rozdział 44

66 11 0
                                    

*Pov. Ginny*

Już dzisiaj wracam do domu na święta. Na szczęście mogłam ze spokojem kupić prezenty, ponieważ mój chłopak w tym czasie miał zaliczenia jak wszyscy przyszli aurorzy i nie mógł mnie odwiedzić. Tak samo Scott swoją dziewczynę. Ale mieli na nas czekać dzisiaj na dworcu. Dlatego też po skończonym śniadaniu wraz z przyjaciółmi udałam się do powozu które miały zawieźć mnie i resztę na dworzec. W czasie podróży wraz z przyjaciółmi rozmawiałam ale niestety powóz się zatrzymał a ja musiałam z niego wysiąść i udać się do pociągu. Po zajęciu miejsca w przedziela pociąg ruszył przez całą drogę rozmawialiśmy o tym co będziemy robić w trakcie przerwy. W międzyczasie Neville wyznał nam, że się trochę obawia spotkania ze swoimi rodzicami. Ale na szczęście udało nam się go pocieszyć. 


*pov. Nevilla*

Trochę obawiam się spotkania z rodzicami. Ale moi przyjaciele mają rację na pewno nie będzie aż tak źle. Dlatego też po jakimś czasie przestałem o tym myśleć a dołączyłem do gry. Tak z przyjaciółmi byłem nią zainteresowany, że nawet nie zauważyliśmy jak dojechaliśmy na miejsce. I trzeba było wysiąść z pociągu. Po przywitaniu się z rodzicami przeniosłem się do rodzinnej posiadłości mając nadzieje, że wszystko będzie dobrze. 


*pov. Harry*

Gdy wraz z kuzynem i Hermioną pojawiłem się na dworcu to okazało się, że mamy jeszcze chwile. W tym czasie moja mama z ciociami miała przygotować obiad. Na szczęście już po chwili pojawili się również inni opiekunowie. A po nich pociąg. Gdy moja dziewczyna wraz z kuzynem i przyjaciółmi wysiadła to udawał się w moją stronę. Od razu przywitałem się ze swoją dziewczyną oraz kuzynem przenieśliśmy się za pomocą świstoklika do posiadłości. Gdzie czekał już na nas obiad. Po którym moja dziewczyna i Hermiona wróciły do posiadłości. A ja wraz z kuzynami i maluszkami udałem się na spacer.


*Narrator*

 W czasie gdy dzieci byli na spacerze to ich mamy pisały kilkanaście list związanych z zakupami. Dlatego też panowie byli tym faktem bardzo załamani. Po jakimś czasie młodzież wraz z maluszkami wróciła do posiadłości. Jak się okazało to chłopcy jak wracali usnęli. Ale co się dziwić jak cały czas chcieli chodzić i Harry wraz ze Scottem oraz z Samem nie mieli chwili spokoju. Gdy wszyscy zajęli miejsce, to zostało podjęte co każdy będzie miał zrobić. Nie za bardzo spodobało się to Jamesowi, Jeremiemu, Syriuszowi i Remusowi ale tego na szczęście nie pokazali. Bo wiedzieli co ich by czekało. Po jakimś czasie chłopcy się obudzili i chcieli zwróci na siebie uwagę własnych ojców. Co im dobrze poszło, ponieważ Marcus aby oznajmić, że już nie śpi to zbił szklankę. Trójka ojców od razu podeszła do wózków i wyciągnęła synków. Gdy z nimi usiedli na tapczanie to ci zaczęli się im wyrywać aby chodzić. Takim sposobem była trójka Huncwotów musiała chodzić tam i z powrotem. Dopiero po godzinie im się to znudziło i zaczęli się bawić a James, Syriusz i Remus odetchnęli, że mają spokój. Ale tylko przez chwilę, ponieważ Harry ich załamał z tekstem, że kolejni są w drodze. Dlatego też spojrzeli się na niego spod byka. Ale to przemilczeli. Potem wszyscy udali się do swoich pokoi spać.


*pov. Sama*

Gdy z kuzynem i bratem zjadłem śniadanie to udałem się do sklepu bliźniaków aby pomóc ich przy wykładaniu towaru. Na szczęście szybko się tym uporaliśmy i mogliśmy otworzyć sklep. Ale nie zostaliśmy tam zbyt długo, ponieważ bliźniacy podjęli, że sami dadzą sobie radę a po chwili pojawiły się również Kattę i Angelina aby im pomóc. A my od razu zrozumieliśmy, że ich coś łączy. Ale nie protestowaliśmy. Gdy wróciliśmy do posiadłości to okazało się że znajdują się w niej również Ginny i bliźniaczki Patil które mają u nas zostać aż do końca przerwy. A reszta gości pojawi się dopiero za kilka dni. Po przywitaniu się z nimi i wyjaśnieniu gdzie zniknęliśmy udaliśmy się na zakupy. A trójka Huncwotów oraz mój ojczulek mieli sprzątać posiadłość. Coś czuję, że im się to nie podoba ale na szczęście nie protestowali. Po jakimś czasie wróciliśmy i wyszliśmy na spacer z najmłodszymi a panie rozpakowały zakupy. A reszta dalej sprzątała aż do kolacji. Po której wszyscy poszliśmy spać.


*Narrator*

Ranek nadszedł bardzo szybko. I wszyscy udali się na zakupy. Jak wrócili to zaczęli dalej ogarniać posiadłość, ponieważ chłopcy byli zajęci dziadkami. I wszyscy mogli ze spokojem sprzątać. A później przygotowywać kolację. Dopiero pod wieczór ojcowie małym łobuzów udali się po nich i wszyscy razem zjedli kolację.


*pov. Gellerta*

W czasie gdy inni sprzątali ja zwołałem zabranie. I wraz z innym uzgadniałem ostatnie sprawy związane z atakiem. Gdy skończyłem to wszyscy mogli wrócić do siebie a ja w końcu spać. 


*Kolejnego dnia*

Następnego dnia do posiadłości przybyli wszyscy goście dlatego też, szło im o wiele szybciej. Z czego najbardziej się cieszyli James, Syriusz, Remus i Jeremy, ponieważ ktoś im pomoże w dekoracji posiadłości. Reszta dnia minęła wszystkim dość spokojnie.

Część I - Niespodziewany powrót Gellerta Grinldewalda (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz