*Narrator*
Chociaż minął już tydzień, to nic ciekawego się nie wydarzyło, oprócz tego, że pewne ludzie cały czas gdzieś znikali, ale nikt tego jeszcze niestety nie zauważył. Tak samo było i dzisiaj jako owa trójka przeniosła się do Mrocznego Pałacu, gdzie czekał ich dziadek Gallert Gridenwald. Gdy tylko się z nim przywitali, od razu opowiedzieli, co się dzieje w Hogwarcie. W jakim są domu, kto dołączył i jacy są nowi dyrektorzy. Na koniec poinformowali od razu, że za dwa dni ma się już odbyć pierwsze wyjście do Hogsmeade, co bardzo ucieszyło Gallerta i od razu zaczął wprowadzać jeden ze swoich planów związanym z atakiem na Hogsmeade. Nie wiedząc, czemu co niektórzy już mieli jakieś dziwne przeczucia, że coś może pójść nie tak.
Po skończonej rozmowie młodzież wróciła do Hogwartu, gdzie od razu udali się do Wielkiej Sali na lunch, ale nie zauważyło, że pewni bliźniacy widzieli, jak ci znikali i po jakimś czasie wrócili. Już jutro o tym również miała być poinformowana reszta.
*Pov. Harry'ego*
Dzisiejszy dzień mijał mi, Scottowi i Ronowi bardzo szybko. Na tę chwilę mój ojciec chrzestny niczego ciekawego mnie nie nauczył. Ale co się dziwić, jak zaklęcia mi naprawdę bardzo łatwo wychodziły?
Po powrocie do rodzinnej posiadłości od razu udałem się w stronę salonu, gdzie znajdowali się moi rodzice i ciotki. Po przywitaniu się z nimi moja rodzicielka poinformowała mnie, że za chwilę zostanie podany obiad.
Po skończonym posiłku wraz z innymi wróciłem do salonu. Tam poinformowałem swoich rodziców, że w sobotę idę do Hogsmeade. Na co ci już zaczęli mi życzyć miłej zabawy, ale naszą miłą sielankę popsuł dzwonek do drzwi. Okazało się, że był to mój dobry przyjaciel Oliver Wood. Co mnie mile zaskoczyło. Okazało się, że Wood ma do mnie pewną sprawę i chciał porozmawiać na osobności. Dlatego też przenieśliśmy się do Miodowego Królestwa, aby móc ze spokojem porozmawiać.
Po dotarciu na miejsce i zamówieniu sobie piwa kremowego rozpoczęła się rozmowa.
Harry: No powiesz mi w końcu, co cię do mnie sprowadza?
Olivier: Mam do ciebie pewną sprawę.
Harry: Jaką?
Olivier: Jak na pewno wiesz, jestem kapitanem Harpii.
Harry: Wiem to, ale nie rozumiem, co ja mam z tym wspólnego?
Olivier: Chodzi o to, że nasz Szukający niespodziewanie odszedł, a zbliża się najważniejszy i największy Światowy Turniej i potrzebujemy kogoś na jego miejsce.
Harry: Jak ja dobrze rozumiem, chcesz, abym ja nim został?
Olivier: Dokładnie Harry.
Harry: Ale ja teraz się szkolę na aurora.
Olivier: Wiem to. Treningi byłyby w soboty. Jakbyś mógł pogadać z szefem aurorów i twoim nauczycielem, co cię szkoli, to może by się zgodzili.
Harry: No to spotkajmy się jutro w biurze aurorów o godzinie 16:00.
Olivier: Spoko. No to do jutra.
Harry: Poczekaj. Jeśli się zgodzę, to dopiero w niedziele przekażesz to Prorokowi Codziennemu.
Olivier: Ma się rozumieć.
*Pov. Jamesa*
Wraz z innymi nie mogłem się do czekać, aż mój pierworodny wróci, ponieważ byłem bardzo ciekaw, o czym rozmawiał z tym całym Woodem. Gdy w końcu drzwi się otworzyły to, zamiast ujrzeć swojego syna, ujrzałem Syriusza Blacka. A po chwili za nim stanął w końcu mój pierworodny. Po zajęciu przez nich obu miejsca, Harry opowiedział, co chciał od niego Wood. Ja wraz z innymi od razu zacząłem go namawiać, aby ten się zgodził. Na co ten, że niech nam już będzie i wszyscy razem udaliśmy się do jadalni na kolację.
*Narrator*
Następnego dnia po skończonym szkoleniu Harry wraz ze swoim kuzynem udał się na trening drużyny Harpii, gdzie miał odpowiedzieć Oliverowi, czy do nich dołącza. Nikt, oprócz jego rodziny nic o tym nie wiedział. Po dotarciu na miejsce kuzyni zajęli sobie wygodnie miejsca i zaczęli oglądać mecz. Po jakimś czasie, gdy trening się skończył, Harry podszedł do drużyny, aby oznajmić im o swojej decyzji. Jak się okazało, to wszyscy byli bardzo mocno ciekawi, jaka będzie decyzja. Po chwili odezwał się Harry, że się zgadza, ale będą musieli uwzględnić jego trening. Na co ci wszyscy przystali, a Harry udał się wraz z kuzynem z powrotem do posiadłości, gdzie czekała na nich reszta.
*Pov. Severusa*
Po skończonych lekcjach wraz z Justinem udałem się do posiadłości Malfoy'ów. Po zajęciu miejsc rozpoczęła się rozmowa. Od razu poinformowałem wszystkich, że w maju ma się odbyć pierwsza rocznica drugiej wojny. Gdy tylko to oznajmiłem, od razu przeszliśmy już na lżejsze tematy. Po jakimś czasie niestety wraz z Justinem musiałem wrócić do Hogwartu, ale byłem umówiony, że mam się tu wraz z innymi pojawić w sobotę. Po kolacji poinformowałem również o zbliżającym się spotkaniu młodzież.
CZYTASZ
Część I - Niespodziewany powrót Gellerta Grinldewalda (Zakończona)
Fanfictionmam nadzieje, że się spodoba