Zapisek 49

3.3K 375 92
                                    

Blondyn powoli stawiał kroki w kierunku drzwi, bojąc się, że wraz z jego wyjściem, niegroźna nieśmiałość, zmieni się w opryskliwą niechęć i rozdrażnienie. Że, gdy tylko postawi swoje stopy na ziemi, wszystko minie, rozpryśnie się, a to, co zostało uzyskane, znów zabiorą mroki przeszłości.

Że spojrzenia go przytłoczą, wtrącając w niekończący się krąg zawiedzenia i nadziei.

Zdawał sobie sprawę, że ten Taehyung, którym był jeszcze parę tygodni temu, usunął się już w cień. Dał się pożreć zapomnieniu. Lecz, przecież, nic nigdy nie ginie w pełni. Zawsze może pojawić się coś gorszego, niszczącego szybciej, niż jego poprzednik.

Taehyung nie chciał poznać tej bezimiennej, mrocznej strony.

-Lubisz truskawki?- spytał niespodziewanie Jeon, kiedy blondyn miał stawać na pierwszym schodku.

Z początku, nastolatek spojrzał na niego z nierozumnym wyrazem. Ciemne oczy wyszukiwały w przystojnej twarzy bruneta podstępu, kolejnej gierki, ale nie zauważając nic niepokojącego, siedemnastolatek skinął głową.

-Są moją małą obsesją- przyznał szczerze, a uśmiech, jakim obdarzył Jeona, był wypełniony z lekka udawaną ulgą. Tak naprawdę, z każdą chwilą, kiedy promienie słońca coraz nachalniej zaczęły padać na jego twarz, czuł niepokój.

Paraliżujące przeczucie, że zaraz nastąpi przełom.

Zaskoczył z gracją na ziemię i uniósł twarz, by ze zdziwieniem ujrzeć, jak uczniowie przerywają swoje dotychczasowe rozmowy i odwracają się w jego stronę. Nawet nastolatkowie, którzy odeszli dalej, zbliżyli się ku blondynowi, tworząc przed nim półkole.

Wszystkie pary oczu ze spokojem wpatrywały się w jego osobę, mając zupełnie gdzieś torby leżące im pod nogami i śpiew ptaków, wydobywający się z okolicznych drzew. Ich usta były wykrzywione w najdelikatniejsze uśmiechy, na jakie potrafili się zdobyć, a ich nieśmiałość pozostwała na swoim miejscu, w ciemnych taflach, które swoją uprzejmością peszyły Kima.

Taehyung nieświadomie cofnął się o krok, uginając pod natłokiem całokształtu, jakim został obdarowany.

-Teraźniejszość- usłyszał za sobą ciepły, uspokajający szept i poczuł dłoń w okolicach swojej łopatki, która popychała go do przodu.

Gdzieś w tłumie tych dwudziestu paru osób, ktoś odchrząknął i przecisnął się na przód, by stanąć twarzą w twarz z zdezorientowanym blondynem.

Chłopak był od niego wyższy o głowę, jego oczy miały kolor gorzkiej czekolady. Pełne usta uniesione były w przyjacielski uśmiech, a pewność siebie unosiła się nad nim razem z zapachem ostrej wody kolońskiej.

-Najpewniej nawet nie wiesz, jak mam na imię, Taehyung- przemówił do niego głosem spokojnym i nad wyraz głębokim.- Oraz nie wiesz o mnie nic. Oceniasz mnie w swojej głowie, ale nie dzielisz się przemyśleniami z nikim, ani nie mówisz ich głośno. Na pewno też nie skreślasz mnie od razu i nie przypisujesz żadnej grupie społecznej. Nie robisz tego, ponieważ mnie nie znasz.

Tu zrobił krótką przerwę i westchnął z lekkością.

-My również cię nie znaliśmy, a jednak ocenialiśmy, szydziliśmy i przekreślaliśmy z każdym rzuconym na ciebie spojrzeniem. Nie wiedzieliśmy nic i nie pragnęliśmy niczego odkryć- wskazał dłonią na stojących za nim uczniów.- Bardzo cię zraniliśmy i pewnie trwałoby to dalej, gdyby nie Jungkook. To on pierwszy nas skrytykował i być może, otworzył oczy.

Chłopak posłał ciepłe spojrzenie, stojącemu za Kimem brunetowi i powrócił wzrokiem na siedemnastolatka.

-Najprawdopodobniej jest już za późno, ale chcieliśmy cię przeprosić- ciemnowłosy spuścił głowę i ukłonił się, a zaraz po nim, ku przerażeniu blondyna, zrobiła to też reszta.- Za wszystko co się stało i co mogło się stać. Wybacz, Taehyung.

Kim przełknął ciężko ślinę, czując, jak w kącikach jego oczu zbierają się łzy. Cała gorycz ulatywała z uchylonych warg wraz z nieregularnym oddechem. Serce blondyna przyspieszyło, widząc kłaniających się przed nim uczniów.

To było tak niepoprawnie satysfakcjonujące.

-P-przestańcie- wyszeptał cicho i niewiele myśląc, wyciągnął przed siebie dłoń, unosząc nią twarz swojego wcześniejszego rozmówcy.- N-nie spuszczajcie głów.

Jednak nikt go nie posłuchał i jedynie wyższy od niego chłopak wyprostował się i wziął jego dłoń w tą swoją, sprawiając, że znów wstrzymał oddech.

-Zgoda?- spytał w końcu Koreańczyk, a gdy Taehyung odpowiedział twierdzącym skinieniem głowy, uścisnął jego dłoń i posłał onieśmielający uśmiech.

Blondyn niemal od razu go odwzajemnił, przyprawiając osobę stojącą z tyłu o głośne zgrzytanie zębów i agresywne poruszenie krwistoczerwonej czupryny.

»«

Brak weny, to dno.

Thorns | Taekook✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz