rozdział 33

84 15 0
                                    

*Narrator*

Przez cały tydzień Neville chodził uradowany, ponieważ jego rodzice wracają do zdrowia i spędzą ze sobą mile święta. Za to reszta już tylko myślała o świętach. Dlatego też wczoraj wieczorem wszyscy się spakowali. Aby dzisiaj ze spokojem zjeść śniadanie. Po skończonym posiłku uczniowie za pomocą kominków i świstoklików zaczęli się przenosić do posiadłości. Dla ich bezpieczeństwa. Niestety okazało się, że zaklęcia którym został poczęstowany Dean przestało niestety już działać. Dlatego też, udał się wczoraj przeprosić Ginny. Nie podejrzewając nawet, że jej bracia oraz Sam będą mieli w razie potrzeby przygotowanie różdżki. Które na szczęście nie były potrzebne. Gdy wszyscy już prawie się przenieśli to jako przed ostatni przenieśli się młodzi Weasley'owie, Potterowie i  Lupin. Do posiadłości Potterów która znajdowała się w Norwegii, ponieważ w tej niby jest za mało miejsca. Dla wszystkich zaproszonych gości.


*Pov. Ginny*

Gdy wraz z innymi pojawiłam się w posiadłości Potterów to byłam mile zaskoczona, ponieważ nie spodziewałam się takiego czegoś. Po chwili na dół zeszli Harry, Hermiona, Rona, Scott i najmłodsi, ponieważ reszta udała się na zakupy. I okazało, się że James, Remus i Jeremy mieli do nich dołączyć. I że panie nawet zostawiły świstoklik. Po ich minach od razu mogłam się domyślić że nie są tym faktem za bardzo zadowoleni. Gdy tamci zniknęli to zapytałam się im dlaczego nie pomagają. Na co mój chłopak, że ktoś musiał zostać w posiadłości gdyby jednak dzisiaj pojawili się kolejni zaproszeni goście, ponieważ mają czas do jutra wieczora. Po usłyszeniu tego zaczęli grać w różne. Gdy ja z Hermioną udałam się do kuchni aby móc upiec ciasteczka. Na szczęście skrzaty nie protestowały, ponieważ były już do tego przyzwyczajeni bo panie Potter również nie raz same robiły ciasteczka. 


*Narrator*

W tym czasie zaproszeni goście wraz ze swoimi dziećmi przygotowują się aby już dzisiaj przenieść się do posiadłości Potterów. A byli to Malfoy'owie, Blackowie, Potterowie i Weasley'owie którzy podjęli, że po obiedzie przeniosą się do posiadłości. Nie wiedząc czy ktoś jeszcze miał takie pomysły. W tym czasie panie podjęły wspólnie, że im się chyba nudziło, ponieważ zrobiły ciastka jak dla wojska. Co śmieszyło panów. Po jakimś czasie obudzili się chłopcy. Dlatego też, panowie wzięli ich do salonu. Gdzie prawie cały czas tylko raczkowali. Po jakimś czasie przez nie uwagę Rona zniknął mały Potter. Ten zaczął na głos go wołać kiedy ktoś zadzwonił dzwonek. Gdy Harry je otworzyły to okazało się, że pojawili się inni Potterowie, Blackowie oraz Malfoy'owie. Po zaproszeniu ich do środka Ron dalej próbował znaleźć małego Marcusa wołając go aby mu się pokazał. Ale małemu nie było śpieszną i miał dobrą zabawę. Takim też sposobem gdy przed chwilą krzyknął to weszły panie. Jak Lilianna usłyszała, że Ron zgubił jej synka to od razu zaczęła go ochrzaniać. Po chwili dołączyła do niej Molly. Która również się pojawiła na szczęście robiły to w ogrodzie co powodowało, że nikt inny tego nie słyszał.


*pov. Hermiony*

W czasie gdy mój chłopak dostawał wykłady za zapodzianie Marcusa. To pojawiła się moja rodzicielka. Od razu zauważyłam że Malfoy'owie wraz z innymi dorosłymi na nią dziwnie patrzyli. Ale nie rozumiałam dla czego. Po ich minach miałam jakieś dziwne przeczucia jakby skądś ją znali. Ale nie mogłam zrozumieć skąd. Po chwili pojawił się Tom Riddle z jakimś chłopakiem. I moja mama do nich podeszła. I zaczęła się z nim całować. Gdy przestała to wraz z Riddlem wszystko mi i reszcie wyjaśniła. Nadal nie mogę uwierzyć, że moja mama nie powiedział mi przez tyle lat prawdy. I że ukrywała fakt, że mam rok starszego brata Leona. Ale zawsze mogło być gorzej, ponieważ mogła ukrywać fakt, że mam na przykład czwórkę rodzeństwa. Dlatego też, nie jestem na nią i ojca wściekła, ponieważ domyślam się, że to było dla mojego dobra. A po minie Rona dobrze wiedziałam, że takiego czegoś w ogóle się nie spodziewał. Tak samo jak Draco. Po jego oczach od razu się domyślałam, że próbuje coś wymyślić abyśmy normalnie rozmawiali. Ale będzie to bardzo trudne przez nasz charakter.


*pov. Dracona*

Nie mogę uwierzyć, że przez te wszystkie lata obrażałem córkę Czarnego Pana. Powinienem się na prawdę cieszyć, że jeszcze żyję. Z takimi myślami poszedłem spać. 

Część I - Niespodziewany powrót Gellerta Grinldewalda (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz