"Widziałem ją, jest piękna"

27.3K 1.4K 825
                                    

Zszedłem z motoru i szybkim krokiem skierowałem się do czarnej, potężnej bramy. Trochę zdziwiło mnie to, że była otwarta, bo za każdym razem, gdy tu przyjeżdżałem, była zamknięta. 

No ale...

Przecisnąłem się przez nią i szybko
żwawym krokiem, podążyłem w kierunku grobu mojego przyjaciela. Powoli zaczynał zapadać mrok mimo, że było dopiero po dziewiętnastej. Uniosłem głowę i spojrzałem na niebo. Ciemne chmury, kłębiły się nade mną. Wskazywały tylko na jedno - zaraz zacznie padać. 

Dochodząc do grobu, zobaczyłem lekko pochyloną nad szarą płytą postać. Na początku, myślałem, że to Vanessa, jednak, gdy tylko przyjrzałem jej się dokładnie... 

Przełknąłem głośno ślinę, a całe moje ciało się spięło. Czułem, jakbym wrósł w ziemię, razem z korzeniami drzew, czy też innych roślin. Naprawdę nie wierzyłem w to, co widziałem.

Po chwili jednak odzyskałem zdrowy rozsądek. Zacisnąłem szczękę i czym prędzej, pobiegłem do najbliższego drzewa. Oparłem się o nie, ciężko dysząc, jakbym co najmniej przebiegł kilometrowy maraton. Wychyliłem się lekko za pnia i usłyszałem cichy głos, przez który serce zacisnęło mi się z cholerną siłą. 

 - Ty zawsze denerwowałeś się, gdy widziałeś mnie z innym chłopakiem, niż z Jakiem - powiedziała, a ja zacisnąłem z całej siły powieki, bo poczułem lekkie pieczenie. 

To uczucie, gdy wiesz, że jest tu. Po tylu latach, jest na wyciągnięcie twojej ręki. A ty już nic nie możesz zrobić... 

Była piękna. Włosy sięgały jej teraz do łopatek, a sama twarz się nie zmieniła. Jane, nadal była tą małą dziewczynką, za którą kiedyś szalałem. Którą kiedyś tak bardzo kochałem... 

Nagle zobaczyłem, jak na piachu pojawiają się małe krople. Spojrzałem do góry i zobaczyłem, że zaczęło padać. Przygryzłem wargę, tocząc ze sobą wewnętrzną walkę. 

Powinienem wyjść i przywitać się? Stać w miejscu, tak jak robię to teraz?  

Jane przeklnęła pod nosem i naciągnęła na głowę kaptur swojej kurtki. Spojrzała ostatni raz, na grób naszego przyjaciela i rzuciła się biegiem ku bramie cmentarza. 

A ja nadal patrzyłem jak wryty na miejsce, w którym przed chwilą była. Jestem tchórzem. Cholernym tchórzem. 

Jednak... To niesamowite, co może zrobić brzmienie głosu, za którym tak bardzo się tęskniło. 

Chciałbym ją tylko zapytać, czy pamięta. 

- Pamiętasz? Mieliśmy przetrwać wszystko - wyszeptałem, a ubrania powoli zaczynały przyklejać mi się do ciała. Włosy przyklejały mi się do czoła, a po całej twarzy spływały mi strużki wody. - A nie przetrwaliśmy najłatwiejszej próby - pokręciłem przecząco głową. 

***

- Musimy się spotkać - powiedziałem tonem nie znoszącym sprzeciwu. Vanessa jęknęła głośno i już wyobraziłem sobie to, jak przewraca oczami.

- Ale Jake - westchnęła. - Nie możesz tak po prostu do mnie dzwonić i żądać, żebym gdzieś natychmiast z tobą wychodziła. Poza tym, jestem zajęta.

- Widziałem ją - przyznałem cicho. Nagle w na lini zapanowała cisza. Było słychać tylko nierówny oddech Vanessy.

Przygryzłem wargę i w duchu kopnąłem się w kostkę. Doskonale wiedziałem, że jakakolwiek wzmianka o Jane, zdenerwuję Vanessę.

Ponownie na myśl, że ją widziałem i nic nie zrobiłem, ścisnęło mnie z żołądku.

- Van...

Wybacz, ale wciąż cię kocham ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz