"On chce się z nami spotkać, Jake"

22.1K 1.4K 854
                                    

Od: Paul 

Stary! 

Zmarszczyłem brwi, patrząc na wyświetlacz mojego telefonu (który po ostatnim rzucie o ścianę, nieźle się potłukł). 

Do: Paul 

No? 

Rzadko, kiedy pisałem, czy też rozmawiałem przez telefon z Paulem, raczej częściej się spotykaliśmy, ale i tak nie tylko, co wtedy, gdy wróciłem do Londynu. Więc, jeśli teraz do mnie napisał, musiało być to coś ważnego. 

Od: Paul 

Mam jej numer

Do: Paul 

Kogo? 

Od: Paul 

Vanessy, kretynie 

Wybuchnąłem śmiechem, odchylając głowę do tyłu. 

Do: Paul 

Brawo stary. Po miesiącu starań, w końcu ci się udało oby tak dalej.

Bo tak, minął miesiąc. Miesiąc, od wszystkich tych niezbyt miłych wydarzeń. Od miesiąca też, Jane oficjalnie mieszka ze mną, choć nie jest moją dziewczyną. Jednak, mimo tego, że nie zapytałem jej się, czy chce ze mną być, zachowywaliśmy się w sumie jak para. 

Poza tym, znalazłem kolejną pracę w firmie zajmującą się produkcją samochodów. I okej, może nie byłem na takim stanowisku, jak w mojej byłej pracy, ale tutaj też zarabiałem całkiem nieźle. Poza tym, moje, a raczej już teraz nasze mieszkanie, było prawie gotowe. Zostały tylko ostatnie poprawki i można będzie je oficjalnie nazwać skończonym. 

Od: Paul 

Masz wpierdol. 

Rozbawiony pokręciłem głową na boki, a w tym samym momencie, do salonu weszła Jane, z ponura miną. Od razu zmarszczyłem brwi, przyglądając jej się badawczo.

- Coś się stało? - Zapytałem, a ta westchnęła ciężko. Odłożyłem telefon na mały stolik i szybko podszedłem do dziewczyny. Uniosłem jej głowę dwoma palcami, unosząc przy tym brwi. - Co jest? 

- On chce się z nami spotkać, Jake - mruknęła. 

- Kto? 

- No Alex, a kto inny - warknęła. Otworzyłem usta, aby coś powiedzieć, ale szybko je zamknąłem. 

- Ale, że nami? Nami nami? Ze mną? 

- No tak! - Krzyknęła, wyrzucając ręce w górę. - Okej, spokojnie - złapała się za czubek nosa, wstrzymując na chwilę powietrze. - Przecież to tylko Alex. Mój narzeczony, którego zdradziłam - zaśmiała się nerwowo. - I zostawiłam, zrywając zaręczyny. Przecież to nic wielkiego. O Jezu, jestem taką... 

- Hej, hej, hej - pomachałem jej dłonią przed twarzą, na co jęknęła. - Uspokój się, okej? 

- Łatwo ci mówić - burknęła. 

- Kiedy on chce się z nami widzieć? 

- Dziś. Za godzinę. W kaffein - odsunęła się ode mnie, na nieznaczną odległość. Skinąłem głową, uśmiechając się do niej uspokajająco. 

- Będę tam z tobą, wszystko będzie dobrze - jednym ruchem przyciągnąłem ją do siebie, tuląc jak najbardziej tylko mogłem. Jane westchnęła głęboko i kurczowo zacisnęła swoje małe piątki na mojej koszulce. 

Tak naprawdę, to sam nie byłem do końca tego wszystkiego pewien. Po co ja im tam byłem potrzebny? Okej, Jane miała z nim dużo do wyjaśnienia, bo od dnia, w którym ta łajza nas przyłapała, nie rozmawiali, ani nie widzieli się ani razu. Ale ja? 

Wybacz, ale wciąż cię kocham ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz