziecko - mruknęła smutno, patrząc na mnie z nadzieją. Jeśli zniszczyłbym jej związek, z człowiekiem którego kochała, znienawidziłaby mnie. Wolałem więc, patrzeć na to wszystko z boku, jednak mieć z nią jakiś kontakt. Jeśli nie mogłem jej mieć, chciałem przynajmniej czasem towarzyszyć jej w życiu. 

Wybacz, ale wciąż cię kocham ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz