Zapisek 66

2.7K 369 15
                                    

Szum wiatru, echo rozmów i stukot butów, było mieszanką rozbrzmiewającą w całym korytarzu. Taehyung szedł powoli, nie przejmując się lodowatymi kropelkami skapującymi z mokrych włosów wprost na odsłoniętą skórę karku i szyi. Spokojny, wręcz rozluźniony wzrok wbijał w każde mijane drzwi, z dziwną ekscytacją oczekując zobaczenia tych właściwych. Stres zatuszował w zaciskujących się na materiale koszulki palcach i uniesieniu warg w niezbyt wiarygodny, pewny uśmiech.

W głębi, był jednym, wielkim mętlikiem, a depczący mu po piętach cień, tylko pogarszał całą sytuację.

Kim wzdrygnął się, kiedy wraz z złapaniem przez niego klamki, na dworze rozbrzmiał głośnym grzmot. Przełknął ślinę i nacisnął metalowy zawijas, przypominający wydłużoną ślimaczą skorupę, ze spuszczoną głową wchodząc do srodka. Nie musiała nawet jej unosić, by widzieć, że w pomieszczeniu znajduje się jeszcze jedna osoba.

Odurzający zapach unosił się w powietrzu, bez ostrzeżenia atakując każdy zmysł sparaliżowanego licealisty. Ostry, intensywny i zaskakująco ciężki narkotyk wpadł do nozdrzy blondyna, powodując, że cała odwaga uciekła wraz z wydychanym powietrzem, a chłopak poczuł, że już od początku nie panuje nad sytuacją. Każdy scenariusz wymyślony w jego głowie, właśnie zmieniał treść, co parę sekund inscenizując zupełnie inne, rozgrywane sceny.

Uniósł w końcu twarz i spoglądnął na stojącego przed oknem bruneta, od którego biło zimne, bezuczuciowe opanowanie. Ciemne oczy miał wpatrzone w szybę, a błyskawice malujące się na ciemnoszarym niebie, odbijały się w jego źrenicach. Wyglądał, jakby nawet nie zwrócił uwagi na przybyłego blondyna.

-Jungkook- powiedział przez zaciśnięte gardło, cicho zamykając za sobą drzwi. Widząc, że nie nastąpiła żadna reakcja, odchrząknął.- Jungkook...?

Niewzruszony Jeon nie ruszył się nawet o milimetr, a Kim ledwo zauważył unoszenie jego klatki piersiowej. Wyższy wydawał się zastygły i poważny.

Wydawał się zupełnym przeciwieństwem siebie.

-J-ja- Taehyung zrobił dwa kroki w jego stronę i zaniemówił, czując ostry ból w środku czaszki. Uschnięty, drapiący głosik przemówił do niego nierozumnie, a jego mięśnie spięły się, chcąc cofnąć się o krok. Koreańczyk czuł, jak zewsząd zalewają go myśli, pokazując swój najmocniejszy arsenał. Zamknął oczy, by zaraz szeroko je otworzyć i zamiast się cofnąć, zmniejszyć odległość pomiędzy nim, a brunetem, bez uprzedzenia się do niego przytulając.- Przepraszam...

Dokończył z trudem, mając twarz wetkniętą w zagłębieniu szyi wyższego, a palce mocno trzymające się miękkiego materiału. Na ustach Jungkooka pojawił się szczęśliwy uśmiech, niewidoczny dla wtulającego się nastolatka.

Taehyung doskonale słyszał, jak jego serce zaczęło szybciej bić, gdy poczuł na dole swoich pleców znajome dłonie, a muskularniejsze ciało, samo przyciągnęło go bliżej, zamykając w przyjemnie ciepłej pułapce. Doskonale słyszał, jak do jego organu dołącza także ten drugi, znajdujący się w klatce Jeona.

Doskonale słyszał, jak obydwa dostosowują do siebie swój rytm, by razem stworzyć nierozerwalną jedność.

-Powoli je pokonujesz- odezwał się w końcu ciemnowłosy, nie mogąc powstrzymać łagodnego chichotu, cisnącego mu się na usta.- Jestem dumny, Taehyungie.

Uścisk mniejszego nagle zależał, by chłopak niechętnie odsunął się trochę od rówieśnika. Uniósł oczy, zatapiając się w ponownie kawowej barwie i po paru dobrych sekundach, zdołał coś powiedzieć.

-Musimy porozmawiać. Ty, musisz w końcu odpowiedzieć- jego twardy ton ponownie spowodował niekontrolowany wyszczerz u bruneta, który z całych sił starał się wrócić do swojego wcześniejszego opanownia.

-Więc pytaj, Taeś.

Thorns | Taekook✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz