Nie mogę być po prostu szczęśliwy?

1K 102 39
                                    

-- Stary, nie widziałem Cię takiego szczęśliwego odkąd Harry się wyprowadził. Co jest?

-- Nie mogę być po prostu szczęśliwy? -- spytał i chwycił paczkę chipsów otwierając ją. Wysypał zawartość do miski i bez namysłu zaczął je jeść.

-- Możesz, ale przeważnie są jakieś powody. Moim jest na przykład Zee -- wzruszył ramionami i podszedł do przyjaciela zabierając miskę z przekąskami -- twoim powodem był Harry. Czyżby pojawił się jakiś chłopak?

Louis uśmiechnął się pod nosem -- Czyli to prawda! Jest jakiś chłopak! Czy to ten Jack? -- spytał cicho i podał mu kolejne opakowania słodyczy.

-- Nie, jesteśmy tylko kumplami. Nie chcę być z nim w jakikolwiek sposób połączony. Lubię go ale nie jestem w stanie polubić go jeszcze bardziej -- mruknął i otworzył paczkę żelków.

-- Jest jeszcze jeden chłopak? -- spytał.

-- Ciągle ten sam -- spuścił głowę -- mimo... mimo, że zrobił mi taką krzywdę j-ja kocham spędzać z nim czas. Nawet jak jesteśmy razem w paczce. Nie wiem czy wiesz co mam na myśli.

-- Domyślam się. Kochasz go?

-- Nie. Tak -- powiedział jeden po drugim -- Nie wiem sam, Li. Chcę go kochać dalej, ale myśl odrzucenia z jego strony albo zranienia później boli jeszcze bardziej.

-- Nie wiesz dopóki się nie przekonasz.

-- Nie będę mu się narzucać. Nie jest to w moim stylu.

-- Zrób to. Co ci szkodzi.

-- Mój honor mi szkodzi! Będę grał niedostępnego jednak będę dawał mu jakieś znaki. Skoro tyle czasu ukrywał brak uczucia do mnie to jest na tyle inteligentny aby zrozumieć o co mi chodzi.

-- Nie możecie ze sobą po prostu porozmawiać?

-- Nie? -- powiedział i wziął kolejną garść do ręki jedząc ją całą na raz. Wyszedł z salonu i ruszył do toalety.

*

-- Hej Miki -- podszedł do kolegi z dawnej klasy -- masz fajkę?

-- Tak, mam -- uśmiechnął się do niego i zaczął szukać papierosów.

-- Znów się przefarbowałeś?

-- Tak, Lukey chciał na róż więc się dla niego przefarbowałem.

-- Czego się nie robi dla miłości, nie? -- spytał i otrzymał papierosa od chłopaka -- dzięki.

Poszedł na górę na balkon. Uśmiechnął się gdy chłodny wiatr opatulił jego twarz.

Spojrzał na podwórko i widział ludzi, którzy moczą się w basenie. Uśmiechnął się gdy słyszał różne żarty i różne głupie rzeczy, które nie były prawdą. Usiadł na ławce pod okienkiem i odchylił głowę do tyłu. Jego warga była zagryziona i powoli zaczynał czuć mentaliczny smak. Papieros znajdował się w jego dłoni nadal nie odpalony. Nie miał ochoty. Przynajmniej nie teraz.

-- hej -- usłyszał po chwili i nie zareagował zbytnio. Jego głowa nadal była w tyle a oczy były zamknięte -- chcesz ognia?

-- Nie. Mam swój -- szepnął naprawdę cicho -- a ty?

-- Też mam -- siedzieli w ciszy. Harry patrzył ślepo przed siebie a Louis nadal nie zmieniał swojej pozycji.

-- Pamiętasz? -- usłyszał -- trzy lata z hakiem tutaj -- zagryzł wargę modląc się aby Louis na niego nie nakrzyczał.

-- Pamiętam -- odpowiedział po dłuższej chwili -- byłbym głupi gdybym tego nie pamiętał.

-- Nie zapominasz o takich rzeczach -- szepnął. Louis tylko mruknął cicho pod nosem -- przyszedłem tutaj aby pobyć sam i spotkałem Ciebie i...

-- Po co tu przyszedłeś? -- usiadł normalnie i spojrzał ja chłopaka -- jeszcze bardziej chcesz mnie pogrążyć? Nie wystarczy ci to co zrobiłeś wcześniej? Za mało ci było, co?

-- L-Louis j-ja...

-- Myślałem, że będziemy przyjaciółmi bo wiem, że nie mogę liczyć na nic więcej od Ciebie, ale ty zawsze musisz wszystko zjebać! Zawsze musi wychodzić tak, że to ty jesteś poszkodowany -- wstał -- mam dosyć. Mam dosyć tego wszystkiego. Mam dosyć siebie i tego pierdolinego udawania, że ze mną jest wszystko w porządku!

-- Przestań -- szepnął a w jego oczach pojawiały się łzy -- przepraszam za wszystko.

-- i co? Myślisz, że twoje słowo 'przepraszam' ułoży mi te głupie myśli w głowie albo poskleja złamane serce? Myślisz, że jestem tak głupi jak ostatnio?

-- Zmieniłeś się -- szepnął i wytarł swoje policzki od pojedynczych łez.

-- Coś o zmianie powinieneś wiedzieć doskonale! -- krzyknął i podszedł do drzwi chcąc wyjść -- jesteś zakłamany. Nick chciał Cię tylko wykorzystać. Znamy takich typów, przecież wiesz -- zaśmiał się ale po chwili znów przybrał kamienną twarz -- Nie mogę uwierzyć, że zniszczyłeś coś co miało być wieczne.

-- Lou. Pojedźmy gdzieś gdzie jest spokój. Rozmawiajmy -- wstał i podszedł do niego.

-- Nie. Ja będę chciał to wtedy pogadamy -- oznajmił -- będę chciał to przyjadę do Ciebie albo napiszę do Ciebie. Nie wiem kiedy. Może w nocy, może podczas zajęć, może rano albo popołudniu. Nie wiem -- zaśmiał się -- mam gdzieś czy będziesz miał czas. Nie będziesz mógł się wtedy spotkać? Trudno. Twoją strata. Jeżeli ci zależy to się dostosujesz. -- wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami.

-- kurwa -- szepnął Harry i usiadł na ławce.

💙💚

Miłego wieczoru kochani!❤️

difficult love || l.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz