"Myślałam, że nie poznam zakończenia tej historii"

42.6K 1.8K 878
                                    

Leżeliśmy na naszej łące. Było tak cholernie gorąco, jednak mimo wszystko ona leżała na moim ciele, otulając mnie ciasno swoimi chudymi rękoma. Jakby się bała, że zaraz jej ucieknę. Jednak, dlaczego miałbym to zrobić? Przecież kocham ją najbardziej na całym cholernym świecie. Jesteśmy ze sobą szczęśliwi, zostawiliśmy przeszłość za sobą i ruszyliśmy do przodu. Razem zrobiliśmy krok w przód, nie oglądając się nawet na chwilę. 

- Jake... - wyszeptała. Jej ciepły oddech owiał moją szyję, przez co automatycznie w tym miejscu pojawiła się gęsia skórka. - Boję się - wyznała cicho, a ja zmarszczyłem brwi. Podniosłem się do siadu, przez co jęknęła niezadowolona tym faktem. 

- Czego? - przyjrzałem jej się badawczo, chcąc wyszukać jakichś oznak na jej nieskazitelnej, pięknej twarzy. 

Dziewczyna westchnęła cicho i skrzyżowała nogi. Uśmiechnąłem się do niej lekko, chcąc dodać jej tym otuchy. Położyłem moją dużą dłoń na jej lekko zaróżowionym policzku i delikatnie pogłaskałem go kciukiem.

- Po prostu, boję się - powtórzyła, w ogóle nie tłumacząc. Skrzywiłem się lekko i przygryzłem wargę. Nie chcę, żeby się bała. Strach to brzydka rzecz, a szczególnie w naszym przypadku. Strach, już kilkakrotnie zniszczył nam życie. - Boję się, że to co mamy teraz, zniknie - otworzyłem szeroko oczy, słysząc jej słowa. 

- Nie zniknie - powiedziałem, poważnym tonem. - Nie ma na to szans - pokręciłem przecząco głową. 

Uśmiechnęła się i podniosła się z ziemi. Otrzepała swoje ubrania i ruszyła w głąb lasu. Zmarszczyłem brwi, widząc poczynania dziewczyny. Westchnąłem ciężko i również się podniosłem, od razu ruszając śladami dziewczyny. 

- Jane! - krzyknąłem, a mój głos obił się echem przez cały las. Jednak nie dostałem odpowiedzi. - Jane! - powtórzyłem, wydzierając się na całe gardło. Znowu nic. 

Zacząłem biec jak szalony, rozglądając się przy tym na boki. Gdzie ona może być? Przecież, chyba nie rozpuściła się w powietrzu. 

- Jane! 

Biegałem w ogóle się tym nie męcząc. Panicznie rozglądałem się szukając mojej dziewczyny. Martwiłem się o nią cholernie. 

Przeszedłem cały las, a jej nie było. 

Zniknęła. 

Znowu mnie zostawiła. 

Znowu zniknęła z mojego życia. 

Poderwałem się gwałtownie, oddychając głęboko i ciężko. Przez rażące mnie jaskrawe światło byłem zmuszony zmrużyć lekko oczy. Przetarłem twarz dłońmi i dopiero teraz, przypomniałem sobie gdzie jestem. Do moich uszu dotarł dość głośny szum i ciche rozmowy innych pasażerów samolotu. Odetchnąłem głośno i z powrotem opadłem na fotel. 

- I co stało się z tą całą Jane? - usłyszałem głos jakiejś kobiety. Otworzyłem szeroko oczy, słysząc jak ktoś wspomina o mojej dziewczynie. O mojej byłej dziewczynie. 

Od dnia w którym postanowiła odciąć się od mojego świata i ode mnie, minęły trzy lata. Nie dzwoniłem, nie pisałem. Nie szukałem kontaktu. Choć nie ukrywam, bardzo tego chciałem. Nadal tego chcę, bo nadal jest dla mnie... ważna. 

- Słucham? - zapytałem zupełnie zdezorientowany i lekko poirytowany faktem, że ktoś w ogóle mógł wymówić jej imię. 

- Myślałam, że nie poznam zakończenia tej historii - zaśmiała się lekko, a na mojej twarzy pojawił się lekki grymas. - Lecisz do niej? - zapytała, a mnie ścisnęło serce, a w gardle pojawiła się gula. 

Wybacz, ale wciąż cię kocham ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz