Jak sobie życzysz, księżniczko.

1.8K 143 53
                                    

-- Róże? -- zapytał z uśmiechem Harry -- piękne.

-- Wybierałem najpiękniejsze dla Ciebie -- mruknął.

-- To jakaś okazja? Zapomniałem o czymś? -- spytał gdy Louis wszedł do domu.

Louis pokręcił głową przecząco -- chciałem po prostu wywołać uśmiech na twojej twarzy bo ostatnio chodzisz smutny -- westchnął do niego.

-- Dziękuję -- musnął jego usta i poszedł do kuchni, aby wsadzić kwiaty do wazonu i zanieść do siebie do pokoju -- chodź, Lou.

Poszli schodami do góry -- kiedy będą twoi rodzice?

-- Nie wiem, nie interesuje mnie to -- wzruszył ramionami kładąc bukiet róż na stole.

-- A Gemma? -- usiadł na łóżku.

-- Wyjechała z przyjaciółmi do jakiegoś domku nad jeziorkiem -- westchnął.

Louis skinął głową w geście zrozumienia i spojrzał do góry na sufit -- jesteś głodny -- spytał po chwili.

-- Troszeczkę -- wzruszył ramionami i spojrzał na swojego chłopaka.

-- Zamówię pizzę -- odchrząknął i chwycił telefon -- czy chcesz coś innego?

-- Zdaje się na Ciebie, kochanie -- uśmiechnął się do niego.

*

Minęło półtora miesiąca. Harry z każdym dniem coraz to bardziej oddalał się od przyjaciół a oni się martwili.

Louis starał się nie naskakiwać na chłopaka, ale gdy nie mógł wytrzymać to pokłócili się porządnie i potrafi nie odzywać się do siebie przez długi okres czasu.

Szatyn proponował kilka razy aby w końcu powiedzieli o wszystkim ale Harry stawiał opór. Louisa bardzo martwiło jego zachowanie. Bał się o niego. Bał się o to, że jeżeli nie mówi tego Louisowi to jest to coś strasznego.

Dziewiętnastolatek patrzył na swój zeszyt rysując co chwila jakieś wzroki -- Harry jest u pielęgniarki -- szepnął Niall.

-- Co mu się stało?

-- Nie wiem -- wzruszył ramionami -- spytałem się czy idzie ze mną do sklepu na przerwie a ten, że nie może bo jest u pielęgniarki.

Louis skinął głową i zagryzł wargę. Wyciągnął swój telefon i sprawdził czy Styles jest dostępny ale gdy zauważył, że nie to bez zastanowienia podniósł rękę -- mogę to toalety? -- spytał cicho.

Gdy nauczycielka skinęła głową Louis natychmiast wyszedł z sali i skierował się w stronę pokoju pielęgniarki. Zapukał cicho -- dzień dobry -- wszedł do pokoju i od razu zauważył Harry'ego na lekarskim łóżku.

-- musisz zaczekać, Louis -- powiedziała -- Harry zasłabł i muszę się nim zająć, ale możesz usiąść tutaj -- pokazała na krzesło. Louis skinął głową patrząc na chłopaka.

Pielęgniarka wykonała kilka podstawowych badań i podała loczkowi leki uspokajające -- leż jeszcze -- poinformowała go -- Co się dzieje tobie, Louis?

-- mmm... -- poprawił się na krześle -- głowa mnie boli i brzuch.

-- dam Ci kropkę żołądkowe -- szepnęła i do wody dolała krople -- pij.

Między wszystkimi była cisza. Louis mimo tego, że chciał się zapytać Harry'ego co się stało to bał się.

Wszyscy usłyszeli telefon a pielęgniarka natychmiast się zerwała -- muszę iść. Wrócę za piętnaście minut. Nigdzie się stąd nie ruszajcie, dobrze? -- spytała cicho. Chłopcy skinęli głową a ona wyszła.

Louis odrazu podszedł do łóżka na którym leżał Harry i usiadł na skrawku -- naprawdę boli Cię brzuch i głowa?

-- Nie. Niall powiedział mi, że tu jesteś. Martwię się o Ciebie, Hazz. Czy możesz mi powiedzieć o co chodzi?

-- O nic -- usiadł i odrazu spuścił wzrok.

-- ostatnio schudłeś, jesteś blady, nie odzywasz się do nas. Może to czas najwyższy powiedzieć co się dzieje, proszę.

Harry poczuł rękę Louisa na swojej i odchrząknął delikatnie. Między nimi była dłuższa chwila ciszy -- wyjeżdżam -- powiedział słabo.

-- Gdzie?

-- Za jakiś miesiąc do Londynu -- szepnął -- na stałe. Ojciec dostał pracę dobrze płatną.

Louis otworzył usta nie wiedząc co powiedzieć. Harry spojrzał na niego a w jego oczach były łzy -- ja nie chce wyjeżdżać bez Ciebie, Lou. Nie chce was zostawiać.

-- Ej, Hazz -- szepnął -- cichutko. Nie zostawiasz nas, okay? T-to będą tylko cztery miesiące do wakacji. Później my się wprowadzimy, wynajmiemy jakieś mieszkanie -- mówił cicho -- Nie możesz zostać u babci? Czy nawet u mnie?

-- Nie. Mam jechać z nimi -- zaczął łkać i przytulił się do Louisa -- j-ja chce zostać z Tobą.

Louis pocałował jego czubek głowy -- to tylko cztery miesiące, kochanie. Damy radę.

-- Nie. Nie damy. Nie wytrzymam bez Ciebie czterech miesięcy.

-- Będziemy od siebie prawie cztery godziny drogi. To nie dużo. Będę do Ciebie jeździł -- uspokajał go -- będziemy w ciągłym kontakcie.

Między nimi była cisza -- j-ja chciałbym im powiedzieć już o nas, a-ale czy możemy zrobić to na wakacje?

-- Jak sobie życzysz, księżniczko.

-- Nie chce aby myśleli, że powiedzieliśmy im o sobie tylko dlatego, że wyjeżdżam.

Louis skinął głową i znów pocałował jego czoło -- Nie płacz, Harry. Proszę -- westchnął i zaczął bawić sie jego włosami -- mówisz to teraz reszcie?

Harry skinął głową -- chcę mieć to już za sobą.

Louis uśmiechnął się lekko pod nosem -- jadłeś coś dziś?

-- Nie -- szepnął -- Nie jestem głodny.

-- Harry -- westchnął i spojrzał na niego -- masz przynajmniej jedzenie? -- pokręcił przecząco głową -- pójdę Ci kupić bo ja swoje Niallowi oddałem -- powiedział cicho.

W tym samym momencie weszła pielęgniarka -- już jestem -- szepnęła -- Harry? Płakałeś?

-- Po prostu coś mi się przypomniało. Ale już wszystko w porządku -- uśmiechnął -- możemy iść?

-- A jak się czujecie?

-- Ja dobrze -- zszedł z łóżka szatyn.

-- Ja też o wiele lepiej niż wcześniej -- uśmiechnął się do niej -- jak coś to Louis będzie koło mnie. Dziękuję -- szepnął i wyszli z pomieszczenia.

Louis poszedł z nim do automatu gdzie mogą kupić różne rzeczy -- czekaj, dam Ci drobne -- sięgnął po portfel.

-- Przestań nie dawaj mi żadnych pieniędzy. Mów mi co chcesz -- szepnął.

Harry powiedział Louisowi co chce i podziękował mu szybkim buziakiem w policzek. Zdecydowali pójść razem w miejsce gdzie zaraz przyjadą ich przyjaciele. Szatyn napisał jeszcze szybkiego sms'a aby ten wziął jego rzeczy bo jest z Harry'm.

*

-- Muszę wam coś powiedzieć -- odchrząknął Harry i spojrzał na wszystkich -- wyjeżdżam do Londynu za jakiś miesiąc na stałe -- spuścił wzrok.

-- W-wyjeżdżasz? -- spytał Zayn.

-- Tato dostał robotę w Londynie. Nie mogę tutaj zostać ani z babcią ani z nikim -- szepnął -- nie pozwalają mi.

-- Biedaczysko. I to przed samą maturą -- podeszła do nieho Bebe i go przytuliła.

💙🌹💚

dodane: 15.06.2018r.

Miłego dnia!❤

difficult love || l.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz