Zapisek 37

3.3K 430 45
                                    

Przede mną najtrudniejsze zadanie.

Na moje nieszczęście, mama postanowiła dzisiaj zostać w domu. Do końca miałem nadzieję, że powiadomię ją przelotnie, o całym wyjeździe, jednak ona nie jest zajęta. Dokładnie słyszę, jak przystojny prezenter przedstawia nowinki z całego świata, a ona komentuje negatywnie lub nie każdą z nich.

Czuję, jak przez moje ciało przechodzą dreszcze, a warga, którą zdenerwowany przygryzam, zaczyna nieprzyjemnie pulsować. Tak bardzo się stresuję. Boję się, że zacznie na mnie krzyczeć, nazywać niezdecydowanym, niestabilnym w swoich słowach bachorem.

Że znowu zaciśnie na mnie swoje palce.

To boli i będzie bolało za każdym razem. I choć mój żal ulatuje niemal natychmiast, to wspomnienia wracają. One nigdy nas nie opuszczają. Nigdy nie pozwalają na dalsze spokojne życie.

Nigdy nie odpuszczają, dopóki człowiek się nie zrujnuje. Dopiero wtedy zaczynają być łaskawsze.

Moja mama nie zdaje sobie nawet sprawy, jak jej krzyki odbijają się w mojej czaszce podczas koszmarów, jak jej dłonie ranią moją skórę podczas napadów złości.

Jak jej oskarżycielski, zniesmaczony wzrok z każdą chwilą, coraz bardziej wierci dziurę w moim sercu.

Jesteś tak nieświadoma mamo, tak zagubiona, tak daleka od zrozumienia mnie. Przepraszam, ale sama wplątałaś się w mój emocjonalny labirynt. Nie zachęcałem cię do tego.

Przepraszam, że tak się potoczyło.

Przepraszam.

Proszę, byś choć teraz okazała trochę łaski. Nie potrzebuję jej wiele, naprawdę.

Proszę, mamo.

Taehyung wziął głęboki oddech i odłożył na biurko kartkę, palce obydwu dłoni splatając ze sobą. Przez chwilę jedynie wpatrywał się w dębowe drewno swoich drzwi.

-Nie masz czego się bać- powiedział pod nosem i z urywanym oddechem oraz przyspieszonym tętnem rozplótł palce, jedną z dłoni kładąc na klamce.- Musisz być straszniejszy niż cały świat.

Drzwi bezdźwięcznie odpuściły. Taehyung wyszedł z pokoju i zaczął stawiać niewielkie kroki w stronę salonu. Z każdym kolejnym, czuł, jak jego silna wola ustępuje, a na jej miejscu pojawia się przerażenie. Jego strach był tak wielki, że pociemniało mu przed oczami, a nogi same zaczęły się pod nim uginać.

-Nie dać się zastraszyć- warknął do siebie i zacisnął zęby.

Wewnętrzna walka targała nim we wszystkie strony. Ciągnęła za włosy, zaciskała na sercu, wbijała kolce w umysł, osłabiała wszelkimi sztuczkami organizm.

-To tylko rozmowa- zapewniał siebie dalej i wyciągnął przed siebie rękę, uczepiając się nią o drewnianą framugę.

I gdy przekroczył próg salonu, wszystko zniknęło.

Pani Kim siedziała na kanapie i powoli przeżuwała owsiane ciastko, sięgając do czerwonej miski, by zabrać się za następne. W jej oczach odbijał się ekran włączonego telewizora. Zamiast niebanalnego prezentera, na temat mody wypowiadała się teraz urokliwa Koreanka.

-Mamo...

Kobieta odwróciła wzrok ku synowi i uśmiechnęła się z czułością, połykając słodycz. Odsunęła się na bok i poklepała miejsce obok siebie.

-Chodź słońce- blondyn niepewnie spełnił jej prośbę i usiadł, od razu spuszczając głowę.

Pani Kim przyglądała się mu smutnym wzrokiem. Zauważyła, że jej syn starał się zachować jak największy odstęp od niej. Zmarszczyła nos, czując nieprzyjemne ukłucie w sercu.

-Chciałbyś mi coś powiedzieć?- spytała lekko drżącym głosem i chrząknęła, pozbywając się chrypki.

Taehyung przygryzł dolną wargę i zacisnął dłonie na materiale swoich spodni. Nie miał odwagi spojrzeć w oczy matki, a co dopiero wypowiedzieć choć jedno słowo.

Znów czuł się bezbronny i bezsilny.

-Domyślam się, że tak- kobieta przybliżyła się do syna i położyła dłoń na jego ramieniu. Całe ciało blondyna się spięło, a on zacisnął powieki.- Ja też muszę ci coś powiedzieć, skarbie...

Pani Kim wzięła głęboki oddech i uśmiechnęła się z rodzicielską delikatnością.

-Wiesz, ostatnio ja i twój ojciec mocno się pokłóciliśmy- zaczęła spokojnym głosem.- Dlatego, tak często jestem w domu. Potrzebowaliśmy odpoczynku od siebie. Choć może, to ja potrzebowałam czasu, by wszystko zrozumieć.

Pani Kim pogłaskała blond kosmyki Taehyunga, który spod grzywki zaczął się jej przyglądać.

-Twój ojciec kazał mi się ogarnąć. Zarzucił mi, że jestem zbyt wybuchowa i jedynie cię ranię- powoli pokiwała głową, jakby w zadumie.- Odpowiedziałam mu  krzykiem. Jego słowa wywołały obronną reakcję mojego organizmu. Nie chciałam przyznać się do błędu. Dobrze wiesz, jak trudno jest to zrobić ludziom.

Taehyung uniósł twarz i wpatrywał się w oczy matki.

-Ale zaczęłam o tym myśleć. O tobie, o tym co robiłam. Obejrzałam parę programów, poczytałam kilkanaście artykułów o dzieciach takich, jak ty i rodzicach, zachowujących się, jak ja- przełknęła ciężko ślinę i starła uciekającą łzę.- O wszystkich terapiach, szantażach, rozładowywaniach emocji, o radykalnych metodach. Czytałam też wypowiedzi rodziców na temat ich pociech. Ich słowa były krzywdzące, raniły te dzieci tak bardzo, że te targnęły się na swoje życie, zamykały jeszcze bardziej. Czuły się odrzucone, niezaakceptowane przez cały świat. I wiesz co wtedy pomyślałam?

Kim pokiwał przecząco głową, ignorując spływające po jego policzkach łzy.

-Że to wszystko jest głupie. Że ja byłam głupia. Że to wszystko, względem ciebie było złe, że...- przerwała, by wziąć oddech.- Że ja też byłam tyranem dla ciebie.

Blondyn zamrugał kilka razy i poczuł, jak jego dolna warga zaczyna drżeć.

-M-mamo...

-Ja przepraszam, Tae- przerwała mu i zamknęła w żelaznym uścisku, cicho szlochając.- Nie byłam twoją pomocą, tylko utrapieniem, ja...

-P-przestań- wyszeptał stanowczo, mocno obejmując kobietę.- J-jest dobrze.

-Chciałam ci o tym już wcześniej powiedzieć- mówiła dalej, ignorując słowa syna.- Ale gdy weszłam do pokoju, ty już spałeś. Zauważyłam torbę, była pełna. C-czy ty chciałeś ode mnie uciec?

Taehyung zaśmiał się krótko i zaprzeczył ruchem głowy.

-Pamiętasz o szkolnej wycieczce?- spytał cicho, układając czoło na jej ramieniu.- Bo, ja jednak chcę jechać...

Pani Kim zachichotała przez łzy i mocniej go wtuliła.

-Jestem taka dumna Taeś, taka szczęśliwa- zaczęła się delikatnie kołysać, a na jej ustach wykwitł szczery uśmiech.- Czy to sprawka twojego przyjaciela?

Pytanie zawisło w powietrzu, a odpowiedzi nie udzieliły słowa, tylko czerwone od zawstydzenia uszy chłopca.

Tego popołudnia łzy odbudowały i zapieczętowały najważniejszą z więzi.

Więź pomiędzy dzieckiem, a matką.

Thorns | Taekook✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz