Płomień ogniska wystrzeliwał w górę, malując na młodych twarzach niesforne cienie, cały czas zmieniające swoje położenie. Raz przybierały one postać głębokich szram, by zaraz robić za ekscentryczne rumieńce, a następnie pokrywać już jedynie tafle najróżniejszych odcieni brązu, tworząc na nich niespotykaną grę światła i mroku.
Taehyung z ostrożnym uśmiechem obserwował wykonujących dziwne ruchy do lecącej z głośnika muzyki nastolatków i cicho chichotał, zauważając krzywiącą się twarz Jungkooka, kiedy jego dłoń łapana była przez osoby, proszące go do otoczonego mrokiem nocy tańca. Gdy wrócił z Daehyunem, jedyne, wolne miejsce znajdowało się na ławce, stojącej naprzeciwko bruneta i mimo, że chłopak wykazywał chęci wyrzucenia kogoś ze swojego prowizorycznego siedzenia, Kim zdecydował się oddzielić ich ciała skuteczną, żarliwą barierą.
Zachować środki ostrożności.
Ciemne, pasma włosów Jeona falowały, unoszone lekkim, letnim powiewem, co jakiś czas opadając mu na oczy i zasłaniając całą widoczność. Blondyn wtedy wpatrywał się dyskretnie, jak dłoń z widocznymi przez otaczającą ich poświatę żyłami, unosi się i przeczesuje je do tyłu, tworząc niechlujny i abstrakcyjne seksowny nieład.
Sytuacja sprzed dwóch godzin krążyła mu po głowie, mieszając zażenowanie, ciekawość i niedosyt w jedną całość. Taehyung czuł się pozlepiany z różnych odłamów, zaczynając od tych szarawych, po mieniące się brokatową fikuśnością. Czuł, że równowaga w jego postrzeganiu waha się i jest u schyłku totalnego przechylenia.
Czuł, że nowe, towarzyszące mu uczucie z pokoju, zwiastuje przełom.
Nie wiedział jedynie, czy ma być on pozytywny, czy zaprzepaszczający wszystko.
Taehyung odwrócił wzrok od zarysu tańczącej obok Chaeyoung i z przyzwyczajenia spojrzał na Jeona. Ich oczy się spotkały, jakby obydwa zmysły połączone były niewidzialną nicią. Nie było to dla nich zaskoczeniem. Przypadkowość stawała się rutyną. Stawała się codziennością.
Stawała się pożądanym aspektem w ich relacji.
Jungkook uniósł jeden kącik ust, a ułożenie płomienia sprawiło, że na połowę jego twarzy padł mrok, za to drugą oświetlając w całości. Kim odwzajemnił gest, przekrzywiając głowę w prawą stronę. Melodia z każdą chwilą stawała się wolniejsza, gdzieś z mroku, ktoś zagwizdał, kiedy para nastolatków obdarzyła się niezobowiązującym pocałunkiem, jednak dla Taehyunga nie miało to znaczenia.
Nic nie miało znaczenia, gdy zatracał się w kawowych, wpatrzonych tylko w niego oczach.
W takich chwilach, jego tęczówki zawsze zachodziły dziwnymi, niespływającymi łzami zachwytu, usta delikatnie się rozchylały, a myśli odpływały najczęściej w kierunku bruneta. Według Jungkooka, to było urocze.
Schlebiająco rozkoszne.
Taehyung zmarszczył brwi, zauważając, jak Jeon kiwa swoją głową w kierunku naturalnego parkietu i zabawnie zaczyna szczerzyć swoje zęby, wysyłając mu bezgłośną propozycje. Szybko pokręcił przecząco głową, lecz to zachęciło do działania bruneta, który wstał ze swojego miejsca i przechodząc przez ławkę, zaczął iść naokoło w stronę starchliwego blondyna.
-Mogę prosić pana do tańca?- spytał wyższy, wystawiając do spiętego, ukradkiem patrzącego na niego Kima dłoń.
Siedemnastolatek zacisnął usta, aby nie roześmiać się przez formalność jego wypowiedzi i wyciągnął rękę, by pacnąć nią tą Jeona, lecz zamiast tego, jego nadgarstek został złapany i umieszczony w żelaznym uścisku.
-Nie przyjmuję odmowy.
Jungkook obdarzył go nieznoszącym sprzeciwu, ale łagodnym spojrzeniem i pogłaskał jego skórę kciukiem, aby po chwili, w niespiesznym tempie, wkroczyć w nieoświetloną ogniskiem, a blaskiem księżyca strefę. Muzyka ozdobiona w klawisze pianina, dźwięki fletów i wstawki elektronicznej obróbki oraz damskiego, głębokiego głosu, dotarła do ich uszu, powodując dwie sprzeczne reakcje. Wyższy westchnął, przymknął oczy i rozluźniając wszelkie mięśnie, zaczął znieznacznie kołysać się do dość spokojnej melodii, za to blondyn stał, jak kłoda i starał się dostrzec jakikolwiek szczegół na jego twarzy.
-Jungkook, j-ja nie umiem- powiedział, gdy przez jakiś czas, pomiędzy nimi panowała cisza, a jedynym odgłosem była lecąca kompozycja.
Taehyung szarpnął z żałosną niechęcią swoją ręką, pragnąc wrócić do jasnego kręgu, pozostawionego za nim. Sytuacja, w jaką wtrącił go Jungkook, wydawała mu się zbędna. On nie miał talentu tanecznego, nie miał poczucia rytmu.
On nigdy nie tańczył z kimś.
-Ty po prostu tego nie czujesz- kawowe oczy z widocznym rozleniwieniem spojrzały w te jego. Delikatny sposób, w jaki poruszał się do tej pory, zmienił się w bardziej ruchliwy i płynny chłód, a druga dłoń spoczęła na lewym nadgarstku blondyna.- To nic trudnego, kiedy wykazuje się choć trochę uczucia, uwierz mi.
Ciemnowłosy uniósł bezwiedne ręce Taehyunga, położył je na swoich ramionach i posłał usatysfakcjonowany uśmiech niższemu, czując, jak ten splata palce na jego karku. Postąpił jeden krok do przodu, przenosząc swoje dłonie najpierw w okolice jego żeber, by potem zsunąć je aż do subtelnej talii, na której zacisnął swoje paliczki.
-I daj mi się poprowadzić- wyszeptał z czułością, wypełniając tym samym Taehyunga zaufaniem, ciepłem i stadem drobniutenkich, łaskoczących jego serce motylków, wylatujących, z każdym cisnącym mu się na usta westchnięciem.
Jungkook nie widząc już sprzeciwu, przyciągnął go bliżej siebie i oparł czoło o te jego, tym razem poruszając się w bok, tył i przód. Drobniejsze ciało balansowało razem z nim, próbując powtórzyć sekwencję niezbyt skomplikowanych kroków. Za każdym razem, gdy Kim niefortunnie stawiał stopę, depcząc palce ciemnowłosego, ten parskał cicho, owiewając policzki i wargi blondyna chłodnym oddechem.
-Jest coraz lepiej, Taehyungie.
Jeon pochwalił go i przyjechał dłonią po jego boku, wykonując żywszy ruch, który instynktownie zawtórował mu siedemnastolatek. Do przylgniętej, do siebie skórze, dołączyły również koniuszki nosów, pocierając o siebie z dziecinną fascynacją.
Taehyung nagle poczuł, jak jego noga potyka się o leżącą na trawie przeszkodę, a ciało mimowolnie przechyla się do tyłu, spodziewając się upadku. Jego tętno przyspieszyło, palce same się rozplątały i oczy zamknęły, lecz zamiast runąć na ziemię, w porę zdołał się zorientować, że po prostu jest odchylany do tyłu, a za domniemaną gałązke, robi taktycznie podstawiony but wyższego licealisty.
-I spektakularne zakończenie- Jungkook błysnał zawadiackim uśmiechem i na nowo przyciągnął go do siebie, by nastolatek mógł stanąć na prostych nogach.- A nie mówiłem, że sobie poradzisz, mój partnerze?
Obraz księżyca odbijał się od jego źrenic, tworząc efekt większych i jednocześnie zjawiskowo magicznych oczu, w które zapatrywał się Kim, powoli normując swój przyspieszony oddech. To wszystko się w nim kumulowało, ten dotyk, to spojrzenie, ta bliskość, ten krótki taniec i pewność w każdym najmniejszym geście. To wszystko tworzyło hipnotyzujący mix.
To wszystko sprawiło, że Taehyung malał, roztapiał się i potrzebował coraz więcej. Łaknął czułości. Pragnął uwagi.
Oczekiwał miłości.
Ułożył swoją bladą dłoń na policzku Jungkooka i ostrożnie go pogłaskał, jakby się bał, że to, co robi, może zostać odczytane jako niepoprawne. Brunet na jego dotyk, zmniejszył swój uśmiech i z ciekawością czekał, aż drżące od nadmiaru emocji opuszki blondyna, prawie niewyczuwalnie zaczną badać jego skórę. Gdy dotarły w okolice jego brody, złapał za nie i podsunął je do ust, finezyjnie muskając wierzch jego dłoni, cały czas utrzymując z kim kontakt wzrokowy, zakłócany przez otaczającą ich ciemność.
-Zgadnijcie, kto przyszedł?!
Głośny krzyk wybudził z omamu Taehyunga, który pokręcił głową, wyrwał się i odsunął, jak oparzony od Jeona, aby odwrócić twarz w stronę oświetlonego ogniskiem Jongina. Wysoki Koreańczyk trzymał w górze reklamówkę i delikatnie nią potrząsał, powodując, że umieszczone w niej butelki, zaczęły się o siebie obijać.
CZYTASZ
Thorns | Taekook✔️
FanfictionZeszyt zagubionego w swoich myślach Taehyunga, dla którego Jungkook jest nieosiągalną ostoją. Diary, School!au, fluff, angst, Top!jk