-Pamiętaj o kremie w razie, gdybyś chciał się opalać- Pani Kim spojrzała na siedzącego obok syna.- Masz strasznie bladą skórę i później możesz płakać z bólu.
Taehyung uśmiechnął się pod nosem i pokiwał głową. Od paru minut wysłuchiwał różnych rad swojej matki. Kobieta wydawała się strasznie przejęta wyjazdem swojego syna, choć ten nie był już małym dzieckiem.
-Rozmawiałaś z tatą?- spytał cicho, niepewnie unosząc wzrok.
Odetchnął z ulgą, widząc, jak na ustach Koreanki wykwita piękny uśmiech.
-Między nami jest w porządku, słońce. Dobrze, że twój ojciec ma do mnie tyle cierpliwości!
Kobieta zachichotała i włączyła kierunkowskaz, wyprzedzając guzdrzący się samochód.
Blondyn wbił w nią spojrzenie, badając wszystkie szczegóły, które mógł dostrzec w jej profilu. Jego matka wydawała się młodsza, o wiele młodsza od kobiety, którą była przed ich wczorajszą rozmową. Zmarszczki, które zdobiły jej skórę pod oczami, jakby złagodniały, a niezdrowe sińce zniknęły. Twarz pani Kim promieniała.
-Coś nie tak?- Azjatka odwróciła twarz ku synowi i lekko ją przekrzywiła, zachowując swój uśmiech.- Coś cię trapi?
Chłopak uciekł przed jej spojrzeniem, obracając się w kierunku szyby. Widząc za nią rozciągający się, zielony park, nagle zdał sobie sprawę, że nie pozostało mu już wiele czasu.
-To wczoraj... Dlaczego tak nagle?- nastolatek spuścił głowę, kuląc się na siedzeniu.- Uważasz, że już nie jestem nienormalny? D-dlaczego...?
Kobieta zacisnęła palce na kierownicy i wjechała na podjazd szkoły. Gdzieś w tle rozbrzmiewały śmiechy podekscytowanych prawie dorosłych i odgłosy włączonych silników.
Pani Kim uśmiechnęła się, obracając głowę w jego stronę i cicho westchnęła, wyciągając przed siebie dłoń. Zahaczyła delikatnie palcami o jego brodę, by i on spojrzał na nią.
-Tak naprawdę, ty nigdy nie byłeś nienormalny. To wszystko działo się w mojej głowie. To twoje zamknięcie, nieufność, brak znajomych. Przez to wszystko, ten pieprzony głos tam w środku, zarzucił mi bycie złą matką. A ja nie chciałam nią być- Azjatka zaśmiała się drwiąco, jakby z kpiną myśląc o swojej osobie.- Ta cała terapia była ukojeniem dla mnie, nie dla ciebie. Dawała mi to głupie przeczucie, że robię co w mojej mocy. Że zostaniesz wyleczony, choć nie targa tobą choroba.
Koreanka pogłaskała go z czułością po policzku, kątem oka spostrzegając, że ktoś zbliża się do ich auta.
-Dotarło to do mnie, gdy zobaczyłam rumieńce na twoich policzkach i ten błysk w oku. Potem poznałam Jungkooka. Uświadomiłam sobie, że twój obraz, jaki stworzyłam w swojej głowie, jest zupełnie inny. Że ty też odczuwasz i potrzebujesz bliskości, a nie krzyków.
Kobieta zmierzwiła mu włosy, przekazując zza jego karku subtelny znak.
-Dlatego też postanowiłam zakończyć moją dziecinadę i być prawdziwą matką, a nie kimś, kto przyniesie ci jedynie traumę.
Taehyung wyszczerzył zęby w tak szerokim uśmiechu, że kobieta wstrzymała oddech. Po chwili poczuła lekkiego całusa, złożonego na jej policzku, przez łapiącego za klamkę chłopaka.
-Dziękuję- powiedział tylko blondyn i odwrócił się w kierunku szyby, o mało nie dostając zawału, gdy jego oczy spotkały się z tymi przerażająco jasnobrązowymi.
Jungkook wpatrywał się w niego z taką uroczą intensywnością, że policzki chłopca od razu pokryły czerwone rumieńce, a gdzieś z boku, pani Kim zachichotała pod nosem.
CZYTASZ
Thorns | Taekook✔️
FanfictionZeszyt zagubionego w swoich myślach Taehyunga, dla którego Jungkook jest nieosiągalną ostoją. Diary, School!au, fluff, angst, Top!jk