Everything is great, Everything is fucking great🖕

1.2K 107 28
                                    

louist91:

louist91: Everything is great, Everything is fucking great ✌

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

louist91: Everything is great, Everything is fucking great ✌

polubienia: gemmastyles, lottietommo, harrystyles, niallhoran and 393 like.

niallhoran: 🖕

beberexha: lody?

liampayne: jestem dumny z tego zdjęcia!

zaynm: ładnie się spisałeś, kochanie @liampayne a @louist91 to świetny model 😏😎

louist91: będę za 15 minut @beberexha

zaynm: @beberexha @louist91 mogę też? proszę?

louist91: jasne! @zaynm

zaynm: yey!❤

*

-- Jak Ci poszły egazminy kochanie? -- usłyszał głos mamy gdy wszedł do domu.

-- Matma nie jest taka trudna jak się wydaje -- wzruszył ramionami i ściągnął z siebie ciuchy -- jest okay -- skinął głową i wszedł do kuchni. Wziął marchewkę, która leżała na stole i zaczął ją jeść.

-- Na obiad twój ulubiony makaron, cieszysz się?

-- mhm -- skinął głową i oparł się o blat gdzie po chwili na nim usiadł.

-- Nie wiesz jak poszło reszcie? -- spytała po jakimś czasie przygotowując obiad.

-- Poszło im dobrze z tego co wiem Niall nie zrobił jednego zadania ale to i tak dobrze jak na niego -- zaśmiał się z mamą. Spojrzał na nią i się uśmiechnął. To ona tak naprawdę była jego podporą, osobą, która znosiła jego zachowanie i pozwalała tłuc talerze z ulubionego zestawu.

-- A co u Harry'ego? -- spytała spoglądając na syna ukradkiem.

-- Nie wiem, nadal nie mam z nim kontaktu -- wzruszył ramionami -- od innych też ograniczył kontakt.

-- Może zrozumiał swój błąd a teraz jednak głupio, hm?

-- Może ale mnie to już nie rusza, mamo. Mam teraz ważniejsze rzeczy niż jego zmienianie zdań i wracanie do niego. Nie kocham już go i się z niego wyleczyłem -- westchnął.

-- Oh.. no miałeś prawo. Jednak jak napiszę albo się z Tobą kontaktuje to pisz z nim normalnie i nie pokazuj mu tego, że go nienawidzisz.

-- Mamo ale ja go nie nienawidzę!

-- Louis, kochanie jestem matką i też przeżywałam miłosne rozsterki. Mnie nie oszukasz -- szepnęła -- idziesz dziś z Brandonem gdzieś?

-- Niee, dziś jestem z wami -- zszedł z blatu -- wieczorem film?

-- Okay -- powiedziała gdy wyszedł z kuchni.

Louis uśmiechnął się ostatni raz i poszedł na górę.

*

-- Planujesz jakoś wakacje? -- spytał cicho gdy szli przez park.

Louis skinął głową i napił się kawy  -- przeprowadzka do Londynu i przy okazji muszę chyba oddać Harry'emu jego rzeczy bo nadal tego nie zrobiłem -- zaśmiał się z Brandonem -- a ty?

-- Wyjeżdżam do Sama na jakieś dwa tygodnie a później on do mnie -- powiedział cicho -- nie mogę się doczekać!

-- Ja też! W końcu go spotkam!

-- Ja nigdy nie widziałem Harry'ego -- spuścił głowę.

-- To się ciesz -- spojrzał przed siebie i zagryzł wargę. 

-- Trzymasz się jakoś?

-- hmm? -- spytał gdy zdał sobie sprawę, że otrzymał pytanie -- tak, minął miesiąc i już wszystko mi przeszło więc jest okay.

-- To dobrze -- zaśmiał się -- myślałem o tym aby zrobić ognisko w wakacje, hm?

-- Dobry pomysł, napiszę zaraz do reszty.

-- Dziękuje -- Louis spojrzał na przyjaciela i się do niego uśmiechnął. Spuścił jednak po chwili głowę a uśmiech zniknął z jego twarzy.

*

Louis siedział przed laptopem i co pół minuty odświeżał skrzynkę pocztową. Jego noga była w ciągłym ruchu a warga już opuchnięta.

Telefon, który cały czas wibrował przez grupę gdzie zapewne wszyscy jego przyjaciele pisali między sobą, że się dostali na wybrany kierunek. On nie chciał tego czytać. Nie chciał widzieć jak cieszą się z tego kiedy on zapewne się nie dostanie  na studia.

Odchrząknął i ostatni raz odświeżył stronę. Wiadomość. Wiadomość od uczelni. Otworzył i mimowolnie się uśmiechnął -- Mamo! Dostałem się! -- krzyknął i biegnąc szybko na dół. Na dole spotkał mamę -- dostałem się na ten kierunek!

-- Super! Jestem z Ciebie dumna synku -- przytuliła go i pocałowała w policzek -- Boże, jak się cieszę! -- uśmiechnęła się do niego -- bałeś się a ja do mówiłam, że się dostaniesz. Które miejsce na liście?

-- trzecie -- zaśmiał -- muszę zadzwonić do Har.. Bebe -- odchrząknął i szybko się odwrócił na pięcie. Przejchał ręką po swoich włosach.

-- Kochanie, zaczekaj -- powiedziała jego mama a on się zatrzymał. Zagryzł nerwowo swoją wargę ale odwrócił się do niej -- wiem, że jest Ci ciężko ale jeżeli ci to ulży to napisz do niego -- szepnęła i podeszła do niego łapiąc jego dłoń -- widzę jak udajesz, że jest wszystko okay mimo, że nie jest. Napisz do niego. Albo napisz na tej całej waszej grupie gdzie on jest.

-- Nie mamo, nie zrobię tego -- pokręcił głową a później się do niej uśmiechnął -- po prostu to będzie zbyt podejrzane jeżeli napiszę.

-- Uwierz, że nie -- pogłaskała jego włosy -- przemyśl to. Pamiętaj, że nie możesz bić się ze swoimi myślami. Źle to może się dla Ciebie skończyć, dobrze?

-- Dobrze.

-- Idziesz na bal?

-- Nie? -- popatrzył na mamę -- Nie chcę iść na bal -- wzruszył ramionami.

-- Louis, kupiliśmy garnitur.

-- wiem mamo ale jakoś tak nie chce mi się tam iść. Nie dlatego, że chciałem zaprosić na niego Harry'ego bo chciałem to zrobić ale po prostu nie chce iść też sam.

-- Brandon?

-- Ma chłopaka mamo.

-- Ale chyba może pójść z przyjacielem na bal potowarzyszyć. To, że obaj jesteście gejami nie znaczy, że musicie się w sobie kochać.

Louis skinął głową i poszedł trochę dalej -- przemyśle to -- uśmiechnął się i ruszył w stronę swojego pokoju.

💙💚

Miłego dnia kochani!

difficult love || l.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz