Lou, nie znam cię od wczoraj...

1.1K 99 17
                                    

-- Jadę -- podszedł do przyjaciółki i pocałował ją w czoło -- mam prośbę. Nie róbcie tego w moim łóżku -- zaśmiał się z dziewczyny -- ja rozumiem, że przyjechała mama Nialla i nie możecie nic teraz robić. Udostępniam wam swój dom na kilka godzin ale omijajcie miejsca jak moje łóżko, blad w kuchni i stół w jadalni. I jeszcze po sobie posprzatajcie -- założył buty -- ja muszę iść bo i tak jestem spóźniony.

-- Powiesz mi gdzie idziesz?

-- Na spotkanie, Bebe -- mruknął patrząc na nią. Nie chciał mówić, że idzie do Harry'ego zaraz byłoby tysiąc pytań i czułby się naprawdę niezręcznie -- nie patrz tak na mnie. Idę się uczyć do egazminu z Kate. Jejku -- westchnął -- poza tym wiesz, że odwołałem randkę z Jackiem i jest teraz na mnie zły. Jednak nauka jest dla mnie ważniejsza. Muszę iść -- pożegnał się z nią ponownie i szybko wszedł do auta. Poprawił swoje włosy w przednim lusterku i odpalił auto.

Spokojnie jechał pod adres jaki wysłał mu Harry i zdziwił się gdy zobaczył budynek gdzie mieli mieszkać razem zanim zaczęli myśleć o domku na przedmieściach.

Zagryzł wargę i wysiadł z auta. Szybko skierował się w stronę budynku. Było tutaj naprawdę ładnie. Mały plac zabaw, pełni zieleni i każdy miał kawałek swojego ogródka.

Podszedł szybko do drzwi i na całe szczęście wychodziły z nich dzieciaki to nie musiał dzwonić. Wszedł na właściwe piętro i zadzwonił dzwonkiem kilka razy -- mówiłem ci Gemma żebyś wszystko wzięła -- usłyszał krzyk byłego chłopaka i po chwili zobaczył go -- Louis!? -- krzyknął prawie podskakując i zakrywając swoje ciało.

-- Zmieniłem coś ostatnio w swoim wygladzie ale nie upodobniłem się do Gemmy -- zaśmiał się -- i nie masz czego ukrywać. Wszystko widziałem -- uśmiechnął się do pół nagiego chłopaka i wszedł do domu. Zagryzł wargę gdy poszedł za niego. Skłamałby gdyby powiedział, że nie spodobał mu się widok chłopaka z ręcznikiem owiniętym wokół pasa. Mokrymi włosami i ukazanymi tatuazami, które zawsze w jakiś sposób go kreciły.

-- P-pójdę się ubrać -- usłyszał po chwili -- sądzę, że tak będzie dobrze -- spojrzał się na niego -- tak, to będzie dobre wyjście -- mruknął i pobiegł szybko do pokoju.

A Louis nie byłby Louisem gdyby nie spojrzał za Harry'm -- zapomnij -- szepnął do siebie -- nic nie będzie, ogarnij się ćwoku -- mruknął gdy w jego głowie zaczęły pojawiać się różne myśli o powrocie do Harry'ego a co gorsza w różnych scenach w roli głównej -- zostaw to sobie na wieczór -- zaśmiał się do siebie samego.

-- Coś mówiłeś? -- usłyszał po chwili i spojrzał w stronę głosu. Harry był już na całe szczęście ubrany. W luźną koszulkę, którą kiedyś kupili razem i szatyn pomyślał o tym, że zrobił to specjalnie. Miał też czarne dresy i do tego bandame na głowie, którą tylko dawała mi uroku.

-- Śpiewałem -- szepnął -- piosenkę -- dopowiedział -- idziemy odrazu malować pokój czy jednak zaplanowałeś coś innego?

-- Zrobię nam herbatę i pójdziemy malować. Za godzinę zejdę i skończę robić obiad -- uśmiechnął się do niego -- z cytryną i imbirem?

-- Oczywiście -- skinął głową i usiadł na krześle przed wyspą -- ładnie tu.

-- Wiem -- patrzył się na niego cały czas gdy ten rozglądał się po pomieszczeniu -- razem je wybraliśmy -- mruknął cicho i zaczął przygotowywać herbatę.

Zamienili się rolami i Louis mógł dokładnie przelustrowac twarz Harry'ego. Rysy jego twarzy stawały się coraz bardziej wyraźniejsze, usta nadal miały ten sam namiętny i intensywny kolor a oczy nie traciły blasku, mimo wielu złych wspomnień. Po prostu Harry był, jest i będzie dla niego idealny w każdym skrawku jego ciała.

difficult love || l.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz