"Idziemy dziś załatwić restauracje przy plaży, kochanie"

28.1K 1.4K 1.8K
                                    

Poczułam lekkie muśnięcia na nosie, przez co westchnęłam ciężko. Przetarłam twarz dłonią, starając się znowu odpłynąć w krainę morfeusza, jednak na marne, bo tym razem poczułam muśnięcie na policzku. Mruknęłam cicho, a w odpowiedzi dostałam cichy śmiech mojego narzeczonego. 

- Dzień dobry - mruknął mi prosto do ucha, a po chwili poczułam jak obejmuje mnie w talii i przyciąga do siebie. 

- Cześć - wybełkotałam zaspanym tonem, przez co Alex znów się zaśmiał. 

- Jak ci się spało? - Zapytał, a ja nadal nie otwierałam oczu. Tak naprawdę, to nie wiedziałam, czy nadal mi się to śni, czy to dzieję się naprawdę. 

- Dobrze, dopóki nie postanowiłeś chamsko mi przerwać - otworzyłam jedno oko, a od razu uderzyła we mnie smuga światła, która przedostawała się przez zasłony. Jęknęłam głośno i od razu przyłożyłam obydwie dłonie do twarzy, zasłaniając ją tym całą. - Możemy dziś nie wychodzić z łóżka? - Zapytałam.

- Idziemy dziś załatwić restaurację przy plaży, kochanie - oznajmił Alex, a ja mimo że miałam zaciśnięte powieki, przewróciłam oczami. 

- Nie możemy zrobić tego jutro? - Westchnęłam i przełożyłam jedną rękę, przez jego szyję. - Jest sobota, moglibyśmy leżeć i... 

- I? - Uniósł brwi i uśmiechnął się łobuzersko. Westchnęłam ciężko i uśmiechnęłam się sama do siebie. 

- I oglądać filmy - zgasiłam jego entuzjazm. Prychnął pod nosem i zrzucił moją rękę ze swojego ciało. - Ej - bąknęłam, gdy nagle poderwał się do siadu. - No wracaj tu - warknęłam, a ten wybuchnął śmiechem. 

- Za pięć minut, widzę cię w kuchni - mruknął i wstał z łóżka, po czym opuścił naszą sypialnie. 

- Za pięć minut, widzę cię w kuchni - sparodiowałam go, również podnosząc się do siadu. 

- Słyszałem! - Krzyknął, jednak nie zwróciłam na niego uwagi. Wyszłam z łóżka i od razu wciągnęłam na stopy kapcie. Podeszłam do okna i rozsunęłam zasłony, przez co gwałtownie zmrużyłam oczy, przez oślepiające mnie światło. 

***

- Jane, do cholery! - Krzyknął Alex. - Ile mam na ciebie czekać!?

- Już idę - odkrzyknęłam, przeglądając swój strój po raz ostatni w dużym lustrze, w naszej garderobie. Westchnęłam krótko i przewiesiłam sobie przez ramię torebkę, po czym ubrałam jeszcze białe baletki, które pasowały do mojej jasno różowej sukienki i w końcu opuściłam garderobę. 

To, że nie mogłam się zdecydować co na siebie włożyć, nie było moją winą. Zresztą, spędziłam tam zaledwie piętnaście minut, co w sumie nie jest jakimś dużym wynikiem, jednak dla Aleksa była to wieczność. Zawsze zadziwiało mnie to, że facet ubierze na siebie byle co i wygląda dobrze,a wręcz idealnie. A kobiety nie wiadomo ile czasu spędzą przez lustrem, to i tak nie uzyskają wymarzonego efektu. 

- Co ty taki niecierpliwy - zaśmiałam się, gdy tylko weszłam do korytarza. Alex opierał się barkiem o ścianę, patrząc na mnie niecierpliwym wzrokiem. Westchnęłam ciężko i podeszłam do niego tak, że dzieliło nas kilka centymetrów. - No przecież już jestem - szepnęłam i wspięłam się na palcach, aby złożyć na jego ustach czuły pocałunek. Mruknął mi prosto w usta, przez co uśmiechnęłam się jak głupia sama do siebie. 

Byłam taka zakochana w tym człowieku... 

Po kilku minutach opuściliśmy mieszkanie i weszliśmy do windy. Nigdy nienawidziłam nią jeździć z jakimś towarzyszem, niezależnie kto to był. W windzie zawsze towarzyszyła ta niezręczna cisza, której nikt nie potrafił przerwać. Przenosiłam ciężar ciała z nogi na nogę, co chwilę ciężko wzdychając. W końcu to gówno zatrzymało się na parkingu podziemnym. W ciszy podeszliśmy do naszego samochodu, po czym każdy zajął swoje miejsce. 

Wybacz, ale wciąż cię kocham ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz