Dodatek

25.9K 1.5K 1.4K
                                    

5 lat później... 

Jake: 

- Cholera, ale ja jestem przystojniakiem - usłyszałem głos mojego pięcioletniego synka. 

- Zack! - Krzyknąłem, a on spojrzał na mnie spod przymrużonych powiek. - Nie możesz tak mówić.

- A ty?! - Wyrzucił swoje małe rączki do góry, na co wzniosłem oczy ku niebu. 

- Ale ja jestem dorosły, a ty jesteś małym gówniakiem - mruknąłem, a on tupnął nogą i założył ręce na klatce piersiowej, jak to miał w zwyczaj robić.

- Nie lubię cię. 

- Bardzo się tym przejmuję - przewróciłem oczami, na co wymamrotał coś jeszcze pod nosem i pobiegł do swojego pokoju, trzaskając za sobą drzwiami. Westchnąłem głośno i podszedłem do komody, na której stało jedno z ostatnich moich zdjęć z Jane, kiedy to jeszcze była w ciąży. 

Mimo upływu lat brakowało mi jej i nie było to coś takiego, co zdarzyło się prawie dziewięć lat temu. To nie była ta sama tęsknota, bo wtedy gdzieś w duchu jeszcze miałem nadzieję, że spotkam ją kiedyś na ulicy, a teraz było to niemożliwe. Teraz już pogodziłem się z tym, że nigdy do mnie nie wróci, że nigdy jej nie przytulę, nigdy nie pocałuję. 

Innej kobiety także nie znalazłem. Rok temu miałem krótki romans, jednak gdy spotykałem się z tamtą dziewczyną, która o dziwo nawet zaakceptowała to, że miałem pięcioletniego syna, czułem jakbym zdradzał Jane. Od tamtego czasu nie bawiłem się już w coś takiego. Po prostu uświadomiłem sobie, że nigdy nie spojrzę już na żadną kobietę tak, jak na Jane. 

Przetarłem twarz dłońmi i przeklnąłem cicho pod nosem. 

- Zack, zbieraj się! - Krzyknąłem. 

- Cooo!? - Odkrzyknął. 

- Chodź tu! - Wydarłem się na cały dom. Już wyobrażałem sobie jak jęczy i wywraca oczami, po czym niechętnie wstaje ze swojego łóżka. Przerażała mnie wizja, że był aż tak bardzo podobny do mnie. Cholera, miał dopiero pięć lat, a mnie już kilka razy wzywali do szkoły. Raz wrzucił swojej koleżance do plecaka żabę, a później obciął jej na lekcji włosy, za co ta dała mu jasno do zrozumienia, że jest największym dupkiem, jakiego dane było jej poznać. 

I śmiać mi się chciało, bo mimo, że mieli tylko pięć lat, aż za bardzo przypominali mi mnie i Jane, oraz początki naszej znajomości. 

- Co? - Zack wszedł z powrotem do salonu, ze znudzoną miną.

- Ubierz buty i bluzę, jedziemy do mamy - uśmiechnąłem się lekko do małego, na co tylko skinął głową i pokazał mi kciuka w górę. 

Zack często pytał się, gdzie jest jego mama. Nie dziwiłem się mu w sumie, bo sam wiedziałem, jak to jest, gdy nie masz rodziców. Znaczy, Zack nie miał tylko Jane, a ja ze wszystkich sił starałem mu się ją zastąpić, jednakże no, nie zawsze byłem w stanie.

Ubrałem szarą bluzę i wyszedłem za synem do korytarza. Wybuchnąłem śmiechem, widząc jak nieudolnie próbuje ubrać prawego buta, na lewą stopę. 

- Młody - wydusiłem, schylając się do tego poziomu, że nasze oczy były na równi. Widząc, że się z niego śmieję, wytknął na mnie język, który złapałem między dwa palce. Zack pisnął głośno i podskoczył w miejscu, prawie spadając z małej szafki, na którą zazwyczaj siadał, gdy ubierał buty. - Chyba ci się nogi pomyliły - uniosłem brwi, tłumiąc w sobie śmiech. 

- No to mi pomóż - jęknął, wznosząc oczy ku górze. Kolejny gest, który miał po mnie. I Jezu, już współczułem jego przyszłej dziewczynie, o ile w ogóle będzie ją miał. 

Wybacz, ale wciąż cię kocham ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz