Nie, po prostu... chciałem usłyszeć twój głos.

1.4K 145 32
                                    

-- No na razie. Ja Ciebie też, Harry -- pożegnał się z chłopakiem i wyszedł z pokoju. Po drodze wpadł na najmłodsze rodzeństwo.

-- Pójdziesz z nami na plac zabaw?

-- Jasne, za idźcie się ubrać ja zaraz przyjdę -- poczochrał ich po głowie. Zszedł na dół do kuchni -- idę z dzieciakami na plac, chcesz coś ze sklepu?

-- Nie, dziękuję skarbie -- uśmiechnęła się do niego. Wstała i pocałowała go w czoło -- jak tam w szkole?

-- Dobrze, jakoś idzie -- powiedział -- z nauką do matury też coraz lepiej mi idzie więc powoli staje się spokojny.

-- To dobrze.

*

-- Uważajcie na siebie -- powiedział Louis poprawiając bluzy Ernesta i Doris. Usiadł na ławce z książką, którą poleciła mu Bebe pod tytułem 'Joyland' Stephena Kinga.

Co chwila spoglądał na młodsze rodzeństwo będąc tym samym pewnym, że nic im nie jest.

Zaczął zaciekawiać się w historię Devina Jonesa dopóki ktoś obok niego nie usiadł -- hej -- usłyszał i spojrzał na osobę a raczej na chłopaka. Dosyć przystojnego.

-- Hej -- uśmiechnął się.

-- Brandon Flynn, mieszkam tu od jakiegoś tygodnia.

-- Louis Tomlinson i mieszkam tu od jakiś dziewiętnastu lat -- zaśmiali się obaj -- co Cię sprowadza do tak nudnej miejscowości?

-- Rodzice -- parschnął -- niestety.

-- Mieszkasz daleko?

-- Nie, jakieś pięć minut drogi stąd. Taki ładny biały domek z basenem na podwórku i widokiem na lasek.

-- Ah, wiem. Wprowadziłeś się tu po Stylesach. Harry to mój przyjaciel.

-- Właśnie chyba tak mieli na nazwisko -- zaśmiał się.

Między nimi była cisza dosyć przygnębiająca ale nie zwracali na to zbyt wielkiej uwagi.

Po pewnym czasie zaczęli ze sobą rozmawiać na różne tematy i zauważyli, że mają wiele wspólnego ze sobą. Uśmiechy nie opuszczały ich twarzy -- wzorowy brat -- zachichotał Brandon gdy dzieciaki do niego podbiegły i o coś zapytały.

-- Przy takiej liczbie rodzeństwa też byłbyś taki -- parschnął -- pięć sióstr i Ernest -- powiedział i spojrzał na kolegę -- No tak, nie patrz się tak. Jest Lottie, Fèlicitè, Daisy i Pheobe, które są bliźniaczkami, Ernest i Doris, którzy również są bliźniakami.

-- O Boże, jest wąż siódemka -- zaśmiał się -- ja nie mam rodzeństwa ale za to mój chłopak ma -- mruknął -- chyba nie przeszkadza Ci, że jestem gejem?

-- Nie, spokojnie. W domu w którym ty mieszkasz mieszkał mój chłopak Harry.

-- Mówiłeś, że to przyjaciel.

-- Ukrywamy się od trzech lat -- uśmiechnął się słabo -- a teraz wyjechał do Londynu i uznaliśmy, że nie będziemy mówić przyjaciołom o tym. Raczej jak będziemy już mieszkać w Londynie -- uśmiechnął się lekko patrząc na Brandona -- ale nie mów nikomu bo to naprawdę jest wielka tajemnica i nie chce aby to wyszło bez zgody Harry'ego.

-- Rozumiem, spokojnie. Nikogo tutaj nie znam oprócz Ciebie, Ernesta i Doris oraz miłej sprzedawczyni w sklepie za rogiem -- poprawił się -- pokaż mi go.

-- Kogo?

-- No Harry'ego, Louis.

Szatyn wyciągnął swój telefon i wszedł w galerię wbijając szybko kod i wybrał jeden z katalogów. Podał mu telefon uśmiechając się jeszcze szerzej --  fajny -- mruknął -- zajebiste ma włosy i dołeczki w policzkach. Nie dziwię się dlaczego wybrałeś właśnie niego.

Louis zagryzł wargę -- ta -- odpowiedział szybko -- początki były bardzo trudne ale dla niego warto. Wszystko aby zobaczyć jego uśmiech na twarzy.

-- Kochasz go? -- oddał mu telefon i spojrzał na jego twarz.

-- Bardzo.

*

-- Chodź Erni -- mruknął do niego -- musimy iść do domu bo się ciemno robi -- Brandon już dawno poszedł a Louis został. Został wspominając o chwilach z Harry'm i płacząc zakrywając się książką.

Nie płakał tylko dlatego, że wspominał Harry'ego ale też dlatego, że od tylu lat w końcu to powiedział. Powiedział to nieznajomej osobie ale powiedział. Czuł się z tym lżej. Jakby kamień spadł z  jego serca.

Po dziesięciu minutach znalazł się z dzieciakami w domu i od razu pobiegł do sypialni. Wziął swój telefon i wszedł w kontakt oczekując aż odbierze.

-- Louis coś się dzieje?

-- Nie, po prostu... chciałem usłyszeć twój głos -- po jego policzku spłynęła łza. Zakrył swoje usta dłonią.

-- Um... to miłe ale czy na pewno wszystko w porządku?

Louis przytaknął głową przypominając sobie, że chłopak tego nie widzi -- tak Harry -- powiedział słabo -- stęskniłem się za Tobą i chciałem Ci powiedzieć, że Cię kocham.

-- Oh, też się za Tobą stęskniłem. I też Cię kocham Louis -- między nimi była teraz cisza. Żadne nie miało odwagi się odezwać ale gdy Harry usłyszał płacz chłopaka zerwał się a równe nogi -- Lou, co się dzieję? Już do Ciebie jadę.

-- Nie! Zostań w domu Harry. Po prostu... mam chwilę załamania, wiesz? To nic takiego.

-- To nie jest normalne, że zaczynasz płakać.

-- Oj uwierz, że w naszym przypadku u mnie to jest normalne.

💙💚

Dodane: 25.10.18r.

Miłego dnia!

difficult love || l.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz