-- Louis! -- usłyszał po chwili -- szybko, Brandon czeka już na Ciebie i się spóźnicie.
-- Już idę mamo -- zawiązał krawat i poprawił ostatni raz swoje włosy. Uśmiechnął się do siebie i zszedł na dół -- hej -- przybił żółwika z przyjacielem a po chwili odwrócił się do mamy.
-- Zrobię wam zdjęcie, chodzie -- szatyn wywrócił oczami a Brandon się zaśmiał. Ostatecznie ustawili się obok drzwi i uśmiechnęli się -- dobrze. Bawcie się dobrze -- ucałowała w policzek a Brandona przytuliła -- jak coś to dzwoń Louis!
-- okay -- szepnął i zamknął za sobą drzwi. Otworzył brunetowi drzwi od auta uśmiechając się do niego delikatnie. Wsiadł po chwili po swojej stronie -- gotowy?
-- jak najbardziej, idziemy podbić parkiet!
*
-- Świetnie wyglądasz -- powiedział do Bebe -- powinniście zostać królową i królem tegorocznego balu.
-- Ooo, miło -- uśmiechnęła się do niego -- więc twoim zadaniem jest mówić wszystkim aby na mnie zagłosowali to nie zetnę im głową -- powiedział śmiejąc się z resztą pączki.
Louis wstał przepraszając wszystkich przy stole i wyszedł na zewnątrz. Wyciągnął papierosa z kieszeni i z drżącymi dłońmi go odpalił -- wszystko okay?
-- Tak -- uśmiechnął się do dziewczyny -- dawno nie rozmawialiśmy, El.
-- Tak, to prawda -- przytaknęła i usiadła na ławce. Pokazała gestem ręki aby Louis usiadł koło niej co zrobił -- palisz?
-- Ponownie od jakiegoś miesiąca.
-- Odkąd Harry Cię zostawił -- szepnęła -- przepraszam, plotki szybko się rozchodzą.
-- Wiem -- skinął głową -- nie musisz przepraszać za coś czego nie zrobiłaś.
-- Więc.. byłeś ze mną byś miał przykrywkę? Dlatego ograniczałeś się tylko do przytulania?
Louis skinął głową i spojrzał na nią smutnym wzrokiem -- Tak mi przykro, El.
-- Spokojnie. Nic nie szkodzi. Dziwi mnie tylko dlaczego mi tego nie powiedziałeś. Myślałam, że mi ufasz.
-- Mu też ufałem a odszedł -- szepnął smutno -- Po was. Po tobie i innych spodziewałem się, że odejedziecie kiedyś ale nie po nim.
-- Spokojnie. Na pewno się wam ułoży, Louis -- przytuliła się do niego.
-- M-możemy o tym nie rozmawiać? Nie mam siły już na pocieszanie od innych i na użalanie że nad sobą. To już się robi męczące - zaśmiał się cicho.
-- Rozumiem. Możemy przestać -- skinęła głową -- coś proponujesz?
-- Taniec? -- spytał i od razu dostał twierdzącą odpowiedź. Wstali obaj i przytuli się do siebie poruszając się do swojej własnej muzyki -- czy też masz w głowie 'The Night We Met'?
-- Tak -- zachichotała -- naszą piosenkę -- skinęła głową. Między nimi była cisza. Sympatyczna, spokojna cisza, która tylko pokazywała im jak bardzo za tym tęsknili. Jak bardzo tęsknili za swoją przyjaźnią -- więc.. przyszedłeś na bal z Brandonem Flynnem. Łączy was coś?
-- Nie -- pokręcił głową -- przyjaźnimy się tylko. Ma chłopaka.
-- Hmm.. nie jest zazdrosny?
-- nie wiem, Bran mi nic nie mówił -- wzruszył ramionami.
-- Urocza byłaby z was para.
-- Nie szukam chłopaka El. To jeszcze nie czas -- pokręcił głową przecząco.
-- Rozumiem. Masz całkowite prawo.
*
-- Zatańczysz? -- usłyszał za uchem na co się uśmiechnął -- nie daj się prosić Tomlinson.
Wstał i złapał jego dłoń uśmiechając się pod nosem. Zagryzł wargę gdy Brandon pociągnął ich na sam środek parkietu. Nigdy tak nie lubił i tak nie robił ale zgodził się ten jeden raz. Podeszli do siebie bliżej szatyn kładąc ręce na jego biodra a Brandon na jego ramiona. Oboje mieli spuszczone głowy ale poruszali się płynnie w rytmie muzyki -- w wakacje będziesz tutaj czy w Londynie?
-- Jestem tutaj do połowy lipca, później do babci i gdzieś na początek sierpnia do Londynu i tam już raczej zostaje -- szepnął i spojrzał na twarz przyjaciela -- a ty?
-- Londyn a później razem z Samem przyjeżdżam tutaj -- uśmiechnął się do niego.
-- Jeżeli będziecie chcieli to przyjadę aby poznać Sama.
-- Byłbym zaszczycony -- zaśmiał się i już pozostali w ciszy.
*
-- Idziemy na piwo -- spytał Niall gdy Louis otworzył drzwi.
-- Ledwo co otworzyłem drzwi a ty chcesz mnie wyciągnąć na piwo -- szepnął i zamknął drzwi -- nie chce mi się iść, Ni.
-- Ja się Ciebie nie pytałem, ja to stwierdziłem, że idziemy na piwo -- skinął głową -- i nie ma żadnego wykręcania się. Masz dziesięć minut na ogarnięcie się.
-- czekaj -- zatrzymał go -- coś się stało?
-- Pokłóciłem się z Bebe. Znów zrobiła z awanturę z niczego. Mam dosyć bycia w związku -- spojrzał na przyjaciela -- sorry stary -- wzruszył ramionami.
Louis skinął głową oraz uśmiechnął się do niego i szybko zniknął w swojej sypialni aby się przebrać. Po dziesięciu minutach wyszli z domu w świetnych nastrojach i uśmiechu.
-- Więc o co się pokłóciliście? -- spytał gdy byli pod barem i zapalił papierosa.
-- Przez jakiś miesiąc nie zapraszałem ją na randkę bo przecież matura, szkoła i te inne sprawy -- szepnął -- i zaczęła narzekać na nasz seks, który podczas tego miesiąca uprawialiśmy ale ona uważa, że najlepszy seks jest podczas randki. I o to mi zrobiła awanturę.
Louis zaśmiał się głośno -- związki to zło -- ciągle się śmiał -- cała Bebe. To tylko wyłącznie twoja wina, że starasz się podczas seksu gdy jesteście na randce. Dla mnie to nie miało żadnego sensu -- zgasił papierosa -- chodź -- poklepał go po ramieniu -- Idziemy się napić.
-- Dokładnie. Napijmy się dzisiaj -- wskoczył na ramiona Tomlinsona wchodząc na jego plecy.
💙💚
Miłej nocy kochani!
CZYTASZ
difficult love || l.s
Fanfiction3 in #larry❤ (20.08.2019) 782 in #fanfiction ❤❤(12.05.2018r.) 1 in #louistops ❤❤ (02.12.2018r) Louis i Harry to koledzy z paczki, którzy za sobą nie przepadają. Kto zaś powiedział, że gdy zostają sami to nie skradają sobie pocałunków i nie szczędzą...